Jeśli pamiętacie, tydzień temu zaprosiłem Was do wspólnej zabawy. A dokładniej, każdy z Was po swojemu może pokierować bohaterami i całą akcją tego opowiadania. Dostałem już pierwszy ciąg dalszy. Czytajcie, wymyślajcie i piszcie kolejne. Gotowce wysyłajcie do mnie: krzysztof.swidrak2@orange.com. W następny piątek okaże się, jak rozwinęła się ta nasza historia. A poniżej wersja, kórą przysłał ziemowy:
Szybko wybiegli na ulicę Słoneczną, która łączyła blok w którym mieszkali z głównym placem Dzierżawinu.
-Tam w lewo - krzyknął donośnie "Brzdąc" spoglądając na boczną uliczkę
- będzie szybciej jak przejdziemy mostem Zakochanych - dodał niemal jednym tchem.
- Zwariowałeś - odrzekł "Piegowaty", zerknął na "Brzdąca" krzywiąc się na twarzy jak by musiał zjeść co najmniej całą cytrynę. - Most jest od pół roku nieczynny i dobrze wiesz, że nie możemy tamtędy przejść - dodał.
"Piegowaty" wiedział, co mówi. Po ostatniej powodzi, która nawiedziła Dzierżawin, konstrukcja mostu została mocno naruszona. Stara drewniana przeprawa nie wytrzymała naporu wody. W niektórych miejscach pojawiły się metrowe ubytki w jezdni a boczne bariery całkowicie zniknęły.
- Musimy dotrzeć jak najszybciej! - wrzasnął z obudzeniem "Brzdąc" - W lewo za mną - dodał niemal władczym głosem.
"Piegowaty" nie cierpiał, gdy jego kumpel mu rozkazywał. W normalnych warunkach pewnie by się dalej sprzeczali ale teraz sam był ciekawy, co też takiego niezwykłego ujrzał jego kompan. Wzruszył ramionami na znak, że zgadza się z jego argumentacją i pobiegli w stronę mostu.
- Dzień dobry Pani - wykrzyknęli niemal jednocześnie, już lekko zdyszanym głosem, mimo, że przebiegli dopiero kilkanaście metrów.
- Dzień dobry chłopacy - odpowiedziała z uśmiechem na twarzy ich sąsiadka, Pani Małgorzata, którą właśnie mijali. - Gdzie tak biegniecie?
- Ufo, Ufo na plaży! Musimy to zobaczyć!
Sąsiadka, chyba nie do końca zrozumiała, co wykrzyczeli, bo jedynie uśmiechnęła się jeszcze bardziej i dodała: -Tylko na siebie uważajcie.
Dotarli do mostu. Właściwie do tego, co z niego zostało. Przemknęli pod żółta taśmą z napisem "Zakaz wstępu - grozi zawaleniem"
- To jest zły pomysł - pomyślał "Piegowaty".
Wtedy jeszcze nie zdawał sobie sprawy jak bardzo ma rację.