Można śmiało zaryzykować twierdzenie, że przytłaczająca większość użytkowników Internetu choć raz pobrała piracki plik MP3. Oznacza to ni mniej, ni więcej tyle, że praktycznie wszyscy otarliśmy się o przestępstwo. Na szczęście w Sieci pojawiły się usługi, które mają duży potencjał, by znacznie zredukować (bo przecież nie zlikwidować całkowicie) problem piractwa muzycznego. Mam na myśli serwisy takie jak Spotify, Pandora, czy Deezer, które po wniesieniu niewygórowanego, miesięcznego abonamentu, pozwalają na nieograniczony i – co najważniejsze – legalny dostęp do dziesiątek milionów utwórów muzycznych.
Ten ostatni – Deezer – ostatnio trafił również do Polski. Samo w sobie jest to sporym wydarzeniem, bo Spotify i Pandora twardo trzymają się od naszego kraju z daleka. Ze względu na bardzo wysoki poziom piractwa i potencjalnie małe zyski. Albo z czystego wygodnictwa – łatwiej jest „obstawić” kilka dużych, zachodnich rynków i czerpać z każdego z nich ogromne dochody niż próbować przekonać mieszkańców takich krajów jak Polska do tego, że muzyki można słuchać legalnie i wcale nie musi to kosztować majątku. Szefowie Deezera postanowili jednak odpuścić sobie tak oczywiste rynki jak np. USA i spróbować szczęścia w miejscach, które władzom Spotify i Pandory nie przyszły, jak dotąd, do głowy. I miejmy nadzieję, że się nie rozczarują.
Deezer to nie tylko ogromna, licząca ponad 15 milionów plików, biblioteka muzyki ale też serwis, z którego możemy korzystać w dowolnym czasie i miejscu. Usługę uruchomić można na komputerach osobistych (przez przeglądarkę internetową) jak i na większości urządzeń mobilnych. Co ważne – wybrane utwory możemy pobrać na nasz smartfon, więc możemy ich potem słuchać bez konieczności łączenia się z Internetem. Mocno widoczna jest integracja z Facebookiem – możemy polecać ulubione piosenki znajomym, dzielić się playlistami, czy dyskutować na temat konkretnych artystów. Niby oczywiste i wszechobecne, a tu jakoś wyjątkowo cieszy.
Pełna recenzja Deezera zajęłaby pewnie kilka stron, więc proponuję, żeby każdy sam przekonał się sam, jak wygodne to rozwiązanie. Ja bez mrugnięcia okiem zaakceptowałem wydatek 30 zł za miesięczny dostęp do usługi Premium+, dającej pełny dostęp do funkcjonalności Deezera. A wcale na pieniądzach nie śpię. Po prostu uważam, że to usługa warta tej ceny. Szczegółową instrukcję jak możecie zainstalować Deezera w Orange znajdziecie tutaj.
Co więcej – żeby przekonać się o dobrodziejstwach Deezera wcale nie trzeba płacić tych 30 zł miesięcznie. A raczej nie wszyscy muszą. Usługa Premium+ jest bowiem bezpłatna dla klientów Orange korzystających z planów taryfowych Pelikan II 150 i Pelikan II 225 w ofercie postpaid oraz mix. Niebawem będzie ona również dostępna dla pozostałych abonentów. Skorzystacie?