Wszyscy jesteśmy kibicami. Być może po porażce Polaków w ostatnim meczu jest nas mniej, ale to wersja pesymistyczna. Odrzucamy ją. Podczas Euro okazało się, że potrafimy kibicować. W dodatku robimy to świetnie.
W czasie meczu otwarcia miałam kibicować w oficjalnej Strefie Kibica. Z tej okazji nawet włożyłam białą koszulkę i czerwone spodnie. Pomyślałam, że to może lekka przesada, ale wystarczyło wyjrzeć przez okno, by przekonać się, że to jedyne słuszne barwy tego dnia. Nie przewidziałam tylko, że do Strefy Kibica mogę się nie zmieścić. Niestety. Nie ja jedna. Na szczęście wystarczyło podążyć za tłumem. Tak trafiłam do nieoficjalnej Strefy Kibica. Telebim był jeden, kibiców było około półtora tysiąca, a emocji – cały wachlarz. Było i podniośle – śpiewaliśmy hymn, i entuzjastycznie – po golu Lewandowskiego pod skaczącymi nami-kibicami trzęsła się ziemia i podskakiwał wyświetlany obraz. Czuć było jedność. I to było wspaniałe. Ale kibicowanie nie ogranicza się tylko do meczów i biało-czerwonych. Akurat Poznań należał do zielonych. Irlandzcy kibice podbili serca Poznaniaków. Byli tacy, którzy postanowili znaleźć tu żonę, byli koneserzy piwa, byli rudzi i nie rudzi. Łączyły ich dwie rzeczy – to, że przyjechali kibicować i to, że uśmiech towarzyszył im nieustannie. Sytuacja ich drużyny nie należała do kolorowych, mimo to wiernie ją dopingowali. To nam zaimponowało. Pokochaliśmy ich w Poznaniu tak bardzo, że specjalnie dla nich zorganizowaliśmy pożegnalny flashmob. Wdzień ostatniego meczu Irlandii ubrani na zielono Poznaniacy zgromadzili się na rynku, by wspólnie zaśpiewać irlandzkie piosenki. Były też brawa. To podziękowania za niezwykłą atmosferę i doping, jaki zgotowali swoim kibice z zielonej wyspy. Nie tylko oni uczyli nas jak kibicować. Ulice zapełnił się także Chorwatami ubranymi w stroje w biało-czerwoną szachownicę. Mój ulubiony obrazek? – tuż przed meczem Chorwacja – Irlandia. Tłum na przystanku. Do grupy śpiewających wyspiarzy dołączają kibice przeciwnej drużyny. Śpiew zamiera, ale to tylko przerwa na przybicie sobie piątki. Wszyscy razem skandują: „Pol-ska”!, Pol-ska”! Futbolowe szaleństwo dotarło nawet na szczyt wieży ratuszowej. Poznańskie koziołki zostały ubrane w stroje odpowiadające barwom grających drużyn. Robią furrorę. A ja tylko szerzej otwieram oczy widząc tramwaje wypełnione kibicami. Jest spokój, choć cicho nie jest. Nie ma za to wyzwisk, obraźliwych przyśpiewek, czy utarczek nie-słownych. Jest radość. Jest zabawa, bo „Tak się bawią, tak się bawią Ki-bi-ce!”