Oferta

Trzy promocje w Orange na kartę 65

Kasia Barys Kasia Barys
17 lipca 2012
Trzy promocje w Orange na kartę 65

Od dziś możecie korzystać z trzech nowych promocji. W „Karuzeli Nagród”  za każdą wydaną złotówkę z konta głównego, zbieracie na wirtualnej przegródce bonusowe kredyty, które można potem wymienić na jedną z wielu usług. Druga propozycja to „Polecam Promocję”. Jeśli polecicie aktywację wybranej usługi innemu użytkownikowi i on ją włączy, to obydwoje otrzymacie w bonusie zwrot wartości aktywowanej usługi na konto promocyjne. Kolejna promocja to „Gotowy do Rozmowy”, w której jeśli kupicie niesubsydiowany telefon w salonie Orange, to dostaniecie 300 minut miesięcznie na rozmowy w Orange i to przez cały rok za symboliczną złotówkę (opłata jednorazowa). Aktywna usługa nie wymaga doładowań, nie zobowiązuje do aktywności, nie pilnuje ważności konta prepaid, ani nie wiąże klienta żadną umową. Jest też możliwa opcja bez kupowania telefonu, ale wtedy aktywacja kosztuje 150 zł.

bd7a65b1f323441d43826b07f6f4cd95562


Odpowiedzialny biznes

Francja świętowała na Francuskiej

Ryszard Kaminski Ryszard Kaminski
17 lipca 2012
Francja świętowała na Francuskiej

Nie wiem jak Wy, ale ja ubolewam, ze większość naszych świąt państwowych to bolesne rocznice, w których główną rolę odgrywa smutek i zaduma. Na dodatek najczęściej aura jest wówczas zimowa. Cóż taką mamy historię. Jakże jednak weselej potrafią świętować choćby Francuzi, którzy w ostatnią sobotę obchodzili swoje Święto Narodowe.

Próbkę świętowania pod znakiem, czy raczej smakiem francuskich wędlin, serów, bagietek i wina, mogli zobaczyć i przeżyć warszawiacy – oczywiście na ul. Francuskiej. W klimacie Montmartre można było dobrze zjeść, potańczyć, posłuchać muzyki, ale też wypić napój z dymkiem czy zobaczyć samochody z napędem elektrycznym. Dla dzieciaków oczywiście gry i zabawy. Wszystko przygotowały obecne w Polsce firmy z nad Sekwany. Nie zabrakło też stoiska Orange, a w nim multimiedia, fun pack, Serce Zimy oraz kręcąca kilometry dla dzieci z wadami słuchu Fundacja Orange.

PlayWyłącz głos

Na Euro pokazaliśmy jak świetnie i wesoło potrafimy kibicować - nawet gdy biało-czerwoni zawodzą. Może więc spróbujemy świętować też bardziej radośnie. Jak sądzicie?

 


Oferta

Ultramobilność? Chyba jeszcze nie…

Arek Piasek Arek Piasek
17 lipca 2012
Ultramobilność? Chyba jeszcze nie…

Od momentu zdefiniowania w ubiegłym roku przez Intela wymogów, jakie muszą spełniać laptopy aby mogły być nazywane ultrabookami z dużym zainteresowaniem śledzę poczynania producentów w tej właśnie dziedzinie. Do tej pory wszelkie nowości wywoływały u mnie co najwyżej reakcję typu „o, fajne”. Czasem zdarzyło się jakieś „wow!”. Ale dwa ultrabooki jakie zobaczyłem ostatnio spowodowały, że zabrakło mi słów.

Pierwszy z nich to Samsung z nowej serii 9, który w momencie pisania tych słów jest najcieńszym komputerem przenośnym na świecie. Po zamknięciu pokrywy jego grubość nie przekracza, uwaga, 13 mm. W pierwszej chwili taka sucha liczba może nie brzmi jakoś powalająco, ale zapewniam Was, że wrażenie jest przeogromne... Oczywiście laptop jest przy tym ultralekki (1,2 kg), a fakt, że po położeniu go na biurku można go pomylić z podkładką na mysz sprawił jednak, że zamrugałem z wrażenia. Wielokrotnie...

e35ff35b45336e5bb84e53951c5f6efbad8

Drugi z ultrabooków, który wywołał we mnie przyjemne mrowienie synapsów, to druga generacja Zenbooka firmy Asus. Tutaj wymiary nie są tak powalająco małe jak w przypadku Samsunga, ale tajwański koncern postanowił powalczyć o serca konsumentów w inny sposób. Otóż ten komputerek z ekranem o przekątnej 13,3 cala wyświetla obraz w rozdzielczości Full HD: 1920x1080 punktów. Na 13 calach! W pierwszej chwili stwierdziłem: „przegięcie”, ale kiedy zobaczyłem to w akcji nie mogłem powstrzymać się od zachwytu. Do tego stopnia, że postanowiłem kupić to maleństwo...

30bff64cb94440231769dd3b44e6cfee963

Ale przecież nie piszę o tym po to, żeby się pochwalić nowym zakupem. Piszę, bo te dwa ultrabooki spowodowały, że zacząłem się zastanawiać nad tym, czego możemy się spodziewać dalej. Mam wrażenie, że produkowanie jeszcze cieńszych i lżejszych laptopów mijałoby się z celem. Również jeśli chodzi o rozdzielczość ekranu zbliżamy się powoli do granicy, poza którą dalsze jej zwiększanie będzie pozbawione sensu. Oczywiście można tu wskazać palcem na nowe MacBooki z Retiną, ale myślę bardziej o komputerach z Windows, w którym skalowanie tekstu pozostawia bardzo wiele do życzenia.

Co zatem producenci ultrabooków mogą (i powinni) jeszcze ulepszyć? Wydajność nie podlega dyskusji – na tą zawsze zapotrzebowanie będzie ogromne. Podobnie z wydajnością graficzną – co prawda tutaj już teraz jest nieźle (vide: GeForce 620M we wspomnianym Zenbooku), ale możliwość odpalenia wymagających gier „na full” np. podczas kilkugodzinnego koczowania na lotnisku w oczekiwaniu na przesiadkę jest naprawdę kusząca.

Wydajność prowadzi nas z kolei prosto do pojemności baterii. Tutaj mamy jeszcze sporo do poprawienia. Co prawda producenci przechwalają się, że ich ultrabooki pracują po 7-8 godzin bez ładowania, ale w praktyce przecież nikt nie będzie przez cały dzień pracował z ekranem ściemnionym do 10% jasności przeglądając tylko dokumenty tekstowe. Oczywiście ostatnie miesiące przyniosły ogromny skok w tym zakresie, ale pole do popisu wciąż przed inżynierami ogromne. Nie tylko zresztą w dziedzinie komputerów przenośnych – ze smartfonami jest nieporównanie gorzej, ale to temat na inny tekst.

Pozwolę sobie zatem wystosować osobisty apel do firm produkujących sprzęt mobilny: skupcie się teraz na bateriach, proszę... :)

Scroll to Top