Bezpieczeństwo

Prywatność papierowego pamiętnika

10 kwietnia 2014

Prywatność papierowego pamiętnika

Po raz kolejny zastanawiam się, gdzie kończy się prywatność… Od jakiegoś czasu ciekawiła mnie koncepcja „technologii ubieralnych” i traf chciał, że w poniedziałek w moje ręce trafiła inteligentna opaska Sony Smartband SWR 10. Z jednej strony to bardzo fajne urządzenie, z drugiej jednak – kolejne rozwiązanie redefiniujące pojęcie prywatności jaką kiedyś znaliśmy.

Jak być może niektórzy z Was zauważyli w moich poprzednich tekstach, nie cierpię na manię prześladowczą i o ile kwestie, związane ze sprawą niejakiego Edwarda Snowdena trochę mnie niepokoją, nie można powiedzieć, by spędzały mi sen z powiek. Być może dlatego, że mam czyste sumienie i tym samym świadomość, że zebrane na mnie Big Data ciężko wykorzystać do niecnych celów. Opaska proponowana przez Japończyków nie ogranicza się bowiem do liczenia kroków, spalonych kalorii i budzenia w odpowiedniej fazie snu (swoją drogą ta funkcjonalność, niezależnie od producenta, to znakomita sprawa!). W zasadzie nie ogranicza się do niczego, po prostu… logując całe nasze życie. Gdzie byliśmy o danej porze, kiedy robiliśmy zdjęcia (i jakiej), słuchaliśmy muzyki (i jakiej), korzystaliśmy z Twittera, czy surfowaliśmy po sieci, ile czasu spaliśmy, etc. Najważniejsze sytuacje można oznaczyć „zakładką”, dzięki czemu zobaczymy je od razu, przeglądając historię danego dnia…
Czy taka perspektywa budzi Wasze obawy? Ja sam nie wiem, trochę się waham. Na pewno znajdzie się wielu takich, którzy powiedzą, że to przecież nasze dane, że ktoś może wiedzieć, gdzie chodziłem, jeśli wpadną w czyjeś ręce, będzie mógł ustalić schemat naszego dnia… No i?
Pamiętam, jak za moich czasów w podstawówce pisało się pamiętniki (w czym celowały głównie dziewczyny). Potem gromadziliśmy zdjęcia, pieczołowicie wywoływane, zapisywaliśmy gdzie bądź śmieszne zdania, mówione przez nasze latorośle… Sporą część tych aktywności i tak przenosimy do sieci, różnica jest tylko w tym, że tego typu aplikacja część z nich gromadzi w jednym miejscu, co ułatwia identyfikację i sprofilowanie użytkownika. I tutaj znów wracamy do koncepcji „prywatność kontra świadome udostępnianie danych”. Przy założeniu, że na to, co naprawdę prywatne, uważam wyjątkowo, w miarę możliwości szyfruję i nie udostępniam w sieci, no i oczywiście nie mam niecnych planów, w efekcie których wyciek tego typu danych mógłby postawić mnie np. przed obliczem sprawiedliwości, chyba jednak mnie to nie boli… Powiem więc – wręcz możliwość takiego specyficznego „cofnięcia się w czasie”, przypomnienia sobie, gdzie byłem danego dnia o konkretnej godzinie, może być nawet pomocna 🙂 A, że w takiej formie? Cóż, jak by powiedział(a) klasyk: „Sorry, takie mamy technologie”. Z drugiej strony – mam wrażenie, że kiedyś zachowanie prywatności w przypadku papierowego pamiętnika było nieco trudniejsze…

Grafika: sonymobile.com

Udostępnij: Prywatność papierowego pamiętnika

Dodano do koszyka.

zamknij
informacje o cookies - Na naszej stronie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z orange.pl bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza,
że pliki cookies będą zamieszczane w Twoim urządzeniu. dowiedz się więcej