Bezpieczeństwo

Bezpieczny Polak, czyli inwigilacja w dobrej wierze

Michał Rosiak Michał Rosiak
21 czerwca 2018
Bezpieczny Polak, czyli inwigilacja w dobrej wierze

Od 30 marca 2008, gdy Rzeczpospolita Polska przystąpiła do Układu z Schengen, lawinowo wzrosła liczba Polaków, wypoczywających (i nie tylko) za granicą. Z drugiej strony jednak, w ostatnich lata znacząco zmalało nasze poczucie bezpieczeństwa (obecnie 55% z nas nie czuje się zagrożona za granicą). Główne ryzyka to oczywiście terroryzm (42%) oraz konflikty zbrojne (27%). Doświadczenie uczy, że groźne sytuacje zdarzają się nagle. Czy jednak możemy zminimalizować ryzyko, na jakie się wystawiamy?

Technologie na ratunek

Oczywiście Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie zasypia gruszek w popiele - możemy skorzystać z witryny Polak za granicą, zarejestrować podróż w serwisie Odyseusz, czy wreszcie zainstalować na smartfonie aplikację iPolak. Te wszystkie rozwiązania mają jednak jeden wspólny minus - trzeba wiedzieć, że istnieją i poświęcić czas na ich skonfigurowanie. Stąd pomysł na inicjatywę "Bezpieczny Polak", dzięki której każdy Polak, który znajdzie się w obliczu niebezpieczeństwa: ataku terrorystycznego, katastrofy, wypadku komunikacyjnego, czy klęski żywiołowej, niemal bez konieczności interakcji ma dostać powiadomienie o zagrożeniu.

I to jest ten moment, gdy pojawią się mieszane uczucia. Stojąca za projektem "Bezpieczny Polak" firma marketingowa Selectivv to jeden z dominatorów na rynku mobilnej reklamy w naszym kraju. Nawet mnie, jako człowiekowi nieco przeczulonemu na punkcie bezpieczeństwa i prywatności (taka praca), resztki włosów stanęły dęba, gdy dowiedziałem się, że dysponują danymi o 14 z 20 mln użytkowników urządzeń mobilnych w Polsce, dysponując średnio 362 informacjami o każdym z nas (!!!), z których obecnie stworzonych jest 68 profili behawioralnych.

Oczywiście informacje są zanonimizowane i system, mimo, iż wie o mnie bardzo dużo, dopasowuje do mnie reklamy w sposób bliski ideału, w żadnym momencie nie kojarzy, że ja to Michał Rosiak (myślę, że takie firmy, szczególnie po wprowadzeniu RODO, pracują pod czujnym okiem UODO, więc jestem w stanie w to uwierzyć). Co nie zmienia faktu, iż widząc, ilu z uczestników konferencji w ostatnim miesiącu kupowało w dyskontach (38%), ilu aktywnie uprawia sport (3%), a 7 procent mężczyzn było ostatnio w centrum handlowym, a także, że któraś z pań spodziewa się dziecka, poczułem się... creepy. Bardzo creepy.

Sprofilowany Polak to Bezpieczny Polak?

Gdy wrzucałem na Twittera informacje z konferencji padło sporo pytań (na samej imprezie zresztą też), skąd firma marketingowa ma te wszystkie dane? Jakim prawem? Kto im dał zgodę? Cóż - my. Od momentu, fdy wprowadzenie RODO wymogło na dostawcach treści informowanie, komu udostępniają nasze dane, zaglądam do opcji na każdej z witryn. Gdzieniegdzie rubryka "nasi partnerzy" liczyła niemal 100 pozycji! Ja w każdym miejscu odznaczam zgodę, ale stawiam bitcoiny przeciwko orzechom, że jestem w absolutnej mniejszości.

Okazuje się jednak, że fakt sprzedawania naszej prywatności w zamian za "darmowe" aplikacje i usługi można wykorzystać w szczytnych celach. W rękach (czy raczej na serwerach) Selectivv są m.in. takie informacje, jak nasza szczegółowa lokalizacja, język w ustawieniach telefonu, czy dostawca karty SIM. To wystarczy, by wiedzieć, kto jest Polakiem (na co wskazuje karta SIM lub przynajmniej język menu jeśli używamy karty lokalnej) i czy znajduje się w strefie zagrożenia (geolokalizacja). Jeśli wszystko razem skoreluje, w przeglądarkach i/lub mobilnych aplikacjach zamiast reklam pokaże się informacja o zagrożeniu. W kolejnym kroku użytkownik będzie mógł zapoznać się ze strumieniem danych z Twittera/Facebooka oraz uzyskać adresy i numery telefonów pobliskich placówek dyplomatycznych.

