Jestem tak sta... doświadczony życiowo ;), że pamiętam czasy, gdy producenci rywalizowali, który zrobi mniejszy smartfon. Czasy się zmieniły, siedmiocalowiec w kieszeni to nic - haha! - wielkiego, ale wciąż pewna grupa użytkowników woli urządzenia małe. I specjalnie dla nich - pojedynek składaków!
Ile składanych telefonów jest dostępnych na rynku? Pewnie koło 10 by się zebrało, ale z kilku względów nie chciałem to robić mega porównania. Dobra, w sumie to z jednego - po prostu nie miałem do wszystkich dostępu. W moje ręce wpadły jednak dwa które wydają mi się najciekawsze i najpopularniejsze. Dlatego to one stają do rywalizacji: Motorola razr 60 ultra kontra Samsung Z Flip 7. Co ciekawe, niemal 3 lata temu przeciwstawiłem sobie ówczesnych poprzedników obu tych smartfonów! Co (i czy cokolwiek?) się przez ten czas zmieniło?
Po pierwsze: wygląd/bryła
Najpierw suche liczby
| razr | Z Flip | |
| masa | 199 g | 188 g |
| rozłożony | 171.5 x 74 x 7.2 mm | 166.7 x 75.2 x 6.5 mm |
| złożony | 88.1 x 74 x 15.7 mm | 85.5 x 75.2 x 13.7 mm |
Niby na papierze Samsung wygrywa. Jest tylko szerszy o nieco milimetr, wyraźnie cieńszy i o 11 gramów lżejszy. Ja jednak od pierwszych Flipa i Folda biorąc je do ręki mam wrażenie obcowania z - hmmm - narzędziem chirurgicznym. Motorola w zasadzie każdym swoim telefonem dowodzi, że można stworzyć urządzenia wyjątkowe, z duszą, wyróżniające się w masie pozostałych. Samsung od lat za to idzie w niezmienny design, jak dla mnie - zbyt chłodny. Szacun za konsekwencję, ale - choć pewnie żaden ze mnie esteta - razr po prostu bardziej mi się spodobał. Nie ukrywam, że przyczyną mógł być fakt, że trafiła do mnie wersja Mountain Trail, z drewnianymi pleckami ❤️. To sporo wnosi jeśli chodzi o poczucie "ciepła" i wyjątkowości.
Co poza tym? Minimalnie większy ekran razr'a po rozłożeniu (7" vs. 6,9"), wypukły (razr) - wolę taki - vs. wklęsły (Flip) przycisk zasilania z czytnikiem odcisków palców. W obu przypadkach jeszcze lepsze zawiasy, wymagające przyłożenia pewnej siły do otwarcia (fancy "machnięcie" nie zawsze udaje się za pierwszym razem). Oba mają współczynnik IP48, co oznacza, że o ile piasku wciąż lepiej unikać to w wodzie (słodkiej!) można ich bez ryzyka używać.
Pora na ocenę. Subiektywną oczywiście - na tym polegają takie materiały. W tej i każdej kolejnej ocenie zachowam kolejność jak w tytule: najpierw razr 60 ultra, potem Z Flip 7.
Ocena: 1:1
Po drugie: wyświetlacze
Nie będę Was znów zarzucać liczbami, te można znaleźć wszędzie w sieci. Oba urządzenia mają takie same ekrany na zewnątrz i w środku. LTPO Amoled, miliard kolorów, wsparcie HDR 10+. Różnice w gęstości pikseli na cal? Meeeh, kto to odróżni. Różnice w jasności? I tak liczone dla maksymalnej - ile razy używasz smartfona w pełnym słońcu walącym zza pleców? Dla mnie jeden i drugi były takie same. Jakościowo - znakomite, nie na do czego się przyczepić. Diabeł tkwi jednak w wyświetlaczach zewnętrznych. I nie w jakości - ale w w funkcjonalności.
Flip w wersji 7 w porównaniu do mojego testu z początku 2023 roku to zupełnie inny telefon. Wtedy myślałem, że wąski ekranik służący li tylko do zerknięcia, czy warto otwierać telefon to lepsze rozwiązanie. Moje zdanie wyewoluowało, podejście Samsunga też, ale... funkcjonalność dużego 4,1-calowego (większy o 0,1" od konkurenta) wyświetlacza już nie. Jego możliwości prosto z pudełka są niestety podstawowe. Chcąc wykorzystać zewnętrzny ekran bardziej - musimy włączyć opcje programisty i pokombinować. Użytkownika razra tymczasem nie musi być power-userem. On może uruchomić na obu ekranach każdą aplikację. To, że nie każda wyskaluje się na mniejszy (np. nie ma mowy o skanowaniu kodu QR biletu stołecznej komunikacji miejskiej) to już zupełnie inna sprawa.
No i razr 60 Ultra wspiera 165 Hz. A Z Flip 7 120.
