Jeśli w weekend lubicie odpocząć przy seansie filmowym i sprawdzacie wcześniej program telewizyjny lub skaczecie pilotem po kanałach, by wyłapać ciekawe propozycje – mam już coś dla Was. W tę sobotę o godzinie 20 na Canal+ jest „Kod Dedala” – historia, która Was pochłonie!
Francja intrygą stoi
Ostatnio pisałam o francuskim serialu „Lupin” (drugi sezon podobno ma być latem tego roku), a teraz pora na francusko-belgijską produkcję. Myślę, że jeśli współczesna opowieść o Arsenie Lupinie Wam się spodobała i czujecie niedosyt, to ten film ponownie wciągnie Was w klimat zagadek, mrocznych intryg, na pograniczu wręcz z iluzją.
„Kod Dedala” – film Régisa Roinsarda – zaciekawił mnie już samą koncepcją scenariusza. Otóż na rynku ma pojawić się ostatnia część książkowego bestsellera (pt. „Kod Dedala”), którego pokochali czytelnicy na całym świecie. Wydawca strzeże tożsamości autora (posługuje się on tylko pseudonimem i nikt nie wie kim jest), a także skrzętnie skrywa treść oryginału przed premierą. Postanawia też zebrać najlepszych tłumaczy z różnych krajów, tak by przestrzegając tajemnicy, przygotowali przekłady w swoim języku. Otrzymają oni za to wielkie wynagrodzenie, będą uczestniczyć w prestiżowym i tajnym międzynarodowym projekcie, mogą czuć się więc wyróżnieni. No i jako pierwsi poznają szczegóły słynnej powieści, sagi owianej legendą. Brzmi to zachęcająco, ale… Właśnie, jest jedno ale.
Na czas trwania swojej pracy wszyscy tłumacze muszą być zamknięci w… bunkrze, przypominającym podziemny, ukryty pałac lub jak kto woli - luksusowe więzienie. Nikt z 9 wybranych poliglotów-językoznawców (wśród nich Olga Kurylenko – dziewczyna Bonda, czy Frédéric Chau – bohater „Za jakie grzechy, dobry Boże”) nie może wyjść z „biura”, dopóki nie ukończy zadania. Tłumacze są stale pilnowani i obserwowani. Zabrano im telefony, nie mają dostępu do internetu, mają zakaz kontaktowania się ze światem zewnętrznym, z rodzinami czy bliskimi. Wszystko to po to, by nie było żadnych przecieków treści, na które tak czekają media, wierni fani i czytelnicy.
Mimo usilnych starań – w sieci pojawiają się niepublikowane dotychczas pierwsze strony książki. Na tym się nie kończy! Zaczyna się robić niebezpiecznie, a cała ukryta gra wymyka się spod kontroli… Jak doszło do wycieku tajnych informacji, czy jak to mówią w prawie każdym serialu kryminalnym „kto jest kretem”? Jakie mieli motywacje tłumacze, przyjeżdżając w to miejsce? Kto jest autorem, a kto… więźniem? To tylko nieliczne z pytań, jakie się teraz nasuwają. Podczas oglądania będą one kłębić się w Waszej głowie.
Po literach z labiryntu
W trakcie seansu, który powolnie się rozpoczyna i wprowadza nas do podziemnego studia tłumaczeń, akcja wielokrotnie będzie nabierać tempa i zaskakiwać. Z początku jest spokojnie, nawet trochę klaustrofobicznie. Jednak jako widzowie – wychodzimy na zewnątrz i obserwujemy historię z kilku różnych perspektyw, miejsc i osi czasu. Sprawdzamy od czego się zaczęło, co się stało, zastanawiamy się kto stoi za intrygą, jak do tego doszło i jak się skończy.
Film cały czas trzyma w napięciu i z każdą minutą ono coraz bardziej się kumuluję, a akcja przyspiesza. Następują nieprzewidziane zwroty, a fabuła staje się układanką, puzzlami, które próbujemy dopasować. Musimy znajdywać i odkrywać wciąż nowe elementy, no i zdążyć na czas. Trochę tak, jakbyśmy byli w podziemnym labiryncie mitycznego Dedala i szukali wyjścia. Jest to ekscytujące!
Choć film jest określony jako thriller – nie jest to typowy obraz dla tego gatunku. Znajdziecie w nim kulturowy misz-masz, współczesną pogoń za sensacją, sławą, pieniędzmi. Momentami bywa mrocznie, niebezpiecznie, a w innych chwilach czujemy się jak w trakcie seansu przygodowego kina akcji czy dramatu psychologicznego.
„Kod Dedala” jest też gratką dla fanów literatury. Sporo tu nawiązań do różnych dzieł, no i jest ta cała aura fascynacji książkami. Ciekawa jestem, czy komuś też – tak jak mi, sceny w księgarni kojarzyły się z księgarnią Sempere z powieści Zafona - "Cień wiatru"? A może mieliście jeszcze inne skojarzenia czy refleksje? Dajcie znać i rozszyfrujcie po swojemu kod Dedala. To będzie wieczór pełen wrażeń.
Film dostępny jest na kanałach Canal+, w pakietach telewizyjnych Orange Love. Sobotni seans to nie jedyna emisja tego tytułu, dlatego możecie zobaczyć go ponownie w dogodnym dla Was terminie.
Komentarze
Pani Beatko fajny cykl wpisów. Ja żyję nadzieją że może kiedyś nadrobię zaległości z dziedziny „film”. Może kiedyś nadejdą takie dni 🙂
OdpowiedzDziękuję, bardzo miło mi to czytać (i pisać) 😉
Odpowiedz