Michał Rosiak
Wydawać by się mogło, że memy z dopisanym na dole Piramidy Maslowa dostępem do darmowego WiFi to już wyjątkowy suchar, jednak regularnie medialne informacje udowadniają nam, że jeśli coś jest za darmo, wciąż potrafimy rzucić się na to bez opamiętania. Zastanawiam się, skąd to się bierze w świecie liczących często 4 i więcej GB pakietów internetowych zawartych w cenie abonamentu?
Do tego tekstu zainspirował mnie materiał Macieja Dzwonnika, opublikowany w trójmiejskiej „Gazecie Wyborczej”. Opisuje on bazujący na prostej (wręcz prostackiej można by rzec) socjotechnice test 30-letniego gdynianina, który chciał sprawdzić, czy po latach kładzenia nam do głów podstaw dbałości o własne bezpieczeństwo w sieci, będzie nas trudniej oszukać. Czy fakt, że w ciągu kilku dni praktycznie zerowym kosztem zdobył dane 107 osób, powinien nas cieszyć, czy martwić? Czy te niewiele ponad 100 loginów i haseł do Facebooka lub Twittera mało, czy dużo?
Odpowiedź jest taka sama jak zawsze – to zależy ;) Zwykły login i hasło pojedynczego internauty do serwisu społecznościowego warte są na czarnym rynku grosze (czy raczej należałoby powiedzieć „centy”) i trzeba by ich wykraść sporo, by to się opłacało. Chyba, że przestępca jak po sznurku będzie próbował dostać się na konto mailowe ofiary, albo poszuka szczęścia w innych serwisach (kto nie dubluje haseł niech pierwszy rzuci kamieniem). W końcu szczegóły ma na koncie społecznościowym, gdzie może również znaleźć podpowiedzi do odzyskania hasła, czy numer telefonu, na który może wysłać odpowiednio spreparowany phishing. A stamtąd już malutki krok np. do banku...
Na czym polega taki atak? Jest trywialnie prosty. Idziemy z komputerem i małym (nawet mobilnym, podpinanym pod USB) routerem do uczęszczanego miejsca (np. centrum handlowego), uruchamiamy hotspot, w jego nazwie umieszczamy „free” (a najlepiej FREE!) i to w zasadzie tyle. Rybki szybko łapią się garściami, a odpowiednie oprogramowanie na komputerze napastnika, po tym jak ofiara automatycznie wpisze dane dostępowe do swojego Facebooka (wymagane do „logowania” do WiFi) zapisze je do pliku i może nawet da faktycznie skorzystać z internetu (a jeśli nie, to pewnie ofiara stwierdzi „jakiś badziewny ten net” i skorzysta z innego hotspotu).
A teraz wyobraźcie sobie, że – co niestety wciąż jest smutnym standardem – przychodząc np. na obiad do foodcourtu w takim centrum handlowym odpalamy laptopa i logujemy się do firmowej sieci (!). W Orange Polska warunkiem zdalnego dostępu jest skorzystanie z szyfrowanego połączenia VPN, do którego logujemy się tokenem kryptograficznym, ale stawiam dolary przeciwko orzechom, że takie podejście to wyjątek, gdy na wszystkim trzeba oszczędzać. A z loginem, hasłem przestępca ma szeroko otwarte wrota do firmowej sieci, w której może się rządzić jak panisko, wykradając dane, podkładając malware – katalog jest wyjątkowo szeroki. I co potem powiedzieć, jak tragedia już się stanie? „Ale to WiFi było darmowe”?
Komentarze
To kolejne ostrzeżenie, aby „z rozwagą korzystać” z tego typu połączeń do sieci. Ale pisanie o „…4 i więcej GB pakietów internetowych zawartych w cenie abonamentu?” jest trochę nie na miejscu!!! A co z klientami usług na kartę??? Tak, są też pakiety i „super” oferty, ale widać, że są za MAŁE!!! Może czas zrobić konkurencyjną ofertę na neta dla karciarzy, bo inne sieci was przebijają??? 😛
OdpowiedzTutaj Cię popieram, OFnK jest spoko, ale brakuje jednak tej wyjątkowej oferty, prostej i taniej 🙂
OdpowiedzFakt, ja mam spaczone spojrzenie na ofertę. Nie znam kompletnie prepaida. Jestem od zawsze fanem abo.
OdpowiedzA ja znowu Panie Michale przesadzam w drugą stronę (paranoiczną 😉 ) i opierniczam syna za wchodzenie na wifi w autobusie. (nieważne że bez logowania strony typu onet, telepolis czy inny portal). Nie, bo nie moje, skoro nie moje to nie wiem co w środku siedzi.
OdpowiedzI tak trzymaj 🙂 Uważam że dzieciom powinno się dozować dostęp do Internetu. Internet zabija myślenie.
OdpowiedzNie zgodzę się. Lem napisał (już nie pamiętam w której książce), że to przeszkody spawają, że rozum się rozwija. W internecie nie ma wielu przeszkód, a informacja i rozrywka jest łatwa i przyjemna. Jednak nie jest to wina internetu, lecz tego jak z niego (najczęściej) korzystamy. Możemy się, także w internecie bardziej wysilić. Tylko trzeba chcieć 😉
OdpowiedzPablo bardziej kładę nacisk na fakt że w mojej ocenie wchodzenie z cudzego wifi jest niebezpieczne. Piotrze syn nie ma jakichś wielkich ograniczeń a i ja w cenzora bawić się nie zamierzam. Choć zdarza mi się pokazywać biedę intelektualną jakiegoś youtubera czy zwyczajną wtórnosc.
OdpowiedzMike278, ja też zdecydowanie pod tym kątem. Internet to mnóstwo dobra i sporo zła, jak życie 😉 ale paranoidalności w kwestii korzystania z WiFi trzeba zaszczepiać. Tak samo jak np. dziecko nie weźmie cukierka od obcego, tak samo nie korzysta z nieznanego WiFi.
OdpowiedzJak już jesteśmy przy temacie darmowego wifi to mam takie pytanie. Załóżmy że podłączam się do darmowego fake wifi, z którego twórca kradnie wpisywane dane logowania na różne strony. Na pewno może przechwycić nasze dane podczas uzupełniania pól podczas logowania. A co z aplikacjami które nam się z automatu logują (skonfigurowane maile, allegro itp.) w których już kiedyś się logowaliśmy a teraz tylko się łączymy i pobieramy dane. Czy w takim wypadku oszust jest w stanie przechwycić nasze dane logowania podczas komunikacji z serwerem? Czy tylko to co fizycznie wpiszemy możemy stracić?
OdpowiedzMoże wykraść ciasteczka.
Odpowiedz