Skąd wziąć informacje o zagrożeniu? Oczywiście z mediów społecznościowych, które od kilku lat regularnie wyprzedzają regularne media w kwestii szybkości przekazu. Analizą przepływu big data w social mediach pod kątem wzrostu poziomu fraz "zamach", "strzelanina", "katastrofa" w kontekście konkretnej lokalizacji zajmuje się firma SentiOne. Oczywiście ostateczną decyzję o publikacji alertu podejmuje człowiek, by uniknąć niepotrzebnego wzniecenia paniki.

Pilnujecie swoich danych?

Cel bez cienia wątpliwości jest szczytny, tym bardziej, że biorące w nim udział strony (prócz wspomnianych jeszcze Fundacja Pułaskiego) traktują go jako projekt społeczny. Fakt, iż można nas sprofilować tak dokładnie, przeraża. Fakt, że nieświadomie zdradzamy o sobie tyle informacji - też. Skoro jednak może to pomóc naszemu bezpieczeństwu? To już sensowna i warta uwagi korzyść. Ja jednak odczuwam w tym wszystkim pewien dysonans. Z jednej strony - chciałbym wyczyścić swoje dane reklamowe i nie zdradzać ich aż tylu. Z drugiej - jeśli wyjadę za granicę, warto by było jednak dostać taką informację. Pomysłodawcy projektu Bezpieczny Polak chcieliby oczywiście wykorzystywać go jak najrzadziej, ale możliwość warto mieć.

A jaka jest Wasza opinia? "Sprzedajecie" swoje dane, czy obsesyjnie pilnujecie prywatności? Czy mając na uwadze projekt Bezpieczny Polak zdecydowalibyście się udostępniać choćby część z nich? Ja mimo wszystko chyba tak, bo jeśli okaże się, że z tą anonimizacją to kicha, to dzięki RODO i tak się dowiemy :) A jeśli uda się dzięki temu uratować choćby jedną osobę - to warto.

Komentarze

mike278
mike278 16:43 21-06-2018

No cóż. Nie na darmo pracowałem na opinię paranoika. 🙂

Odpowiedz
    Astis
    Astis 17:16 28-07-2018

    Ty tez? Czyli nie jesteś sam. Teraz chronienie danych to paranoia. A dla mnie paranoia to dawanie do ręki na barmkach A4 karty bankomatowej, którą znika z pola widzenia z 30 sekund… pół minuty… dużo? 🙂 Dwa nie dałbym nawet zgody operatorowi GSM na marketing, no ale cóż moja zgoda to 5 zeta rabatu…. pozdrawia Astis.

    Odpowiedz

Oferta

Roam Like at Home jest już z nami rok. Polacy korzystają na potęgę.

Wojtek Jabczyński Wojtek Jabczyński
21 czerwca 2018
Roam Like at Home jest już z nami rok. Polacy korzystają na potęgę.

Od roku możemy korzystać z roamingu w całej Unii Europejskiej na zasadzie Roam Like at Home. Działa świetnie, co nie raz miałem okazję przetestować. Wczoraj Urząd Komunikacji Elektronicznej podsumował unijną regulację, a wnioski dwa. Pierwszy - Polacy szybko dostrzegli korzyści i nie ograniczali się podczas podróży. Mamy większą swobodę komunikacji, nie ograniczają nas finanse, dlatego więcej dzwonimy, wysyłamy SMS i surfujemy w necie. Drugi - mamy tak dobre oferty w kraju, a Europejczycy masowo do nas nie przyjeżdżają, dlatego polscy operatorzy sporo dopłacili do interesu.

Jak to wygląda w Orange Polska? Po wprowadzeniu RLAH z roamingu skorzystało o 20 proc. klientów więcej niż w rok wcześniej. Przesłali prawie dwukrotnie więcej SMS i wykonują o tyle samo więcej połączeń głosowych. Niezwykły wręcz lawinowy był wzrost przesyłanych danych - 21 razy! Przebiliśmy nie tylko średnią europejską, ale także średnią krajową, która wyniosła „tylko” ponad 15-krotny wzrost. W skali kontynentu wzrost był 5-krotny.

