Wczoraj (11.12) w Miasteczku Orange odbyło się zapowiadane spotkanie społeczności Startup Grind. Tematem przewodnim była branża digital media i digital publishing, ale dyskusja wyszła znacznie szerzej: zahaczyła o start-up’y, znaczenie innowacji dla korporacji i sposób na przebicie się swoim biznesem.
Poznań – Paryż – Tokio – Chile
Pierwszym rozmówcą był Michał Majewski, laureat pierwszej edycji Orange Fab, twórca kreatora magazynów on-line PublishSoSimply. Michał opowiedział o swoich początkach i pomyśle na start-up: – Prowadziłem w Poznaniu własną agencję PR. Mieliśmy bardzo różnych klientów, ale w pewnym momencie okazało się, że wszyscy potrzebują dedykowanego narzędzia do prezentowania kontentu w fajnej, przystępnej formie. Tak powstał PublishSoSimply.
Od stworzenia cyfrowego kreatora minęło dwa lata – dzisiaj PSS ma użytkowników na każdym kontynencie, a Michał nie zmniejsza tempa – po udanych prezentacjach dla laureatów Orange Fab w Paryżu i Tokio, w przyszłym roku wyjeżdża do Chile na zaproszenie Start – Up Chile, gdzie będzie rozwijał swój produkt. Jakie korzyści dał mu udział w Orange Fab?
– Od przyszłego PSS będzie można kupić w „chmurze dla firm”, to już dużo. Ale ważna jest także renoma wynikająca ze współpracy z międzynarodową korporacją. To bardzo pomaga w dalszych kontaktach biznesowych.
Networkowanie w Dolinie Krzemowej
Drugi rozmówca, Piotr Wilam, inwestor, współzałożyciel Onetu, anioł biznesu opowiadał o współpracy z innym start-up’em z dziedziny Digital Publishingu, PressPadem.
– Postanowiliśmy, że miejscem, w którym będziemy się uczyć i rozwijać będzie Dolina Krzemowa. Zdecydowały o tym dwa czynniki: merytoryczność („nieważne co masz na sobie, ważne co masz do powiedzenia”), ale przede wszystkim powszechna kultura networkowania: otwartość na rozmowę, jasny przekaz, szybki feedback i kontakt do osoby, która może pomóc – powiedział Piotr Wilam.
– To wynika z powszechnej w Dolinie Krzemowej tzw. ‘pay it forward culture’ – pomogę Ci, bo mogę, bo ktoś kiedyś pomógł mnie, albo pomoże mi w przyszłości. Takie podejście procentuje – dodał.
Jak ocenia tą inwestycję z perspektywy czasu? – To była słuszna decyzja. Przejście przez mentoring w Dolinie Krzemowej było lekcją , która zmieniła Pawła (Nowaka, założyciela PressPad – przyp. red.) jako przedsiębiorcę – dała mu globalną perspektywę rozwoju biznesu.
Jakie cechy musi mieć start-up, żeby zdobyć inwestora? – Start-up musi dawać rozwiązanie konkretnego problemu odbiorców. Tylko wtedy ma szansę powodzenia. Ważna jest także osoba przedsiębiorcy – to musi być lider, człowiek aktywny, który umie sprzedać swój pomysł, przekonywać do swoich racji. No i musi mieć „big vision” – wizję swojej firmy na globalnym rynku – podsumował Wilam.
Start-up’y pod parasolem korporacji
Prowadząca rozmowę Anna Walkowska ze Startup Grind głośno zastanawiała się, skąd pomysł na współpracę korporacji ze start-up’ami.
– Współpraca ze start-up’ami w ramach Orange Fab ma w Polsce krótką historię, program wystartował na początku tego roku. Jednak jeśli spojrzeć na to szerzej, to Orange wspiera innowacje już od 12 lat – tyle trwa wewnętrzny konkurs, Telekreator, w którym poszukujemy i nagradzamy innowacyjne pomysły naszych pracowników – wyjaśnił Krzysztof Kozłowski, dyrektor Orange Labs Polska.
Wbrew obiegowej opinii, w korporacjach jest miejsce dla Innowacji, jednak wspieranie takich pomysłów ma swoje ograniczenia: – Zdarza się, że pracownicy tak mocno przywiązują się do swoich rozwiązań, że nie chcą się z nimi rozstać, nawet, gdy już wiemy, że to rozwiązanie osiągnęło swój sufit i nie ma sensu dalej go rozwijać – mówił Daniel Piechocki, dyrektor Integracji Technologii i Innowacji w Orange Labs.
– Czasem hodujemy takie pomysły w cieplarnianych warunkach korporacji, ale nie wiemy, czy ta roślina przeżyłaby wystawiona na balkon. Czy innowacyjny pomysł, który rozwijamy znalazłby klientów na rynku? – uzupełnił Krzysztof Kozłowski.
Dlatego firma szuka innowacji na zewnątrz, w naturalnych warunkach, m.in. poprzez program Orange Fab. Co zdecydowało o wyborze PublishSoSimply w pierwszej edycji programu?
– Michał przekonał nas swoim podejściem. Znalazło się wśród nas kilku entuzjastów tego rozwiązania, którzy od razu dostrzegli zastosowanie dla PublishSoSimply w swoim obszarach, więc możemy mówić tu także o czynniku szczęścia. Zaufaliśmy mu i nie żałujemy -– podsumował Daniel Piechocki.