Na taki telefon jak TCL 20 SE jeszcze kilka lat temu nawet nie rzuciłbym okiem. Pamiętacie pierwsze smartfony z najniższej półki? 10 lat temu(!) testowałem to cudeńko, na którym dopiero po resecie mogłem zainstalować Angry Birds :) W innym przypadku brakowało pamięci! O ile flagowce zawsze były topem jak na swoje czasy, spojrzenie dekadę wstecz pokazuje jak olbrzymiego jakościowego skoku dokonali producenci w urządzeniach z najniższej półki.
Za duży do "nerki"
TCL 20 SE to bowiem typowy reprezentant "budżetowców",
dostępny w Sklepie Orange (i póki co tylko u nas) zaledwie za 549 PLN,
w komplecie z bezprzewodowymi słuchawkami MoveAudio S150. Wydaje się, że grupą docelową takiego telefonu są dzieci i młodzież. Tak się składa, że testowy egzemplarz dostałem dzień przed wyjazdem z dziećmi na wakacje. TCL 20 SE trafił w ręce najbardziej wymagającego testera - 12-letniego Szymona.
- Za duży! Nie mieści mi się do nerki! - pierwsza uwaga Młodego była dość niepokojąca. Nie chodziło rzecz jasna o narząd wewnętrzny, lecz popularną wśród młodzieży biodrową torebkę na pasku. Faktycznie, przekątna 6,82" w połączeniu z grubszymi niż w standardzie ramkami (ekran zajmuje 83,2% frontu urządzenia) czyni urządzenie dość sporym, z przeszło 17 cm mierzonymi po najdłuższym boku. Ma to swoje plusy, ale o tym później.
TCL 20 SE jak w kinie
Gdy okazało się, że do rzeczonej nerki telefon dało się wepchać, Szymon ocenił:
- Ten większy wyświetlacz jest zdecydowanie na plus w porównaniu do moich poprzednich telefonów. Faktycznie więcej widać.
O ile bowiem, decydując się na rodzinny wieczorny seans filmowy, używaliśmy 10-calowego tabletu, to swoje własne treści synowie oglądali na telefonach.
- Ekran jest duży, widać więcej szczegółów, jest tak bardziej, hmmm, kinowo? - stwierdził Szymon.
Cóż - kłania się autorska technologia NXTVision, choć ja akurat miałem pewną uwagę. Mnie rozdzielczość 1640x720 nieco przeszkadzała - testując flagowce jestem przyzwyczajony do QHD i powrót do 720p bywa męczący dla oczu. Dla Młodego nie było problemem, bardziej podobało mu się, że te proporcje przekładają się na charakterystyczne dla kinowych produkcji właśnie 21:9. A kim ja jestem, by oceniać, jak coś podoba się członkowi grupy docelowej? Co ciekawe, Szymon uznał, że ekran TCL jest minimalnie lepszy od trzyletniego PoCo F1, którego na co dzień używa.
Aparat OK, płynne gry
Choć z tyłu TCL 20 SE widzimy cztery oczka obiektywów, do akceptowalnych fotografii de facto nadaje się główny obiektyw. 16 megapikseli, ze światłem f/1.8, z autofokusem bazującym na detekcji fazy. "Obiekt testowy" :) stwierdził: "Zdjęcia ok", ale z drugiej strony do porównania miał mojego Xiaomi Mi 11 Ultra i faktycznie do możliwości tego telefonu TCL 20 SE... no sami wiecie.
Pozostałe obiektywy to 5-megapikselowy ultraszeroki (115˚), całkiem niezły w słonecznym świetle i dwa 2Mpix, do makro i pomiaru głębi.
Obawiałem się wydajności urządzenia, na którego znajdziemy zaledwie Snapdragona 460, wspartego 4GB RAMu. Nie ma co się krzywić - po pierwsze to urządzenie budżetowe, na które można uzbierać z tygodniówek i okazjonalnych prezentów od rodziny. A przede wszystkim po drugie - dzisiejsze niskobudżetowe procesory naprawdę zacnie dają radę! Sami zobaczcie:
- Gry chodziły płynnie, choć zależało od tego, ile czasu grałem - wyjaśnia Szymon. - Przy dłuższym korzystaniu potrafił mocno się nagrzać. A wtedy faktycznie aplikacje zaczynały się przycinać - dodaje. Znaczy się klasyczny thermal throttling.
Wytrzymała bateria i... etui
- Sam telefon jest w miarę lekki, wygodnie się z niego korzysta - ocenia mój wynajęty ;) tester, choć terminal wedle specyfikacji waży 208 gramów. - Bateria jest chyba najlepsza z moich dotychczasowych telefonów, nie dawałem mu za bardzo wytchnienia, a zdarzało się, że wytrzymała dwa dni!
A skoro mowa o wytrzymałości, przezroczyste "gumowe" etui, które znajdziemy w pudełkach ze wszystkimi telefonami tego producenta, podczas testów się przydało. TCL 20 SE bodaj dwa razy grzmotnął, raz o asfalt, za drugim razem o chodnikowe płyty. Nic mu się nie stało. Nie ma nawet rysy! Co więcej, dzięki wycięciu na aparat chowa obiektywy i znacząco zmniejsza ryzyko, że stanie im się krzywda.
