Znowu to samo. Ta sytuacja powtarza się średnio raz na pół roku, towarzyszy jej nerwowa atmosfera i entuzjazm niewiadomego pochodzenia. Tęsknię za ekstraklasą. Więcej - nie mogę wręcz doczekać się piątkowego, inaugurującego rozgrywki rundy rewanżowej, meczu Zagłębia z Pogonią. A po nim wszystkich kolejnych. Spokojnie, nie oszalałem, chyba. Jeśli scenariusz wydarzeń znów będzie taki sam jak co sześć miesięcy, to w okolicach trzeciej, czwartej kolejki będę wściekły, że w ogóle tracę czas na oglądanie tych „średniaków” czy jak ich nazywacie.
I po co to wszystko? Przecież w polskiej, naszej (!), lidze nie ma gwiazd; oprawa spotkań nie wytrzymuje pułapu należytego najważniejszym rozgrywkom sportowym jednego z większych krajów w Europie; nawet ranking UEFA zdaje się nie kłamać, i faktycznie gnieździmy się w klasyfikacji za ligą rumuńską, austriacką i cypryjską, nie mówiąc o Ukrainie czy Turcji. Ale to wszystko nieważne. Jak mówią - bliższa ciału koszula. Koszula, dodam, z roku na rok staranniej wyprasowana, pachnąca i, przynajmniej miejscowo, przynajmniej w teorii, nadająca się na ekspozycję.
Jaka będzie - trudno stwierdzić, jak zwykle. I chyba to w niej jest najpiękniejsze, bo poziomu rozgrywek doprawdy nie sposób przewidzieć. Za to mistrza już chyba poznaliśmy. Legia może przegrać tylko ze sobą i, jak mówi prezes Leśnodorski, z… pogodą. Najlepsza drużyna jesieni ma szeroką i równą kadrę, z paroma wyróżniającymi się piłkarzami, zdolną do gry kombinacyjnej, z wymiennością pozycji i dużą liczbą podań. Wzmocnioną dodatkowo w przerwie zimowej takimi nazwiskami jak Dwaliszwili czy Brzyski.
O puchary bić się będą Lech, Górnik, Śląsk, a może nawet… Wisła. Największy zjazd przypadnie zapewne w udziale drużynie Polonii (aktualnie trzeciej), a raczej - pozostałościom po tej drużynie. Trener Stokowiec ma twardy orzech do zgryzienia, bo z jego ekipy odeszli m.in. Baszczyński, Teodorczyk, Brzyski, Dwaliszwili i Cotra, ale przecież przed startem ubiegłej rundy przyszłość Czarnych Koszul też rysowała się w, jakby inaczej, czarnych barwach.
W dole tabeli sytuacja jest klarowna. Podbeskidzie i GKS Bełchatów mają zaledwie po sześć oczek i nic nie wskazuje na to, by w okresie od końca lutego do początku czerwca ten dorobek znacznie poprawiły. W bezpiecznej sytuacji są za to beniaminkowie rozgrywek, Piast i Pogoń, plasujący się kolejno na siódmym i ósmym miejscu. Na walkę o rozgrywki europejskie brakuje argumentów, ale o utrzymanie, może nawet poprawę pozycji, oba zespoły mogą się pokusić.
Okno transferowe, właściwie tylko z wyjątkiem Warszawy i Poznania, było tak nudne… jak zawsze. Ale nawet pomimo tego można znaleźć kilku kandydatów, którzy postarają się o miano odkrycia nadchodzącej rundy. W takim świetle przedstawiani są choćby Kasper Hamalainen - nowy fiński pomocnik Lecha, i Kim Min-kyun - Koreańczyk z Jagiellonii.
A jak tę rundę przeżyją kibice? „Skalę emocji” sprawdzą specjalnie przygotowane narzędzia, choć na razie, niestety, tylko w Poznaniu. W badaniu weźmie udział dziesięć osób - komentator "Radia Merkury", jeden z pracowników klubu, zawodnik Lecha, który znajdzie się poza meczową osiemnastką, oraz siedmiu kibiców. Na szczęście badanie trwać będzie tylko przez pierwsze trzy kolejki, bo później „skala emocji” zapewne spowszednieje.