Witam się z Wami po raz piąty w cyklu wywiadów z członkami Ekipy Orange! :-) Poznaliście już Ulkę, Michała, Bartosza i Gerarda. A dziś ostatni (na szczęście powszechnie wiadomo, że ostatni będą pierwszymi, więc „no hard feelings” Kuba), czyli piąty w naszym teamie – Jakub Duchnik. Jest z nami od pół roku. Jak Bartosz i Gerard trafił „w czasach wielkiej zarazy”, więc wyznaję szczerze – na żywo widzieliśmy się tylko dwa razy. Ale trochę go podglądam w mediach społecznościowych, trochę też rozmawiałam (czyt. plotkowałam i wyłania się z tego obraz „pomocny i towarzyski”) ze wspólnymi znajomymi, a reszty dowiem się razem z Wami. Żeby nie było, że się nie uczę, to przestaję już rozwlekać swoje opowieści we wstępie i przejdźmy do pytań.
O Kubie
Stella: Dzień dobry Kuba! :-) Skoro mam Was naszym czytelnikom przybliżać, to pytanie najważniejsze – skąd się wziąłeś? Czyli generalnie opowiedz nam skąd pochodzisz i czym się zajmujesz na co dzień.
Kuba: Siemanko! Wychowałem się i dorastałem w Warszawie. Wiele razy się przeprowadzałam, od kilku lat mieszkam na Saskiej Kępie i czuję, że tu jest moje miejsce. Na co dzień wraz z ziomalami współtworzę i prowadzę dwa barbershopy. Poza tym mam kilka innych zajawek i obowiązków, między innymi jest to zabawa z moim psiakiem Biggiem. Generalnie doba jest dla mnie za krótka (szczególnie jak się lubi wieczorem obejrzeć film, odcinek czy cały sezon i później pospać).
S: A skąd pomysł na Ekipę Orange? Pytam, bo dla niektórych świat influencerki jest czymś naturalnym, a podglądając Cię czasem na Instagramie wcale nie zauważam parcia na szkło i chęci dzielenia się swoim życiem z obcymi.
K: To prawda, nie jestem urodzonym influencerem. Skąd pomysł na Ekipę? Hmm… Zbliżał się lockdown, ja pomyślałem, że warto zrobić coś dodatkowego, czasu mieliśmy wszyscy dużo, wiec czemu nie?! Lubię wyzwania, lubię robić coś nowego. Zawsze miałem awersję do zdjęć i filmów. Zawsze starałem się zrobić tak, żeby mnie na nich nie było widać. Miałem blokadę i wiedziałem, ze muszę ją pokonać, a jak inaczej się zmusić do pracy nad sobą niż zobowiązując się do czegoś? Mam wielu znajomych, którzy się tym zajmują, więc pogadaliśmy i skoro oni mogą to ja też! Nagrałem, wysłałem no i jak to mówię cyk pyk i się udało. :D Teraz walczę z każdym zdjęciem czy nagrywką, którą muszę zrobić (często po kilka godzin, bo jestem krytyczny) ale finalnie fajnie, że takie rzeczy powstają. :) Mam nadzieję, ze wkrótce będzie mi to przychodziło dużo łatwiej.
Ważne aplikacje
S: Bardzo Cię rozumiem. Ja nie mam oporów jeśli chodzi o wrzucanie zdjęć (choć tu jestem bardzo krytyczna i generalnie ciężko ze mną zaakceptować do publikacji zdjęcia mnie ;-)). Ale już mówienie do ekranu to dla mnie zmora. W duecie? Proszę bardzo. Sama? No chyba nie. Jakieś to dla mnie głupie i nienaturalne. Także właśnie ustaliliśmy, że życie influencera nie jest dla mnie. ;-) To ja teraz wyciągnę na światło dzienne temat, dzięki któremu zapamiętałam właśnie Twoje zgłoszenie z dziesiątek innych. Jesteś fanem technologii, ale bardziej w ujęciu ich przydatności dla ludzi. Wiem na przykład, że to dzięki Twojej inwencji w pracy drzwi otwiera aplikacja. Ale w Twoim telefonie jest też inna aplikacja – ta bardzo ważna, która pozwala Ci kontrolować chorobę. I właśnie to zapamiętałam. Opowiesz nam o tym?