Ocena: 1:0
Po trzecie: bebechy/wydajność
Snapdragon 8 Elite kontra Exynos 2500 (dopiero załapałem, że on ma 10 rdzeni!). Wybór 12/16 GB vs tylko 12 GB. Może benchmarki pokażą, że któryś jest lepszy, ale stawiam, że to będą kosmetyczne różnice. Obaj producenci zadbali, by nie musieć się wstydzić za swoje składaki. Widziałem w necie (ja takich testów nie robię), że z Flip nieco bardziej się grzeje przy duuuużych obciążeniach.
Ale wiecie co? 99,5% (żeby tylko tyle!) użytkowników nie zwróci na to uwagi. Oni będą oglądać wideo, grać, odpalać wiele aplikacji, które zamkną się w tle po tygodniu (przenośnia ;) ) i będą się cieszyć, że mają fajne, wydajne telefony.
Ocena: 1:1
Po czwarte - aparaty
W małych składakach z tyłu standardowo mamy do dyspozycji po dwa aparaty. Główne praktycznie bliźniacze (50 megapikseli, światło f/1.8, stabilizacja). Drugi w zestawie to ultraszerokokątny, w razr 50 mpix, w Samsungu 12. Selfie camy to też 50 vs. 12, ale... kto używa w składaku przedniego aparatu? No chyba, że do wideorozmów, ale wtedy jakość jest wtórna. Ma po prostu być nas dobrze widać, a z tym oba frontowe "oczka" radzą sobie bardzo dobrze.
Z jednej strony Motorola wygrywa drugim obiektywem, z większą szczegółowością odwzorowania i autofocusem pozwalającym na użycie w trybie makro. Z drugiej - Samsung od lat słynie ze strony software'owej swoich aparatów. Więc niezależnie od megapikseli jak na moje nieprofesjonalne oko Z Flip 7 wydaje się nieco lepszy. Spytacie "Dlaczego?", a ja odpowiem, że... po prostu. Tak jak z muzyką - zwykły słuchacz nie powie dlaczego Hanz Zimmer podchodzi mu bardziej niż Angelo Badalamenti. Po prostu.
Ocena: 1:1
Po piąte: bateria/ładowanie
Oh Samsungu, czemu ty nam to ciągle robisz... Jeszcze kilka lat temu umieszczanie zwrotu "superszybkie ładowanie" i "25 watów" w jednym zdaniu mogło być zabawne. Teraz - jeśli w ogóle traktować to jak żart - to wyjątkowo niskich lotów. "Superszybkie ładowanie: Twój telefon naładuje się za 1 godzinę i 23 minuty". Serio? Żyjemy w czasach ładowarek 125W (i kompatybilnych z nimi telefonów rzecz jasna). Nawet jeśli w tle używania tak niskiej mocy ma być dbałość o baterię to możemy ją ładować prądem 68W. Ten poziom, i bateria 4700 mAh pozwalają naładować Motorolę w akceptowalnym czasie i wytrzymać z nią nawet półtora dnia (jeśli nie jesteście mną). Tak, wg. parametrów EU ogniwo Z Flipa 7 ma wytrzymać 2000 cykli, zaś razr'a połowę tego. Ale 1000 ładowań każdego dnia to wciąż trzy lata. Bateria to w mojej opinii kluczowy element smartfona, więc dodaję razr 60 Ultra dodatkowe pół punktu.
Ocena: 1,5:0
Po szóste: wsparcie techniczne i możliwości AI
Android 16 z pudełka, gwarantowane 7 lat wsparcia i tyleż głównych wersji Androida. To Z Flip 7. Motorola startuje z robotem w wersji 15, z gwarancją update'u do 18 (i 4 lat łatek bezpieczeństwa). Tu do 18 - tam do 23, zwycięzca może być tylko jeden. Do tego jeszcze dająca więcej możliwości, bardziej intuicyjna, bardziej rozbudowana i od początku dostosowana do języka polskiego sztuczna inteligencja.
W poprzedniej kategorii uciekła Motorola. Tutaj zdecydowanie na dodatkowe pół punktu zasłużył Samsung.
Ocena: 0:1,5
Pojedynek składaków - zwycięzca
Patrząc z samych ocen, mój subiektywny pojedynek składaków wygrała jednym punktem motorola razr 60 Ultra, 5,5-4,5. Zaważyła kwestia funkcjonalności zewnętrznego wyświetlacza, kluczowa w przypadku tego typu urządzeń. Zapewne jednak dla części z Was kluczowe okaże się wsparcie, inni będą potrzebować szybko ładującego się ogniwa. Oba telefony, które ustawiłem dziś w tej rywalizacji to świetne i godne uwagi urządzenia. Ale tak naprawdę w decyzjach zakupowych nie zaważy to, co napisał Rosiak - tylko to, czego akurat Ty potrzebujesz.
No i oczywiście obu dzisiejszych bohaterów - Motorolę razr 60 Ultra i Samsunga Z Flip 7 - możesz kupić w sklepie Orange.

Michał Rosiak
Kinga Galon
Komentarze