Odpowiedzialny biznes

Selekcjoner, a nie dyktator

Marcin Dąbrowski Marcin Dąbrowski
14 października 2013
Selekcjoner, a nie dyktator

W czwartek zastanawiałem się, co będzie po porażce, i wszystko już się sprawdza - w ciągu 48 h zobaczyłem co najmniej 20 kandydatur na nowego trenera reprezentacji.

Gdybym znał osobiście rzesze trenerów, pewnie wskazywałbym palcem konkretną kandydaturę. Nie znam. Nie zna ich również 40 mln kibiców tej kadry. Sugerujemy się głownie doświadczeniem i sukcesami. Nie znamy warsztatu trenerów, ich osobowość oceniamy po wywiadach.

Nie podam zatem żadnego nazwiska. Zastanówmy się tylko, jak powinien postępować człowiek, który miałby z polską drużyną osiągnąć sukces.

Otwarty na współpracę

Trener to nie dyktator! Gdy słyszę, że powinien mieć jaja i rządzić twardą ręką - ręce opadają. Selekcjoner może prowadzić zajęcia z reprezentantami jedynie przez kilkanaście dni w roku, dlatego przede wszystkim powinien bez przerwy współpracować ze wszystkimi trenerami ligowymi. Nie mam na myśli krótkich telefonów i wymiany kilku zdań, lecz regularne spotkania, może w formie telekonferencji raz w tygodniu albo przy okrągłym stole raz w miesiącu.

Nie jest sztuką uznać siebie za guru i narzucać swoją wizję innym. Sztuką jest słuchanie, wspólne zastanawianie się, jaką pójść drogą, co należy poprawić, na czym się skoncentrować. Sztuką jest wychwycenie cennych spostrzeżeń, połączenie ich w całość i dopiero wtedy - podjęcie decyzji. Regularna wymiana myśli ze wszystkimi trenerami ekstraklasy, a może i klubów pierwszoligowych, byłaby bezcenna - nie tylko dla selekcjonera zagranicznego. Nikt nie jest wszechwiedzący, ani trener mistrza Polski, ani zwycięzcy Ligi Mistrzów.

Wymiana myśli dotyczy też rozmów z piłkarzami. Trener bezwzględnie powinien cieszyć się autorytetem, do niego powinna należeć ostateczna decyzja i w żadnym wypadku żaden z piłkarzy nie powinien szkoleniowcowi niczego narzucać. To oczywiste. Tyle tylko, że rolą trenera jest również słuchanie swoich graczy, branie pod uwagę ich sugestii. Piłkarze nie mogą być pokornymi marionetkami, muszą ze szkoleniowcem rozmawiać, dzielić się przemyśleniami. Wszyscy trenerzy, wszyscy piłkarze, rozwijają się z każdym kolejnym treningiem, z każdym kolejnym meczem. Uczą się. Piłkarze uczą się od trenerów, ale i trenerzy uczą się od zawodników. Nie wystarczy, że trener wejdzie do szatni, poda skład i każe wszystkim „zapier…”.

Utarło się w naszej świadomości, że selekcjoner jedynie obserwuje, powołuje, kilka dni trenuje, puści motywacyjny film, skasuje wielką pensję - i tyle. Bzdura! Selekcjoner kadry powinien stać na czele całej polskiej piłki. Powinien szeroko współpracować z trenerami drużyn młodzieżowych. Ostatnio trener kadry juniorskiej nie powołał pewnego piłkarza, bo był pewny, że na zgrupowanie zaprosi go trener jednej ze starszych kadr. Nowy selekcjoner powinien zacieśnić współpracę trenerów kadr Polski wszystkich kategorii wiekowych, by najlepszych graczy powoływać do kadry A, ale również - by do opisanego nieporozumienia z powołaniem już nigdy nie doszło.

Otwarty na trening mentalny

Czas najwyższy, aby selekcjoner otworzył się na współpracę ze specjalistami od treningu mentalnego. Smuda mówił, że sam jest dla kadry psychologiem, a Fornalik - że wszyscy wiedzą, o co grają, więc po co ma ich motywować. Obaj nie mają pojęcia, na czym trening mentalny polega - uczy piłkarzy, jak utrzymać koncentrację podczas gry, jak radzić sobie z trudnymi emocjami, na które są nieustannie narażeni. Jak wzbudzać w sobie stan optymalnej gotowości, czyli w dużym uproszczeniu - jak za każdym razem wznosić się na wyżyny swoich umiejętności. Specjaliści w tej dziedzinie pracują w klubach, pracują w kadrach innych krajów, ale wciąż nie ma ich w polskim zespole. Był krótki epizod, tuż przed Euro, ale trenerzy mentalni to nie cudotwórcy - potrzebują ciągłości w kontaktach z drużyną, z poszczególnymi piłkarzami. Nowy selekcjoner powinien wykorzystać tę najbardziej zaniedbywaną dotąd sferę w naszym zespole. Zwłaszcza, że on sam również może się podczas treningu mentalnego rozwijać.

Otwarty na nowinki taktyczne

Mimo problemów ze szkoleniem piłkarzy w Polsce, dorobiliśmy się wielu graczy w drużynach zagranicznych. Mamy zatem zawodników, którzy trenują w ten sam sposób, w takich samych klubach, jak reprezentanci innych krajów. Jeżeli piłkarze przeciwnych drużyn są tak samo szybcy, zwrotni, silni fizycznie, co zdecyduje o zwycięstwie? Oprócz psychiki, również taktyka. Nowy trener kadry powinien być otwarty na nowe rozwiązania, a nie wałkować nieprzerwanie defensywne ustawienie - nawet w meczach, w których remis nic nam nie daje. Selekcjoner powinien reagować podczas meczu, słuchać swoich doradców na ławce. To niby takie oczywiste, ale mieliśmy już trenerów, którzy byli kompletnie zamknięci na jakiekolwiek podpowiedzi swoich asystentów. Trener musi przygotować kilka rozwiązań, które zespół będzie mógł natychmiast wprowadzić w życie, w zależności od przebiegu meczu. Szukamy trenera, który doda naszemu zespołowi nieco uniwersalności.