K: Taaak! Lubię jak coś jest użyteczne i przydatne. I tak, mam w telefonie aplikację, dzięki której można powiedzieć, że żyję. :) Jest to system, który wraz z połączonym sensorem w moim ciele, pokazuje jaki mam aktualnie poziom glukozy w organizmie. Dzięki temu mam chorobę na stałe pod kontrolą i dużo łatwiej mi się funkcjonuje z cukrzycą. :) Może to tez był jakiś podświadomy powód dołączenia do ekipy, bo chciałbym pokazać większej ilości osób z cukrzycą, ze są już odpowiednie narzędzia, dzięki którym ta choroba nie jest taka straszna, a przynajmniej łatwiej ją zrozumieć.
S: To ja zamawiam materiał edukacyjny na ten temat. Uwielbiam jak technologie działają dla dobra człowieka. Wracam do „informacji zasłyszanych”. ;-) Masz zajawkę na… buty. Ale nie chodzi o pasję zbieżną z moją, czyli „lubię mieć dużo butów”, tylko o buty w ujęciu nazwałabym to kolekcjonerskim. Unikalne egzemplarze, po które ustawiają się wirtualne albo te prawdziwe kolejki (tak, jest taki sklep w Warszawie, gdzie młodzież potrafi stać w kolejce przez całą noc, bo ma pojawić się „drop”). I ponieważ w rozmowie z każdym z Was uczę się czegoś nowego, to proszę wytłumacz o co właściwie chodzi. I czy w tych butach się chodzi czy tylko na nie patrzy (też mam takie buty, w których nie chodzę, ale to tylko dlatego, że się nie da np. ze względu na wysokość obcasa, czyli tzw. „buty -siedzisz i ładnie wyglądasz”)?
Buty Kuby
K: Ja tez lubię mieć dużo butów, bo ich nigdy za wiele. :D Buty to dla mnie jeden z kilku elementów, które mówią nam coś o człowieku. Nie mówię, że oceniam książki po okładce. Nie mam na myśli również tego, że buty muszą być drogie, ale to czy są zadbane, czy są czyste, jaki to rodzaj obuwia i do czego są założone, może nam wiele powiedzieć o danej osobie. Jako małolat oglądałem np. MTV Cribs, gdzie gwiazdy miały specjalne pokoje na swoje parki (na mecze kosza, czy koncerty) i już wtedy wiedziałem, że to jest coś, co mi się podoba. :D Zbierałem hajs i co jakiś czas kupowałem sobie wymarzoną parkę. Pamiętam, że jedną z moich pierwszych była chyba pierwsza lub druga reedycja Air Max 90 Laser Blue, potem jakieś Space Jam od Reeboka i poszło. Czasami się śmiali, bo miałam buty z kosmosu... Dalej mam buty z kosmosu, ale finalnie wyszło na moje. :DDD Niestety, wtedy nie wiedziałem, żeby te wszystkie buty trzymać, dziś miałbym fajna kolekcje… Teraz skupiam się bardziej na unikatowych parkach. Już Ci wyjaśniam na czym to mniej więcej polega. :) Buty (jak w zasadzie większość produktów) można zrobić towarem ekskluzywnym i pożądanym. Wystarczy np. wypuścić ograniczona ilość par lub stworzyć różnego rodzaju kolaboracje, czy to z firmami, ze sklepami czy znanymi osobami, więc im mniej tych butów powstało, tym bardziej unikatowe one są. Kiedyś zdobycie takiej parki było dużo trudniejsze, stąd kolejki pod sklepami, bo par było 5 na sklep a zainteresowanych np. 20 osób i jakoś trzeba było sobie poradzić. Samo środowisko było tez mniejsze - większość się znała i to stanie było też spędzaniem czasu z ziomkami. Teraz buty, również te sportowe, są nieodzownym elementem mody, więc i zajawkowiczów jest więcej. Ja mam i takie w których chodzę i takie, na które tylko patrzę, ale nie ze względu na to, że są niewygodne, wygoda to bardzo ważna cecha dobrego buta. :D
S: No i znaleźliśmy wspólny temat! Mieć dużo butów! Mi od lat przyświeca ta życiowa prawda - historia Kopciuszka wyraźnie udowodniła, że nowa para butów może odmienić Twoje życie. Dlatego nie mam zamiaru z tym (i ze swoim kompulsywnym kupowaniem) walczyć. ;-) W życiu trzeba mieć jakieś przyjemności. No ale pozostając w sferze zajawek. Ta druga, to ponoć muzyka. Tworzysz czy tylko słuchasz? A jak słuchasz to w jakich gatunkach się odnajdujesz najbardziej?
