- rozmiar tekstu
- RSS
-
16 lutego 2009
Wygląda na to, że kryzys i związane z nim redukcje zatrudnienia na dłuższy czas zagościły w mediach. Ile osób z TP odejdzie w tym roku to teraz najczęściej zadawane mi pytanie. Dziś moją uwagę zwrócił artykuł w „Pulsie Biznesu”, który natychmiast trafił na portale internetowe. Według gazety nieuniknione w ciężkich czasach zwolnienia dotkną także operatorów komórkowych Erę, Orange i Plusa, czyli dotychczas „kury znoszące złote jaja”. Gazeta ogłosiła nawet koniec 16-letniej hossy. Na pocieszenie uspokaja, że kryzys nie dotknie operatorów komórkowych tak mocno, jak inne branże. Osobiście jestem dużo spokojniejszy o los rynku komórkowego, chociaż faktem jest, że ten rok łatwy nie będzie. Moim zdaniem w analizowaniu sytuacji warto zwrócić uwagę głównie na czynniki inne niż tylko demonizowany w mediach „kryzys”. Pamiętajmy o dużym nasyceniu rynku komórkowego. Według danych GUS penetracja w Polsce wynosi ponad 115 proc. Do tego trzeba dodać spodziewany wzrost wydatków związanych z słabą złotówką i niższe stawki MTR, które według wyliczeń uszczuplą przychody operatorów w tym roku o ok. 2,5 mld zł. Z drugiej strony oznacza to, że firmy będą bardziej ze sobą konkurować o klientów, oferując im atrakcyjniejsze rozwiązania i nowe usługi. Utratę przychodów trzeba rekompensować. Najlepiej robić to szukając nowych źródeł zarabiania, a nie tylko tnąc koszty.
Tytuły prasowe straszą zwolnieniami, jednak podczas kryzysu także zatrudnia się pracowników. W ostatnia środę na blogu Euro RSCG Sensors pojawił się post poświęcony właśnie „kryzysowej” komunikacji rekrutacyjnej. Wydał mi się tym bardziej interesujący, że jego autor Maciej Makuszewski, jako przykład ciekawej i nieszablonowej komunikacji rekrutacyjnej podał ogłoszenie Orange, co osobiście bardzo mnie cieszy, zwłaszcza po przeczytaniu kolejnego artykułu o zwolnieniach http://blog.sensors.pl/?p=527; http://blog.sensors.pl/?p=832
Dziś w Gazecie Wyborczej pojawił się kilkustronicowy dodatek „Chcę Internet”, którego partnerem jest UKE, a dotyczący likwidowaniu tzw. białych plam, gdzie ludzie nie mają dostępu szerokopasmowego internetu. Akcja bardzo potrzebna, zwłaszcza dziś kiedy inwestycje w telekomunikację mogą być jednym z motorów wychodzenia Polski z kryzysu. Z dodatku wynika, że głównymi hamulcowymi polskiego internetu i telekomunikacji są „niejasne przepisy, złe prawo, spółdzielnie, deweloperzy, a nawet organizacje quasi-ekologiczne”. Ponadto gazeta informuje, że do końca marca br. powstanie specustawa, która ma „być pierwszym krokiem, by w Polsce zapewnić powszechny bardzo szybki internet”. Zgadzam się, że należy walczyć o powszechny szybki dostęp do Internetu. Zgadzam się, że trzeba walczyć z biurokracją. Cele i intencje wszyscy mamy dokładnie takie same. Czego mi zabrakło po przeczytaniu dodatku? Czysto biznesowego spojrzenia na problem. Moim zdaniem inwestycji nie będzie, dopóki firmom nie będzie się to opłacać, a środowisko regulacyjne nie będzie całkowicie przewidywalne. Dlaczego nowi gracze na rynku np. CenterNet nie inwestują, a dotychczasowi jak TP i Netia ograniczają nakłady? To pytanie czysto retoryczne. Wspieranie samorządów, czy pozyskiwanie środków z UE to dobry pomysł i może pomóc, ale nie rozwiąże problemu. Tu potrzeba ogromnych pieniędzy liczonych w dziesiątkach miliardów złotych i spójnej proinwestycyjnej polityki. Na koniec jeszcze kwestia białych plam. Z dodatku GW i UKE nie dowiemy się, że do końca tego roku Orange zapewni dostęp do internertu o prędkości do 1Mb/s w technologii CDMA na niemal całej powierzchni kraju, po cenie porównywalnej z neostradą. Już teraz zasięg tej usługi to ponad 50 proc., głównie na terenach, gdzie mieszkańcy nie mieli wcześniej dostępu do sieci.
Dodano do koszyka.