Lipiec już się zaczął, przed nami czas urlopów i wypoczynku, podczas którego nie zawsze chcemy zapominać o internecie. W informacjach o wielu hotelach możemy przeczytać, że swoim gościom oferują darmowy dostęp do internetu przez Wi-Fi. To miłe z ich strony, ale czy na pewno możemy korzystać z takiego dostępu bez żadnych obaw?
Nie trzeba oczywiście przesadzać, warto jednak mieć świadomość, co nam grozi, gdy korzystamy z sieci Wi-Fi. Często taka hotelowa sieć – oczywiście w dobrej wierze, dla ułatwienia życia gościom – nie jest zabezpieczana hasłem, bądź hasło jest jedno dla wszystkich, trywialnie proste (w stylu „1111”, czy „1234”). Niestety, takie rozwiązanie ułatwia również życie potencjalnym złodziejom, czy choćby znającym się trochę lepiej na komputerach „współurlopowiczom”, którzy chcieliby zabawić się naszym kosztem.
Urlop i niezabezpieczone WiFi, do tego pewna doza lekkomyślności, a to wszystko przyprawione odrobiną pecha – to nie jest dobra mieszanka. Włamanie do niezabezpieczonego dostatecznie komputera to dla fachowca kwestia naprawdę krótkiego czasu. Czym może się to skończyć? Wyciekiem naszej prywatnej poczty, użyciem naszego konto e-mail do wysłania pogróżek, zakupami w naszym imieniu w serwisie aukcyjnym, podłączeniem komputera do botnetu, zmienieniem z czystej złośliwości jego parametrów... Mało?
Co w takim razie robić? Obowiązkowo uruchomić firewall, warto spytać się, np. w recepcji, o nazwę sieci (tzw. SSID). Sprawdzając nazwę przed połączeniem unikniemy podłączenia się do równoległej sieci (ale o innej nazwie), którą w obleganym hotelu może uruchomić cyber-przestępca. Dodatkowo wchodząc na strony z delikatnymi danymi, jak choćby witrynę banku, czy nawet sprawdzając pocztę przez www, upewnijmy się, czy korzystamy z połączenia szyfrowanego (adres zaczynający się od https, żółta kłódeczka w przeglądarce). Jeśli domyślnie udostępniamy w naszym komputerze jakieś zasoby, przed wyjazdem na urlop lepiej wyłączyć tę opcję.
Po przeczytaniu tego tekstu znajdą się zapewne tacy, którzy powiedzą sobie pod nosem: „Przesadza, może w jednym na tysiąc hoteli zdarza się coś takiego!”. Nawet jeśli tak, to co, jeśli traficie właśnie do tego jednego? A poza tym – przecież to ma być urlop, więc tak naprawdę... po co komu laptop?
Fot. Giorgio Montersino via flickr.com, na licencji Creative Commons