Muzyka
K: Niestety wciąż tylko słucham. Gdzieś tam mam w głowie, żeby zacząć coś robić w tym kierunku, ale póki co - ani nie mam na to weny, ani czasu. Chciałbym zacząć coś tworzyć, albo chociaż zrobić jakiegoś seta i zagrać znajomym na melanżu i mam nadzieje, ze niedługo przyjdzie okres w moim życiu, gdzie będę mógł zrealizować i to marzenie. Co do gatunków, to wychowałem się w kulturze hip hopu, graffiti, deskorolka itd., ale nigdy się nie zamykałem, więc w tym się najlepiej czuje. Słucham od jazzu przez pop, aż na cięższym rocku kończąc. Lubię elektroniczne brzmienia, lubię stare kawałki i w zasadzie słucham wszystkiego. POZA DISCO POLO, bo to wywołuje we mnie zażenowanie i momentalną zmianę nastroju. No i polskiego reggae, bo jakoś tez mi nie podchodzi.
S: Ja nie lubię chamstwa i… góralskiej muzyki. ;-) Ale masz rację – disco polo to są te zaklęte rewiry, w które staram się nie wchodzić. I do szewskiej pasji doprowadza mnie ilość kanałów z taką muzyką w moim pakiecie tv. Może dlatego rzadko biorę do ręki pilota. A teraz coś o co lubię pytać - jedzenie. Ja uwielbiam jeść. Bardzo też lubię gotować i mam wrażenie, że nieźle mi to wychodzi, ale mój ulubiony posiłek to taki przy którym niczego nie muszę robić. ;-) A idealny weekend, to chodzenie z przyjaciółmi od restauracji do restauracji i jedzenie w dobrym towarzystwie przy fajnej rozmowie. Tu śniadanie, gdzieś indziej kawa, w następnym miejscu lunch. Miałam taką sobotę tego lata, kiedy chodząc między warszawskimi knajpami zrobiliśmy 16 km. Ale tych czasów już nie ma, niestety, choć mocno trzymam kciuki, żeby wróciły. Kuba, zakładając, że jutro otwierają restauracje – dokąd kierujesz swoje pierwsze kroki i co tam zamawiasz?
Jedzenie
K: Wjeżdżam do Cool Cat’a, wołam Kaftana i mowie “Ojciec! Ramen, Burger Kaftana, K-friesy i klasycznie na deser ciepły pączek bao z lodami matcha w polewie słony karmel miso. <3
S: O, i mamy kolejny punkt styku. Aż się dziwię, że w czasach „przed wielką zarazą” nigdy tam na siebie nie wpadliśmy. Ja uwielbiałam na Solcu niespiesznie celebrować śniadania. Muszę przyznać, że w ramach wspierania lokalnej gastronomii, to właśnie z tego miejsca chyba zamawiam najczęściej. Ja co prawda bez mięsa, ale ostatni burger wymyślony przez Red Lipstick Monster z halloumi i buraczanym chutneyem bardzo mi leży. Spędzałam z nim samotnego Sylwestra na covidowej izolacji i już zawsze będzie mi się z tym kojarzył. Nawet bez węchu mi smakował. ;-) A czego z czasów „przed wielką zarazą” brakuje Ci najbardziej?
K: Chyba Miłości. Ale tej na ul. Kredytowej. XD No i może newoncebaru, bo tam też często przesiadywałem. A tak serio, to brakuje mi spotkań z tymi wszystkimi ludźmi, tych rozmów, uśmiechów, tańców i wspólnej energii, wiec w sumie wracam do początku. Miłości i Newonce Baru. :D
S: Jak już jesteśmy przy pandemii – czy i jak wpłynęła na Twoje życie? No i czy przyniosła też coś pozytywnego?
