To, że święta się skończyły, nie oznacza, że w gadżetach posucha! Dziś przypatrzymy się bliżej smartwatchowi, głośnikowi i pewnemu dość specyficznemu smartfonowi.
LG G Watch R – Nie wygląda jak „smart”
Fanem technologii ubieralnych jestem od początku ich istnienia, było więc tylko kwestią czasu, kiedy do moich rąk trafi smartwatch od LG. Watch R zdecydowanie wygrywa tym, że nie wygląda jak futurystyczne „coś”, tylko po prostu zegarek. Do tego stopnia, że nie widząc, jak właściciel korzysta z funkcji internetowych, nie domyślimy się, ze mamy do czynienia ze smartwatchem. To zgrabne – choć masywne – urządzenie, ze skórzanym paskiem, które bez obaw założymy nawet do garnituru (ba, możemy nawet dopasować tarczę do koloru krawata 🙂 ). Bateria starcza na ponad dwa dni, więc też nie jest źle, a ładuje się ok. półtorej godziny na specjalnej stacji dokującej. „Erka” działa pod kontrolą Android Wear i to system jak na razie jest dla mnie głównym problemem. Obsługująca smartwatch aplikacja na smartfonie nie jest intuicyjna, podobnie jak przełączanie charakterystycznych dla Google Now kart na samym zegarku. Super, że gdy przyjdą SMS, czy mail, mogę je przeczytać. Gorzej, że karty pogody, kalendarza, czy dojazdu, robiły mi chyba na złość, pojawiając się nie wtedy, gdy chciałem, a gdy np. chciałem zobaczyć prognozę na kilka dni, przełączały się nie na to, co potrzebowałem. Oczywiście możliwe, że to moja wina, ale używałem już wearables, gdzie nie musiałem się niczego domyślać. LG zrobiło najładniejsze w mojej opinii urządzenie ubieralne, dostępne na rynku, relatywnie tanie, nie zamykające się na jedną grupę docelową. Pozostaje czekać, aż dorośnie Android Wear.
Sony BSP-10 – Imprezka na wynos 
Młodzieżowe (i nie tylko) imprezy to takie wyjątkowe byty, które czasami tworzą się same, bez wcześniejszych planów 😉 Czasami niestety jednak równie szybko się kończą, gdy okazuje się, że nie ma z czego słuchać muzyki… No, chyba, że zupełnym przypadkiem mamy ze sobą niepozorny głośnik od Sony. 7,8 x 6 cm i 300 gramów wagi? Coś takiego możemy po prostu wrzucić do plecaka i zapomnieć o gadżecie do momentu aż się przyda. Mały okrągły głośnik najłatwiej sparować za pomocą technologii NFC, ale działa oczywiście ze wszystkimi urządzeniami z Androidem i iOSem, które obsługują strumieniową transmisję dźwięku. A sam dźwięk? Nominalnie głośnik generuje 10 watów, nie miałem czym tego zmierzyć, ale pozostawiony w przedpokoju wystarczył do nagłośnienia 72-metrowego czteropokojowego mieszkania. Nie dość, że muzykę było słychać wszędzie, to jakość dźwięku nie zmieniała się niezależnie od tego, gdzie wędrował telefon w mojej kieszeni. Sama jakość oczywiście audiofila na kolana nie rzuci, ale tego chyba nikt nie oczekiwał? Dookólna membrana umieszczona jest na górze głośnika pod lekkim kątem, dzięki czemu żadna strona świata nie traci na ustawieniu urządzenia. BSP-10 może też się przydać, gdy ad-hoc musimy przeprowadzić telekonferencję, ale na korzystanie z niego w tej kwestii na stałe raczej bym się nie nastawiał. Głośnik działał dobrze, ale do mikrofonu nie było zastrzeżeń tylko, gdy trzymałem urządzenie przy samych ustach.
HTC Desire Eye – Oko Saurona
„Selfie” – to słowo królowało przez ostatnie lata w cyber-świecie, co oczywiście zauważyli również producenci smartfonów. Przednie kamery VGA spotkamy już tylko w bardzo-nisko-budżetowcach, okolice 2 megapikseli to standard, coraz częściej mamy do czynienia z szerokokątnymi kamerami z przodu – w końcu co to za selfie bez przyjaciół? 🙂 HTC zrobiło kolejny, niespodziewany krok – model Desire Eye, nazywany żartobliwie „Okiem Saurona”, wyposażony jest w matrycę 13 megapikseli z fleszem… z obu stron! Tak – fani selfie mają do dyspozycji z przodu taki sam, ogromny obiektyw z „fleszykiem” z prawdziwego zdarzenia, dostosowującym barwę błysku do warunków otoczenia. Oczywiście za kamerą idzie też oprogramowanie aparatu, dodające całą feerię możliwości, związanych z selfie, włącznie z robieniem zdjęć z dwóch kamer naraz w wersji „pół na pół”. Sprzętowo Eye to niemal bliźniak HTC One M8 – Android 4.4.4, Sense 6, Snapdragon 801, ekran Full HD 5,2 cala. Ba, powiem więcej – Eye jest jeszcze wodoodporny (IPX7 – wytrzyma pół godziny pod wodą na głębokości metra), czego o flagowcu powiedzieć nie można! Świetne wrażenie zrobił na mnie ekran i jego wzorcowe dostosowywanie się do zmiany oświetlenia. Gorzej z ładną, ale niestety plastikową obudową. Charakterystyczna czerwona wstawka (Coral Red) to kolejny dowód, że mamy do czynienia z telefonem dla młodzieży. Szkoda, że zamiast Snapdragona 801 nie użyto np. 615 – byłoby taniej. Zastrzeżenia można mieć też do baterii, która z trudem wytrzymuje jeden dzień.