
Gry wideo stają się przedmiotami kolekcjonerskimi. Ma na to wpływ kilka czynników. Przede wszystkim popularyzacja cyfrowej formy dystrybucji. Pudełka są coraz to rzadszym widokiem u graczy. Większość preferuje pobranie gry na swoje urządzenie w dniu premiery i niemalże natychmiastowe rozpoczęcie zabawy.
Przejrzałem ostatnio swoją biblioteczkę, którą chciałem odświeżyć. Okazuje się, że gry, które kupiłem za grosze stały się przedmiotami kolekcjonerskimi, które ciężko znaleźć, a ich wartość rośnie z dnia na dzień. Zapraszam do dość lekkiego, acz nostalgicznego wpisu na bloga Orange. Odbiegniemy trochę od tematu, ale nie samą telekomunikacją człowiek żyje.
Co mnie zainspirowało do tego wpisu
Wybrałem się na spacer po jednej z galerii handlowych w Warszawie. Zrobiłem zakupy, zjadłem obiad w barze, odwiedziłem salon Orange, aby porozmawiać z konsultantem na temat mojego abonamentu. Po załatwieniu spraw, przy wyjściu zauważyłem lombard z grami wideo. Pomyślałem, że będzie to miłe zakończenie wycieczki. Okazuje się jednak, że... nie dla mojego portfela, bowiem natknąłem się na dział ze starymi grami na konsole Playstation 2/3 oraz Xbox 360. Dodam tylko, że był to dział "retro". Tak - konsola Xbox 360 w tym roku kończy 20 lat co oznacza, że moje dzieciństwo jest już retro.
Na półce stało opakowanie od gry Need For Speed Most Wanted na konsolę Xbox 360. Patrząc na tego Świętego Graala mojego dzieciństwa bez zastanowienia poszedłem do kasy. Dopiero po wyjściu ze sklepu dotarło do mnie, że na grę sprzed dwóch dekad wydałem... 260 zł! Co więcej, potem się okazało, że była w niemieckiej wersji językowej.

W tamtych czasach premierowe gry w Polsce na konsole kosztowały około 180zł, a to oznacza, że cena produktu nawet wzrosła, gdy większość tego typu produkcji można kupić za grosze. Na podstawie tego przekonałem się, że obok funtów, franków czy dolarów najmocniejszą walutą świata jest... sentyment.
Co mogło wpłynąć na tak ogromną cenę gry? Prawdopodobnie fakt, że nie jest już produkowana oraz to, że nigdzie nie kupimy jej w dystrybucji cyfrowej. Im mniejsza podaż tym większy popyt. W 2012 roku pojawił się "remake", który nadal jest w sprzedaży, ale nie doczekał się tak pozytywnego odbioru jak pierwowzór.
Sprawdź swoją biblioteczkę
Po tej sytuacji z ciekawości sprawdziłem "wartość" swojej biblioteczki. Większość z gier, które mam w swojej kolekcji można kupić na bazarku w cenach "z koszyka". Jedna gra przykuła jednak moje zainteresowanie. Okazuje się, że Deadpool, którego kupiłem w liceum za raptem 40 zł dziś potrafi kosztować nawet 1000 PLN! Na mojej twarzy pojawił się szok i niedowierzanie. Czym jest spowodowany taki wzrost? Okazuje się, że Activision, czyli producent, stracił prawa do sprzedaży gier na licencji od firmy Marvel. Co za tym idzie - gra nie jest dostępna ani w formie cyfrowej, ani w pudełku. Ci, którzy ją zakupili w odpowiednim czasie stali się szczęśliwymi posiadaczami produktu kolekcjonerskiego. Moja wersja została wydana na konsolę Playstation 4, a te na PC potrafią kosztować jeszcze więcej! Nawet w formie dodatku do znanej gazety o tematyce gier wideo.

Dawno nie grałem na komputerze. Stałem się konsolowcem z krwi i kości. Za dużo gier na PC nie mam, ale kusiło mnie sprawdzenie wartości Wiedźmina 2 w Edycji Rozszerzonej. Tę grę też kupiłem za mniej niż 100 zł na bazarku jakoś z rok po premierze czyli w okolicach 2012 roku. Dziś kosztuje około 300 zł.

Czy gry wideo to dobra inwestycja
Raczej nie. To przede wszystkim forma rozrywki. Niektóre zabawki z naszego dzieciństwa, kiedyś powszechne - dziś potrafią być rarytasem dla kolekcjonerów. Im jesteśmy starsi tym bardziej tęsknimy za tym co tworzyło nasze młodzieżowe lata. Podobna sytuacja jest w przypadku samochodów. Pamiętacie Maluchy czy Polonezy? Kiedyś widziałeś je na każdym skrzyżowaniu, dziś z żółtymi blachami spotykasz je na portalach aukcyjnych za ceny czasami robiące wrażenie absurdalnych.
Sentyment i nostalgia to ogromna wartość, za którą jako ludzie jesteśmy w stanie dużo zapłacić. Wychodzę z założenia, że przede wszystkim liczy się zabawa. Ta przygoda nauczyła mnie jednak, że gdy będę miał swoje dzieci to nie będę wyrzucał ich ulubionych zabawek, tylko schowam je na strychu. Może kiedyś staną się przedmiotami kolekcjonerskimi. Polecam sprawdzić swoje biblioteczki, garaże i inne schowki, bo możecie być mile zaskoczeni.
PS: Ten wpis to nie rada inwestycyjna. To miły powrót do przeszłości.