Pandemia
K: Oj bardzo! Myślę, że z każdej sytuacji warto coś wynieść pozytywnego. Kieruję się zasadą, że wszystko w życiu jest po coś. Każda sytuacja (czy to dla nas pozytywna czy negatywna) niesie za sobą jakieś konsekwencje. U mnie się powaliło prawie wszystko na początku pandemii, ale dzięki temu jestem teraz, gdzie jestem i dziękuję za to!!! Mam świetną pracę, w której się rozwijam i tworzę coś swojego, mam wspaniałych ludzi wokół siebie, jestem w Ekipie Orange, mam najlepszego psa na świecie, jestem w miarę zdrowy, dużo śpiewam i dużo się uśmiecham. :D Mam wymieniać dalej? :D
S: No to się cieszę. Sporo osób mówi o początkowej fazie doła i Żuławach Wiślanych (czytanych jako wstęp do depresji), ale że najczęściej był w tym happy end. Że mieli czas na przemyślenie i przewartościowanie życia. U mnie też plusy zdecydowanie przeważają minusy tej sytuacji. Pewnie, że brakuje mi ludzi i podróży, ale wierzę, że najgorsze za nami, a szczepionki będą przepustką do normalności. Czasem żałuję, że nie mieszkam w Konstancinie (chyba właśnie tam mieszka przeważająca część tzw. „uprzywilejowanej grupy, która nie musi czekać w kolejce”), bo pewnie byłabym już dawno po pierwszej dawce i za chwilę mogła planować wyjazd do Rio. Ale luz, kalkulator szczepień pokazuje mi wrzesień 2035 – szkoda, że akurat wtedy nie mogę, bo właśnie wypada mi wizyta u okulisty w ramach NFZ. ;-) No dobra, za nami przykro-śmieszny temat, więc teraz dla zmiany nastroju – powiedz mi o jakimś swoim zawodowym marzeniu? I czy jest coś, co kochasz/ lubisz robić i chciałbyś, żeby mogło Ci zacząć przynosić pieniądze?
K: Myślę że powoli zaczynam wchodzić na tą ścieżkę kariery, chciałbym nauczyć się więcej o tym jak być managerem, więcej o social mediach i rozwoju firmy w tej kwestii. Fajnie jakby się udało zacząć robić coś z tą muzyką i żeby kolejna zajawka przynosiła dochody. Nie ukrywam, że forma pracy jako influencer też mi się podoba, mam nadzieję, że tutaj też się rozwinę bardziej i zaczną się jakieś współprace, także zapraszam!! UWAGA AUTOREKLAMA XD Mam dużo pomysłów i marzeń, mam nadzieję, że życia wystarczy! :D
Marzenia
S: To pozostając w marzeniach. Czy jest ktoś, kogo podziwiasz i marzyłbyś, żeby poznać, spotkać się, pogadać przy kawie? Kto by to był i dlaczego? Bartosz w jednym z poprzednich wywiadów tu powiedział, że dla niego takim kimś jest Elon Musk. Z kolei Michał zadeklarował, że nie ma i nigdy nie miał autorytetów w żadnym obszarze. A ja robiąc rachunek sumienia mogę wymienić pewnie z 50 osób (głównie ze świata mediów, filmu czy muzyki), ale w sumie ciężko byłoby mi wskazać tą jedną jedyną. Poza tym znani ludzie z reguły mnie peszą. Chociaż nie, chyba bardziej peszy mnie, że jak się z nimi rozmawia, to wszyscy się gapią i szepczą. To z kim przy stoliku chciałbyś prowokować tłum do szeptów?
