Nie zatrzymamy naporu technologii. Tzn. jakiś tam odsetek z nas pewnie zatrzyma, ci którzy z premedytacją unikają podpięcia do sieci, ale generalnie z roku nasze domowe routery będą obsługiwały coraz więcej urządzeń Internetu Rzeczy, o których jeszcze niedawno nie pomyślelibyśmy, że mogą korzystać z sieci. Pytanie, czy ich producenci pomyślą zawczasu o ich odpowiednim zabezpieczeniu?
„Co można wykraść z urządzenia IoT?” – powiecie. No i będziecie mieć trochę racji, bo o ile z urządzenia raczej nie ukradniecie nic wartościowego, to przy użyciu urządzenia już tak. Np. może się okazać, że w naszym gadżecie coś nie będzie działało, postanowimy go zresetować, a ono po wciśnięciu magicznego guzika będzie krzyczało jakiej sieci WiFi szuka, by się do niej podłączyć. Otwartym tekstem.
Pół biedy jeśli problematycznym urządzeniem okaże się łazienkowa waga, monitorująca naszą masę i parametry zdrowotne (taki przypadek się zdarzył), gorzej jeśli to wideodomofon. Taki fajny, wypasiony, który może nawet przekierować „rozmowę” od stojącego przed drzwiami kuriera prosto na nasz smartfon, gdy właśnie siedzimy w pracy. Na wadze guzika „reset” byle kto nie wciśnie, podczas, gdy w tym drugim przypadku wystarczy wkrętak i kilka chwil dyskretnej pracy…
Nie będę pisał o konkretnych modelach (poza tym można znaleźć w internecie), bo nie o nie to chodzi, a o ogólnie pojęty problem. O ile w podatności w systemach SCADA można wytłumaczyć tym, że gdy powstawały, najgroźniejszym wirusem był „Kropkojad”, teraz niefrasobliwi twórcy nie mają nic na swoje usprawiedliwienie. Pamiętajcie o tym, gdy w sklepie będziecie sięgać po kolejny gadżet z Internetu Rzeczy.