A czy Szymon, mając do dyspozycji 549 złotych, kupiłby TCL 20 SE?
- To bardzo fajny telefon, ale jednak poczekałbym trochę i dozbierał na coś innego - przyznaje szczerze 12-latek. - W zasadzie z jednego powodu. Bo choć fajnie się ogląda filmy na takim szerokim ekranie, on jest wielkości dwóch dłoni małego dziecka! Na co dzień to chyba nie byłoby wygodne - podsumowuje dwutygodniowy test.
Od siebie mogę dodać, że chyba ciężko byłoby znaleźć tak zaskakująco sprawnie działający i nowocześnie wyglądający telefon za tak skromne pieniądze. To, jak bardzo przez ostatnią dekadę budżetowe smartfony zmieniły się na lepsze robi na mnie ogromne wrażenie. Jeśli chcielibyście sprawdzić to na własnej skórze - zajrzyjcie do naszego sklepu!
Komentarze
Te mityczne inwestycje to ADSL2 i kilka adresów z neo do 80Mb z czasów Dialogu.
Odpowiedz@żaganianin
W sieć miedzianą nikt już nie inwestuje od długiego czasu.
OdpowiedzMasz rację. A dokładniej Orange w Żaganiu nie inwestuje od 2012 roku, tzn. te kilka adresów VDSL jest jeszcze spod znaku TP.
OdpowiedzA co do miedzi, to jest G fast. Bo kładzenie światłowodu najdrożej wychodzi na ostatnich metrach. Zwłaszcza przy domach jednorodzinnych. Światłowód to nie tylko FTTH i 5G. Nawet VDSL na nim bazuje.
I tak trzymajcie 🙂
OdpowiedzCzyli – przez ostatnie 5 lat, zainwestowaliście 10 mld PLN (w przeliczeniu, niech będzie 1,7 mld EUR), a teraz w cztery lata chcecie zainwestować ledwie 4,6 mld PLN i nazywacie kogokolwiek głupcem?
Kogo wy chcecie oszukać? Inwestujecie w sieć tam, gdzie jest konkurencja a sam znam miejscowości, gdzie klienci czekają z pieniędzmi aż ktoś ich podepnie do szybkiego internetu bez limitu.
O podatkach nie wspomnę – z danych opublikowanych przez Ministerstwo Finansów – za rok 2019 należnego CIT mieliście 999 256 PLN. W tym samym roku T-Mobile ledwo 20 371 PLN. Play i Plus natomiast odpowiednio 273 764 387 PLN (60 milionów EUR) i 179 931 142 PLN (40 milionów EUR).
Wolę wspierać Plusa, który sam (bez grupy kapitałowej CP) wpłaca podaną wyżej kwotę jako sam CIT. O PIT, VAT, składkach ZUS, różnorakich opłatach nie wspomnę. W dodatku ma w 100% polski kapitał i nie wyprowadza zysków za granicę – tylko zostają w ramach w 100% polskiej grupy kapitałowej, w przeciwieństwie do tego, co co jakiś czas robi Orange, T-Mobile czy Play. Miejsca pracy także tworzy – w wielu branżach. Nie jesteście wyjątkowi.
Wszystko wygląda pięknie na papierze. W rzeczywistości jest zdecydowanie inaczej.
OdpowiedzZ nikogo nie robimy głupców po prostu podajemy fakty, po których warto oddać się refleksji. 10 mld zł w 5 lat to nasze całe inwestycje. Kwota 4,6 mld do 2025 dotyczy tylko światłowodów. Jeśli dużo się inwestuje ma to wpływ na CIT. W tekście na blogu i załączonym linku do opinii Jacka Kunickiego jest to dobrze wytłumaczone. Pozdrawiam
OdpowiedzOwszem, tekst pokazuje, że inwestycje są ważną napędową dla gospodarki, ale grunt to inwestować odpowiedzialnie.
OdpowiedzPojawia się pytanie – co po sprzedaży części udziałów w infrastrukturze światłowodowej Orange – nie ma możliwości, by utrzymane zostało tempo inwestycji ze strony Orange. Tak samo – pewnie niedługo i infrastruktura wieżowa zostanie sprzedana – również część inwestycji odpadnie.
Można z tego wywnioskować, że wzrosną płacone podatki przez Orange?
Utworzenie spółki Światłowód Inwestycje ma właśnie na celu kontynuowanie inwestycji. Chodzi tylko o inny model finansowania. Proszę też pamiętać, że jesteśmy przez aukcją na docelowe częstotliwości 5G i budowę sieci, co będzie niemało kosztowało. Pozdrawiam
OdpowiedzNakłady inwestycyjne Orange są sztucznie nadmuchane jak balon.
OdpowiedzCzęść tych kosztów to kapitalizacja wynagrodzeń pracowników Orange. Schodzą one z kosztów wynagrodzeń (niby oszczędności i EBIT rośnie) a doliczają do nakładów inwestycyjnych. Potem te wynagrodzenia można amortyzować, wehikuł niezły przyznacie. Podobnie do wartości sprzętu informatycznego (serwery, rutery, laptopy) doliczają dodatkowe lata gwarancji, które normalnie powinny być ujęte w kosztach. Naprawdę nie ma się czym chwalic.