Lubię słuchać jak ktoś z UEFA coś powie, a im ktoś ważniejszy tym jest weselszy ..., przepraszam chciałem powiedzieć poważniejszy i mądrzejszy. W środę wypowiedział się człowiek ważny, bo dyrektor i to nie byle jaki, bo Euro 2012 ze strony UEFA, Martin Kallen. A więc facet pewnie wie co mówi przynajmniej o organizacji imprezy. No i powiedział, że jeśli nie uda się przygotować czterech miast na Ukrainie, pomyśli z kolegami z UEFA o możliwych rozwiązaniach. A jednym z nich jest rozegranie większej liczby spotkań w Polsce.
No i hop siup od razu na jednym z głównych portali odbyło się głosowanie, gdzie kilka tysięcy internautów rzuciło się do kompów i ponad 80 procent osób stwierdziło, że lepiej rozegrać więcej meczów w Polsce, na większej ilości stadionów niż na Ukrainie, reasumując, 80 procent chciałoby żeby mieć w nosie Ukraińców i zyskać na ich kłopotach. I tak lane kluski Martina Kallena połknęło jak indor 80 proc. jakiś anonimowych nas-Polaków/kibiców/patriotów. I tak za jednym zamachem zemściliśmy się na Ukraińcach za bandy UPA i masakrę na Wołyniu i wbiliśmy im nóż, w plecy. Choć tak w rzeczywistości to nie nóż tylko mikro-igiełka, na która mało kto zwraca uwagę. Zapomnieliśmy przy tym, że Euro 2012 wywalczyła Ukraina, która sobie dobrała Polskę, choć pewnie równie dobrze mogłaby Węgry czy Słowację.
Ale wracając do UEFA to ten najważniejszy bo szef, Michel Platini ostrzegał Ukraińców, że cierpliwość UEFA powoli się kończy i Ukraina może stracić Euro 2012. Jak ktoś nie wie kto to Platini, to podpowiem, że ten pan, który jakieś dwa czy trzy tygodnie temu opowiadał, że Polska może stracić Euro. A przy takim tempie wykluczeń w ciągu roku można w ogóle odwołać Euro 2012 bo krajów w Europie nie starczy.
Na szczęście Michel Platini to w sumie taki żartowniś, który na boisku też potrafił oszukać rywala, spojrzeć w lewo i podać w prawo. Co więcej rozumie również humor polski, gdyż zna powiedzenie "Polak Węgier dwa bratanki i do....", dlatego wspomniał o możliwości przeniesienia kilku meczów na Węgry. Być może przypomniała mu się mapa, która widział i na której wyraźnie była zaznaczona granica polsko-węgierska. Nikt mu tylko nie powiedział, że była to mapa historyczna z 1939 roku i teraz dzieli nas jeszcze Słowacja.
Ciesze się, że tak wiele żartów narasta o Euro 2012, że Polska z Niemcami, a może z Węgrami, że przeniosą imprezę do Hiszpanii jak będziemy niegrzeczni, a może nawet do Włoch. Na szczęście w odwodzie pozostają jeszcze Zjednoczone Emiraty Arabskie, bo oni się zobowiązali, że stadiony zbudują w tydzień a w drugi tydzień przeniosą się do Europy. Tylko Arabowie mają jeden problem, bo nie mają głosów w UEFA za sobą tak wielu, jak Hryhorij Mychajłowicz Surkis, szef piłkarskiej federacji Ukrainy, który wraz ze swoimi kolegami, może w przyszłości pewne żarty ukrócić.