Kraje, w których najczęściej korzystaliście z roamingu to: Niemcy, Wielka Brytania, Francja i Holandia. Ta ostatnia z TOP 4 wypchnęła turystyczne Włochy. Można podejrzewać, że nie wszyscy korzystali z roamingu zgodnie z założeniami Roam Like at Home, czyli do wakacyjnych czy biznesowych wyjazdów. Szczególnie widać to, gdy porównamy listę z pierwszą czwórką krajów, gdzie Polacy pojechali w ubiegłym roku na wakacje - Hiszpanią, Chorwacją, Grecją i Włochami. Wielka Brytania, Francja i Niemcy są na miejscu 5,6 i 7 wyjazd tam zadeklarowało po 5 proc. Polaków, chcących jechać za granicę. Dla porównania - Hiszpanię wybrało 14 proc. Jeśli chodzi o roaming poza Unią Europejską, to był jedynie delikatny wzrost transferu danych.

Teraz temat od drugiej strony. Ruch generowany przez klientów korzystających z roamingu w Polsce nie różni się specjalnie od średniej unijnej. Liczba klientów wzrosła 50 proc., podobnie ruch głosowy, a transmisja danych wzrosła 6,5 krotnie. W sieci Orange największą grupę stanowią użytkownicy z Wielkiej Brytanii, a później Francji, Rumunii i Słowacji.

Dla operatorów wprowadzenie RLAH przyniosły jednak duże straty. Złożyły się na to niskie polskie ceny, ogromy wzrost wykorzystania danych, korzystanie z roamingu, jako substytutu kart SIM krajów stałego pobytu oraz nadal niewielka liczba zagranicznych użytkowników w Polsce. Zgodnie z możliwością pozostawioną przez Komisję Europejską, która założyła, że jeżeli spadek marży wyniesie ponad 3 proc. operatorzy będą mogli wprowadzić dopłaty. I zrobiliśmy to. Podobnie jak Plus, Play i T-Mobile. Ceny roamingu pozostają jednak na tak niskim poziomie, że absolutnie nie spodziewam się aby Polacy przestali chętnie korzystać z komórek w Unii Europejskiej.

Komentarze


Oferta

HTC U12+ już w Orange

Piotr Domański Piotr Domański
21 czerwca 2018
HTC U12+ już w Orange

Najnowszy flagowiec prosto z Tajwanu trafił do naszej oferty. Najnowszy HTC wyposażono w duży, sześciocalowy wyświetlacz, ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 845 i 6 GB RAM. Do tego producent dorzucił 64 GB wbudowanej pamięci i baterię o pojemności 3500 mAh. Wszystkim zarządza Android Oreo, wraz ze specjalną nakładką do obsługi Edge Sense, bo telefon i w tą funkcję jest wyposażony. Została jednak znacznie rozwinięta względem tego co widzieliście w U11. Aparat, bo i o nim wspomnę (nie tylko z kronikarskiego obowiązku) zarówno tylny jak i przedni jest dwuobiektywowy.

Czyli flagowiec jak się patrzy, dodatkowo wyposażony w bardzo oryginalne opcje sterowania.

Dużo więcej, dokładniej i w oparciu o własne doświadczenia napisał Wam Michał, który bardzo dokładnie przetestował ten telefon. Wnioski opisał w „HTC U12+ – telefon, który lubi przytulanie”. Znajdziecie tam też galerię zdjęć.

W Orange z gadżetem i za niezłą kasę

Do telefonu dorzucamy czytnik Kindle Paperwhite 3. Oferta dla przenoszących numer ma dwa bieguny – pierwszym jest plan Podstawowy, w którym wykładacie całą cenę telefonu na start, ale później miesięcznie płacicie tylko za abonament. Z drugiej strony są plany Optymalny i Wzbogacony, w którym na start płacicie odpowiednio 399 zł lub 199 zł, a miesięcznie 125 zł. Z kolei przedłużający umowę tradycyjnie nie płacą na start nic, oczywiście nie licząc planu Podstawowego. Miesięczne opłaty z kolei to w planie Optymalnym 142 zł, a we Wzbogaconym 130 zł.

Telefon dostępy jest także w sklepie z urządzeniami bez umowy za 3499 zł.

Jeżeli nie możecie się doczekać najnowszego HTC zajrzyjcie na orange.pl

Komentarze

Scroll to Top