Dla Francuzów Mistrzostwa Świata w piłce nożnej zakończyły się jakiś czas temu. Rozpoczęło się coroczne lipcowe święto, które przynosi największy wyścig kolarski na świecie - Tour de France. Miliony kibiców zebranych przy drogach, dopinguje (mam na myśli dozwolony doping, nie ten ze strzykawek) przejeżdżającą kolumnę peletonu, która mknie przez wsie, miasteczka, miasta.
Jeśli chodzi o faworyta, wszyscy obserwatorzy są zgodni. Alberto Contador. A za nim? Dość duża przepaść. Wiadomo, sport jest nieprzewidywalny, ale ciężko będzie jakiemukolwiek innemu kolarzowi nawiązać nawet walkę. Obym się mylił...
Po cichutku wyjawię swojego faworyta. Jest nim Cadel Evans (słyszę ten śmiech). Cóż, lubię styl kolarza walczącego do końca, mimo, że jego technika nie należy do najlepszych w peletonie. Duchem walki, Australijczyk wszystkie te braki nadrabia i wierzę w podium... Warto zaznaczyć, że kolarz z Antypodów jedzie w koszulce mistrza świata, a od czasów Eddy'ego Merckxa nie było zawodnika w tęczowej koszulce, który liczyłby się w walce o zwycięstwo Tour de France.
Podobnie z faworytem jest w walce o najlepszego sprintera. Markowi Cavendishovi, na drodze do zdobycia zielonej koszulki może stanąć tylko jego niedyspozycja. Wiadomo, sprinterzy nie mają łatwego życia na górskich przełęczach. Jeśli Brytyjczyk z wyspy Man dojedzie do rogatek Paryża, nikt nie powinien mu zagrozić. Tam czeka jeszcze efektowne zwycięstwo tuż pod Łukiem Triumfalnym.
Mocno trzymam kciuki za Sylwestra Szmyda. W wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego”, bydgoszczanin podkreślał, że zależy mu na etapowym zwycięstwie. Szczytem marzeń jest szczyt Tourmalet. Panie Sylwestrze powodzenia! Trzymam kciuki. Mając już zwycięstwo na Mont Ventoux i dorzucając jeszcze Tourmalet, można będzie zapisać to w największych kolarskich annałach.
Emocje dopiero przed nami. Przez weekend kolarze przemierzali szosy Holandii (wielkie rozpoczęcie w Rotterdamie) i Belgii. Tuż po wjeździe do Francji, gdzie na wstępie czekają ciężkie brukowane odcinki z klasycznego wyścigu Paryż-Roubaix, postaram się o krótki komentarz, co wydarzyło się w krajach Beneluksu.
Pozwoliłem sobie przedstawić listę faworytów poszczególnych klasyfikacji, przydzielając każdemu odpowiednią ilość "zębatek":
Żółta koszulka:
***** - Alberto Contador (Astana);
**** - Andy Schleck (Saxo Bank), Bradley Wiggins (Sky), Cadel Evans (BMC);
*** - Lance Armstrong (Radioshack) , Levi Leipheimer (Radioshack), Ivan Basso (Liquigas), Robert Gesink (Rabobank)
Zielona koszulka (najlepszy sprinter):
***** - Mark Cavendish (HTC);
**** - Thor Hushovd (Cervelo), Alessandro Petacchi (Lampre), Oscar Freire (Rabobank);
*** - Tyler Farrar (Garmin), Julian Dean (Garmin), Mark Renshaw (HTC)
Biała koszulka w czerwone grochy (najlepszy góral):
***** - Andreas Kloeden (Radioshack), Carlos Sastre (Cervelo);
**** - Aleksander Winokurow (Astana), Jens Voigt (Saxo Bank); Christian Vandevelde (Garmin)
*** - Linus Gerdeman (Milram), Luis-Leon Sanchez (Caisse d’Epargne)