Odpowiedzialny biznes

Adidas i Nike też walczą na Euro

Marcin Dąbrowski Marcin Dąbrowski
28 marca 2012
Adidas i Nike też walczą na Euro

Adidas jest oficjalnym partnerem Euro 2012. W stroje z trzema paskami będą ubrani działacze, sędziowie oraz wolontariusze. Wszystkie mecze zostaną rozegrane piłką Adidas Tango 12. To niewątpliwa przewaga niemieckiej firmy nad Nike, ale rywalizacja trwa w najlepsze. Nike ubiera reprezentację Polski, Adidas - Ukrainy. Wśród uczestników Euro w sprzęcie Nike zobaczymy również zespoły Chorwacji, Francji, Holandii i Portugalii. W strojach Adidasa zagrają Niemcy, Hiszpanie, Rosjanie, Duńczycy i Grecy. W ubiegły weekend piłkarze ze stajni Nike zadebiutowali w nowych butach Mercurial Vapor VIII, wśród nich Cristiano Ronaldo. Adidas promuje nowy model adizero f50 z systemem miCoach. Gra w nich m.in. Lionel Messi, którego rzecz jasna na Euro zabraknie. Dla amatorów Nike organizuje The Chance, a Adidas - Football Challenge.

Nowe korki Adidasa mają charakterystyczne, żółto-czerwone barwy, ważą 165 gram i są wyposażone w chip, który mierzy aktywność piłkarza na boisku - m.in. przebiegnięty dystans, liczbę sprintów, średnią prędkość, odległość pokonaną przy maksymalnym wysiłku. Szczegóły możecie zobaczyć na filmie.

Z jednej strony jest to produkt rewolucyjny. Po raz pierwszy każdy piłkarz, amator, każde dziecko - wszyscy będą mogli mierzyć swoje wyniki. Teoretycznie. W serwisie allegro buty kosztują 799 zł. Możemy być pewni, że z biegiem lat stosowanie technologii w butach piłkarskich będzie coraz bardziej powszechne, a co za tym idzie - takie buty będą tańsze. W tej chwili jednak na ich zakup stać nielicznych.

Prowadzi to do zjawiska, którego za wszelką cenę próbuje uniknąć FIFA. Światowa federacja sprzeciwia się stosowaniu powtórek wideo do rozstrzygania spornych sytuacji i umieszczeniu w piłce chipu, który wskazywałby, czy piłka przekroczyła linię bramkową. Cel jest oczywisty - bez względu na to, czy mecz toczy się na Mistrzostwach Europy, czy w maleńkiej wiosce, zasady powinny być identyczne dla wszystkich. Stosowanie technologii wymaga nakładów finansowych, a to już w pewien sposób dyskryminuje najuboższych. Z drugiej strony oczywiście możemy założyć, że bez względu na to, czy ktoś gra w wygodnych i lśniących butach, czy biega za piłką boso, i tak determinacja i talent pozwolą wypłynąć każdemu.

Nowe „najki” Mercurial Vapor 8 ważą 185 gram. Promuje je hasło „eksplozja szybkości” - zostały tak zaprojektowane, aby zapewniać doskonałe przyspieszenie. Jak czytamy na stronie nike.com: „Wygoda i dopasowanie superlekkiego buta zapewnia zupełnie nowy poziom stabilności, innowacyjne centralne kołki wspomagają dynamikę. To but stworzony ze świadomością, że piłkarze nie biegają jedynie w linii prostej, oferując pewność i znakomitą przyczepność przy nagłych zmianach kierunku ruchu”. Cena na allegro: 650 zł.

W tych butach gra m.in. Kuba Błaszczykowski. Kapitan reprezentacji Polski jest również twarzą akcji The Chance. W ponad 50 krajach Nike szuka talentów piłkarskich w wieku od 16 do 20 lat. 100 najlepszych graczy będzie rywalizować w światowych finałach w Barcelonie, w tym dwóch z Polski. Wystarczy stworzyć stronę drużyny w aplikacji na Facebooku, zaprosić do niej wszystkich kolegów z zespołu i - jak określa to Nike - narobić wokół siebie hałasu. Co to znaczy? Trzeba umieszczać na stronie swoje filmy i zdjęcia wraz z drużyną w akcji i zainteresować nią ludzi. Poniższy filmik świetnie wyjaśnia, jak konkurs będzie przebiegał w Polsce.

Adidas zorganizował konkurs miCoach Challenge, w którym posiadacze nowych butów mogą reprezentować jedno z miast-gospodarzy Euro 2012. Trwają również zapisy do turnieju adidas Football Challenge, rozgrywanego w czterech kategoriach wiekowych: do 9, 11, 13 i 15 lat. Mogą w nim wziąć udział zarówno drużyny klubowe, szkółki, jak i zorganizowane drużyny podwórkowe. Zapisy do turniejów eliminacyjnych trwają: do 18 kwietnia w Warszawie, do 25 kwietnia we Wrocławiu, do 9 maja w Poznaniu, do 16 maja w Gdańsku. Szczegóły na stronie www.adidas-fc.pl.

Tym samym obaj producenci podgrzewają atmosferę przed Euro 2012 i walczą o skupienie na sobie uwagi kibiców. Finał Mistrzostw Europy będzie nie tylko rywalizacją krajów, ale i marek sportowych. Choć może się zdarzyć - o czym obie firmy zapewne marzą - że w finale obie drużyny zagrają w strojach z tym samym logo na koszulkach. Pamiętajmy jednak, że i w tej konkurencji nie muszą wygrać faworyci. Podczas Euro zobaczymy nie tylko trykoty Adidasa i Nike, ale również Umbro (Anglia, Szwecja, Irlandia) oraz Pumy (Czechy, Włochy).