K: Mam jakieś szczęście w życiu, że większość moich idoli, których chciałem bardzo poznać już poznałem i jesteśmy w mniejszym lub większym stopniu znajomymi - oni inspirują mnie najbardziej!. Poza tymi powiedzmy osiąganymi, jest kilka autorytetów z którymi zamieniłbym niejedno zdanie, ale raczej nie wydarzy się to nigdy. Hmm… taką jedną z najważniejszych osób, które mnie inspirują jest Jay-Z. Wychował się na ulicy, a mimo to osiągnął sukces na wielu płaszczyznach. Kid Cudi, Snoop, Rocky, Ab-Soul, Kendrick, Game z samego rapu mogę wymienić multum osób. Morgan Freeman, Samuel L. Jackson, Denzel Washington, Joe Pesci, Robert De Niro czy Anthony Hopkins i wielu innych aktorów, których uwielbiam, bo myślę, że byłaby to bardzo zabawna i interesująca rozmowa. Fascynuje mnie świat filmów i tego, jak to wszystko powstaje. Mam dużo zajawek i z każdej z nich mógłbym wymienić kilka nazwisk. :D Ciężko jest się zdecydować na kogoś konkretnego. Poza tym uważam, że nawet z rozmowy z panią z warzywniaka możesz wynieść coś dobrego i ciekawego! Kwestia czego, gdzie i jak szukasz. :D
S: Pytanie, które zadaję tu każdemu. Głównie z racji miejsca, w którym prowadzimy tę rozmowę, ale też z czystej ciekawości. Twój telefon marzeń to? I dodam, że ja, Ulka i Gerard chyba sobie jeden do spółki kupimy. Także uważaj o czym marzysz, bo telefon do podziału na czworo, to już przegięcie. ;-)
K: Hmm… lubię mieć najnowszego iPhona, ale chyba już dawno nie jest to marzenie, więc nie odpowiem konkretnie na to pytanie. Kto mnie zna wie, że lubię złoto i świecidełka. Ostatnio przeglądając Instagram, trafiłem na moskiewską firmę specjalizującą się w tworzeniu swoich wersji iPhona (środek zostaje oryginalny, ale z zewnątrz robią custom), znalazłem tam ciekawy telefon i chciałbym mieć kiedyś tyle pieniędzy, żeby sobie kupić jakąś następną generację. Mianowicie, iPhone12 max pro, wykonany w całości ze złota no i koszt takiego telefonu to niecałe 148 tysięcy dolarów. Tak, tysięcy dolarów. XDD
S: Przekonałeś mnie! Niech Ulka z Gerardem kupią sobie normalnego na spółkę, a ja wchodzę z Tobą w ten złoty – z wiekiem coraz bardziej mi ze złotym do twarzy. Lubię jak się błyszczy! Dla mnie złoty, ale nie skromny! ;-) Jesteś człowiekiem, który planuje czy idzie na żywioł? Ja lepiej się czuję, kiedy mam wszystko pod kontrolą, ale ostatni rok pokazał mi, że najważniejsza jest zasada „make no plans”. ;-) Ciekawa jestem czy robisz na przykład postanowienia noworoczne? A jeśli tak, to czego Ci życzyć w tym 2021?
Co przed nim
K: To zależy czego dotyczy sprawa. :D Staram się planować jakieś rzeczy, na które mamy wpływ, ale idę też często na żywioł i myślę tylko o jeden krok do przodu. Więc np. jak gdzieś idę ze znajomymi to muszę znać chociaż mniej więcej cel do którego zmierzamy, ale to co się wydarzy podczas podróży zostawiam losowi :D Mam jakieś rzeczy, które chciałem ruszyć już wcześniej i postanowiłem już dawno, że podczas tej przerwy świątecznej odpocznę, zregeneruję się i od nowego roku ruszamy z nową energią i zaplanowanymi wcześniej rzeczami. Jeśli chcesz to nazwać postanowieniami noworocznymi to śmiało! A czego mi życzyć? Hmm… żebym miał czas i czytał więcej książek, wytrwałości i realizacji celów, zdrówka i może prawdziwej miłości, bo resztę mam albo sobie ogarnę. :DD
S: To mocno trzymam kciuki i już widzę ten casting na Twoją miłość życia w naszych mediach społecznościowych. Pozwólmy naszym followersom wybrać kto naprawdę do Ciebie pasuje! ;-) Bardzo serdecznie dziękuję za naszą rozmowę. :-)
K: Dziękuję również, całuję i pozdrawiam <3
A Wam czytelnicy zdradzę, że była to już ostatnia rozmowa z tej serii, bo… skończyli mi się rozmówcy w Ekipie Orange. ;-) Ale jeśli podobają Wam się takie rozmowy, to może macie sugestie kogo dla Was przesłuchać? Piszcie w komentarzach i wielkie dzięki, że tu jesteście i dotrwaliście do końca.
Komentarze
Bardzo fajny wywiad. Kuba witaj na pokładzie. Fajnie że nie ukrywasz swojej choroby i że mówisz o niej otwarcie. Dziś nowe technologie bardzo pomagają w wielu chorobach cywilizacyjnych. Piąteczka!
Odpowiedz