Wizjoner

Nie zasugeruję, czy trener powinien być z Polski, czy z zagranicy. Nasi piłkarze na co dzień są porozrzucani po świecie, komunikacja z obcojęzycznym szkoleniowcem nie będzie problemem. Nowy selekcjoner musi być otwarty, musi być „ponad” - by wyciągnąć nas z zaściankowego myślenia, by nadać nową jakość współpracy w - wypełnionym niezdrową rywalizacją i dbaniem o własny interes - świecie polskiej piłki. Tacy trenerzy naprawdę istnieją. Pytanie tylko, czy jesteśmy w stanie ich wyłapać.


Odpowiedzialny biznes

Fornalik musi odejść?

Krzysztof Smajek Krzysztof Smajek
12 października 2013
Fornalik musi odejść?

W piątkowy wieczór Ukraińcy odarli nas ze wszelkich złudzeń. Niepoprawni optymiści, którzy w zawiłej matematyce szukali szans na awans, po golu Jarmolenki mogli wyrzucić swoje zapiski do kosza. W tym momencie matematyka przestała mieć już jakiekolwiek znaczenie.

Kto jednak myśli, że eliminacje przegraliśmy w Charkowie, jest w dużym błędzie. Polscy piłkarze swoje mundialowe szanse zaprzepaścili już wcześniej – między innymi w Kiszyniowie. W piątek stało się to tylko faktem.

Przed nami już tylko batalia z Anglią, a później rozpocznie się polowanie na czarownice i osąd nad Fornalikiem. Selekcjoner po powrocie z Londynu musi zaopatrzyć się w gruby pancerz ochronny, bo będą do niego strzelać z każdej strony. Nawet dobry wynik w spotkaniu o pietruszkę z Anglią niczego nie zmieni. Fornalik będzie rozliczony za całe eliminacje.

W tym miejscu dochodzimy do kluczowej kwestii - co dalej z Fornalikiem? Niby sprawa jest prosta: eliminacje przegrane, Fornalik musi odejść. Jednak nie do końca się z tym zgadzam.

Nie będę silił się tutaj na dogłębną analizę pracy selekcjonera z kadrą, ale wszystkim jego przeciwnikom, przypominam, że po Smudzie przejął on zupełnie rozbitą drużynę i z marszu przystąpił do meczów eliminacyjnych.

Oczywiście Fornalik ma na swoim sumieniu sporo – większych lub mniejszych – grzeszków. Uważam, że jego największą wadą jest uleganie presji mediów i opinii publicznej. Przecież to pod naciskiem dziennikarzy powołanie do kadry otrzymał Bartosz Salamon. Fornalik pod wpływem mediów ugiął się także w przypadku Radosława Majewskiego, którego z marszu umieścił w podstawowej jedenastce w meczu z Ukrainą w Warszawie, a później o chłopaku zupełnie zapomniał.

Do Fornalika mam pretensje również o to, że nie spróbował zmienić Robertowi Lewandowskiemu pozycji w reprezentacji. Choćby w jednym meczu nie wycofał go do drugiej linii i nie sprawdził takiego wariantu. Do zarzutów pod adresem Fornalika dopisałbym także zbyt częste rotacje w składzie i zupełny brak hierarchii w zespole.

Uzbierałoby się tego pewnie jeszcze więcej, ale nie róbmy z Fornalika kozła ofiarnego i jedynego winnego porażki. Eliminacje przegrali także piłkarze. Przecież to nie Fornalik marnował doskonałe sytuacje pod bramką rywali. To nie on popełniał proste błędy w obronie, po których traciliśmy głupie gole.

Oczywiście możemy zrzucić całą winę na trenera i od dziś rozglądać się za jego następcą. Na giełdzie trenerskiej przewijają się przeróżne kandydatury – Wdowczyk, Skorża, Nawałka i Probierz. Nie przekonują mnie te nazwiska, bo każdy z wymienionych rozpoczynałby pracę z kadrą z tego samego pułapu, co rok temu Fornalik. Żaden z nich nie ma też doświadczenia w samodzielnym prowadzeniu drużyny narodowej.

W grę wchodzi jeszcze opcja zagraniczna, ale ona jest obarczona sporą dozą ryzyka. Nie bądźmy naiwni – zagraniczni trenerzy nie mają żadnego rozeznania na naszym podwórku. Owszem znają trójkę z BVB, Szczęsnego, Boruca i może kogoś tam jeszcze, ale ogólnie nie orientują się w naszych realiach.

Z drugiej strony do zagranicznego trenera można dokooptować polskiego asystenta, który nie zrobi zdziwionej miny, gdy usłyszy nazwiska Klicha, Zielińskiego, Szukały czy Wawrzyniaka. Taki duet mógłby mieć rację bytu. Tym asystentem mógłby zostać na przykład... Waldemar Fornalik.


Odpowiedzialny biznes

Wypowiedzi Polaków po meczu z Ukrainą

Krzysztof Smajek Krzysztof Smajek
12 października 2013
Wypowiedzi Polaków po meczu z Ukrainą

Polacy po porażce z Ukrainą stracili jakiekolwiek szanse na awans do mistrzostw świata w Brazylii. Zobaczcie, co po spotkaniu w Charkowie powiedzieli nasi piłkarze.

Scroll to Top