P.S. Podane ceny butów są orientacyjne.


Oferta

Freedom i Stacjonarny dla dotychczasowych klientów

Wojtek Jabczyński Wojtek Jabczyński
28 marca 2012
Freedom i Stacjonarny dla dotychczasowych klientów

Obiecałem odnieść się do informacji Telepolis.pl, że kończymy sprzedawać oferty Orange, oparte na usługach BSA (Orange Freedom i Internet dla Firm) oraz WLR (Orange Stacjonarny i Orange Stacjonarny dla Firm). Rzeczywiście od 1 kwietnia br. zdecydowaliśmy, że nie będziemy już pozyskiwać nowych klientów tych usług. Jednak wszyscy z Was, którzy je obecnie posiadają będą mogli nadal z nich korzystać na dotychczasowych zasadach. Będzie można m.in. zmienić opcję prędkości w Orange Freedom, czy abonament w Orange Stacjonarny. Dalej skorzystacie z oferty Orange Combo i przedłużycie umowy w tzw. utrzymaniu. Jednym słowem zakończenie sprzedaży dotyczy tylko nowych klientów i nie wpływa w żaden sposób na obecnych. Niestety nie mogę odpowiedzieć, czy szykujemy coś nowego w ofercie, bo marketingowcy tego nie wybaczają! Proszę o trochę cierpliwości :-)


Bezpieczeństwo

Klucz na złotym talerzu, czyli prosta droga do Twojej kasy

Michał Rosiak Michał Rosiak
28 marca 2012
Klucz na złotym talerzu, czyli prosta droga do Twojej kasy

Półtora roku temu w rozmowie z Pawłem Goleniem doszliśmy do wniosku, że w czasach cyber-świata trzeba przewartościować spojrzenie na pojęcie prywatności i raczej zamienić je na świadome udostępnianie informacji o sobie. To, co się dzieje, gdy „sprzedajemy” do sieci wszystko, co się da, pokazał bardzo obrazowo Herbert Thompson, adiunkt w Departamencie Nauk Komputerowych Uniwersytetu Kolumbia.

Otóż Thompson zaproponował kilku osobom, które ledwie znał, udział w eksperymencie. Poprosił ich o imię, informacje w jakim mieście mieszkają, gdzie pracują i ile mniej więcej mają lat oraz o nazwę banku i login do konta. Akurat tych informacji (może poza loginem do banku) nie ukrywamy i wiele osób, nawet nie znając nas blisko, może uzyskać do nich dostęp.

Potem przeszedł do działania:

● Wyszukał dane o ofierze – kobiecie o imieniu Kim – w Google, używając imienia, miasta i nazwy zakładu pracy. W ten sposób znalazł jej bloga, który okazał się kopalnią danych – m.in. szczegółów dotyczących dziadków Kim, jej ulubionego zwierzęcia, rodzinnego miasta, a przede wszystkim prywatnego i uczelnianego adresu e-mail

● Wpisał jej login do konta bankowego (ale mógłby go równie dobrze odgadnąć, bowiem byłą to pierwsza litera imienia+nazwisko!) i użył opcji odzyskiwania hasła; dowiedział się, że nowe hasło zostało wysłane na prywatnego maila Kim

● Użył opcji odzyskiwania hasła z konta prywatnego – informacja została wysłana na konto uczelniane

● Na koncie uczelnianym użył więc – brawo dla tych, którzy na to wpadli :) – opcji odzyskiwania hasła; większość niezbędnych informacji znalazł na blogu, miał jednak problem z jej dokładną datą urodzenia

● Na Facebooku nie znalazł daty urodzenia (brawo dla Kim!), wrócił więc na bloga, poszukał słowa „birthday” (urodziny) i ostatecznie znalazł dzień i miesiąc

● Wiedząc, jak wygląda Kim i ile mniej więcej ma lat, mógł „strzelać” we właściwy rok; na szczęście dla włamywacza konto uczelniane blokowało się dopiero po piątym błędzie, a Thompson trafił wcześniej

● Potem poszło już z górki: wszedł na konto uczelniane, zmienił hasło; uzyskał dostęp do konta prywatnego, zmienił hasło; wszedł na konto bankowe, odpowiedział na kilka prywatnych pytań, by odzyskać hasło (dzięki blogowi nie stanowiły dlań żadnego problemu) i e voila, droga do pieniędzy Kim stała przed nim otworem! Czy raczej stałaby – bowiem na tym eksperyment został zakończony i mocno zapewne zszokowana Kim mogła od nowa zabezpieczyć swoje zasoby e-mailowe i finansowe.

Jakie nasuwają się Wam wnioski? Bo mnie przynajmniej kilka. Na pewno nie powinno się traktować loginu jako zła koniecznego – gdyby Kim miała wystarczająco trudną nazwę użytkownika, próba ataku mogłaby się skończyć zanim by się na dobre zaczęła. Jeśli odczuwamy potrzebę sieciowego ekshibicjonizmu, przed udostępnieniem informacji o sobie warto się zastanowić, czy na pewno jest tak ważne, by akurat te dane poznał cały świat? Nie zaszkodzi też drobny „tuning” odpowiedzi na pytania zabezpieczające przy resetowaniu hasła. Zamiast np. panieńskiego nazwiska matki „Iksińska”, broniącego dostępu do konta Gmail, można wpisać GmaIksińskail. I na takiej samej zasadzie np. SluzYgrekowskabowe. Wystarczy zapamiętać regułę i podpowiedzi, oczywiste dla nas, dla złodzieja będą już znacznie trudniejsze. Nie podsuwajmy mu klucza do naszych pieniędzy na złotym talerzu.

Scroll to Top