RPA, Nigeria, Kamerun, Nowa Zelandia, Ghana, Wybrzeże Kości Słoniowej, Brazylia, Paragwaj, Chile, Argentyna, Japonia, Australia, Korea Południowa i Północna, USA, Meksyk, Honduras, Dania, Szwajcaria, Słowacja, Niemcy, Hiszpania, Anglia, Serbia, Włochy, Holandia, Algieria, Grecja, Słowenia, Portugalia, Urugwaj, Francja.
Poznaliśmy pełne grono finalistów, których z dalekiej perspektywy oglądać będziemy już za pół roku na boiskach Republiki Południowej Afryki. Nie będę się rozwodził dlaczego nas tam nie będzie, niemniej warto zauważyć, że skazywane półtora roku temu na porażkę Słowenia i Słowacja w RPA zagrają. Nasza grupa nie była taka słaba, o czym boleśnie przekonali się biało-czerwoni.
Znacznie boleśniej eliminacje do MŚ 2010 wspominać będą Irlandczycy, którzy w rewanżu z Francją wznieśli się na wyżyny umiejętności i do 103 minuty prowadzili. Wówczas piłkę ręką zagrał Thierry Henry i bramkę decydującą o awansie strzelił dla Francji William Gallas.
Mamy więc kolejną „rękę Boga”. Przypomnijmy tę pierwszą strzelił ręką Diego Maradona, po którego golu Argentyna wyeliminowała na mundialu w Meksyku Anglię. Henry przynajmniej nie tłumaczył się tak głupio jak Maradona i przyznał, że ręka była (i to jego, a nie Boga), ale sędzia jej nie widział. Widziały za to miliony kibiców i miliony małych chłopców, którzy też chcą grać jak Henry i teraz już wiedzą, że oszustwo się opłaca, byle tylko sędzia nie widział.