Wobec przepychanek akcjonariuszy w Śląsku Wrocław mówiło się o możliwej degradacji zespołu do IV ligi, gdzie na pięknym stadionie miałyby się toczyć mecze z takimi drużynami jak Sokół Wielka Lipa. Z całym szacunkiem dla tej wioski o niefortunnej nazwie - z punktu widzenia młodzieżowego slangu - wczoraj zobaczyliśmy Legię "Wielką Lipę", i to nie w lidze regionalnej, lecz w tej europejskiej.
Jest w tejże lidze 48 drużyn, a Legia jest jedną z sześciu najsłabszych, które nie zdobyły dotąd punktu. Skoro cięgi w Lidze Mistrzów zbiera Steaua, od której Legia była słabsza, a i w Lidze Europy polski zespól dostaje łomot, to jak dramatyczny musi dziś być poziom polskiej piłki?!
Kiedy decydujące o awansie do LM mecze oglądali z wysokości trybun Dwaliszwili i Pinto, w mediach nieco podważano decyzje trenera Urbana. Za postawę we wczorajszym spotkaniu krytykowani są obaj gracze. Podobnie oceniono grę Michała Żyry, którego forma wydawała się zmierzać wreszcie w dobrym kierunku po dobrym występie ligowym. Adam Godlewski, pisząc list otwarty do Waldemara Fornalika na łamach „Piłki Nożnej”, znalazł nawet miejsce dla Żyry w reprezentacji Polski, dodając, że tę kandydaturę podsuwali też inni eksperci. Niestety, to po błędzie Żyry padł wczoraj gol, przy którym zawinił też Wojciech Skaba, który nie wykorzystuje szansy na wyjście z cienia kontuzjowanego Kuciaka. Kadra szeroka, Legia silna jak nigdy, ale wciąż mamy „wielką lipę”.
Humory poprawił nam Adrian Mierzejewski, strzelając gola i asystując w meczu przeciw Lazio. Inna sprawa, że Trabzonspor z Polakiem w składzie może w najbliższej kolejce kompletnie pozbawić Legię szans na awans do fazy pucharowej. Bramki PSV strzegł Przemysław Tytoń i nie dał się pokonać (wygrana 2:0 z Czarnomorec Odessa). Cały mecz rozegrali też Damien Perquis (Rijeka - Betis 1:1) i Jarosław Fojut (Tromso - Sheriff Tiraspol 1:1). W barwach Bordeaux w drugiej połowie meczu na boisko wszedł Ludovic Obraniak.