Oferta

Biurko bez kabli – klawiatura i mysz Logitech Signature 650

Michał Rosiak Michał Rosiak
01 kwietnia 2023
Biurko bez kabli – klawiatura i mysz Logitech Signature 650

Przed pandemią wszystko było proste. Choć nie, inaczej. Nie prostsze. Inne. Przychodziło się do pracy, każdy miał swoje biurko, a siedziby dużych firm – nie tylko Orange Polska – tętniły życiem. Teraz czasy się zmieniły, a pojęcia „hybryda” kojarzy się już nie tylko z Toyotą Prius.

Dziś jesteś w biurze – jutro pracujesz z domu. A skoro tak, to „Twoje” biurko jutro będzie biurkiem kogoś innego, a Ty pojutrze możesz mieć dostępne jeszcze inne miejsce. W takiej sytuacji wskazane jest, by gadżety, z których korzystasz, były „mobilne”, łatwe do przesunięcia, schowania do szuflady/szafki, czy nawet wrzucenia do plecaka. Najlepiej więc, by nie miały kabli. Tak jak dwa przydatne urządzenia Logitech Signature o prawie takiej samej nazwie. M650 i K650. Bezprzewodowe mysz i klawiatura.

K650 – idealna prosto z pudełka

Nie rozumiem, jak kiedyś mogłem pracować z klawiaturą i myszą na kablu! Człowiek szybko przyzwyczaja się do dobrego, a dla mnie przestawienie się na brak przewodów w tych akurat sprzętach to potężny cywilizacyjny skok. Pewnie niektórzy z Was myślą: „Przecież pracujesz na laptopie, po co Ci dodatkowa klawiatura?”. Z przynajmniej trzech powodów: ma bardziej komfortowe i zazwyczaj większe przyciski, dzięki niej można odsunąć ekran dalej od oczu (w moim wieku to już robi się istotne), no i dobra klawiatura daje dużo więcej możliwości konfiguracji, niż ta laptopowa.

Logitech Signature K650 spełnia te wszystkie cechy. Nie wymaga wolnego slotu USB, który twórcy coraz to nowszych laptopów chyba reglamentują, a gdy idziemy do domu można ją odsunąć na bok, bądź schować do szuflady. Ze schowaniem do plecaka byłoby nieco trudniej, mówimy bowiem o pełnowymiarowej klawiaturze z częścią numeryczną. O ile jednak na home office, przy znacznie mniejszej powierzchni „biurowej”, korzystam z małej K380, tak K650 okazała się prawdziwym biurowym „kombajnem”.

Przede wszystkim K650, jak każdy sprzęt Logitecha, można w najdrobniejszym szczególe skonfigurować. Myślę jednak, że większości użytkowników wystarczy domyślne mapowanie przycisków. Przewijanie, screenshoty, nawigacja między zakładkami, przełączanie klawiatury, nawet... wywoływanie menu emotikonów (!) – to wszystko jest pod ręką. Do tego dwustopniowe nóżki i miękkie przyciski o wyczuwalnym skoku (pisanie bezwzrokowe jest dla mnie na tej klawiaturze totalnie naturalne). Nie sprawdziłem tylko dwóch kwestii, którymi chwali się producent – wytrzymałości baterii, które mają wystarczyć na trzy lata, więc jeszcze „chwila” i odporności na zalanie. Podobno poradzi sobie nawet z 60 ml płynu, ale jakoś... nie miałem odwagi. Po prostu za dobrze mi się na niej pracuje.

M650 - w sam raz do pary

O ile przy korzystaniu z laptopa klawiaturę można uważać za zbytek luksusu, mysz – najlepiej dobra mysz – jest pozycją obowiązkową. Nigdy nie potrafiłem zrozumieć ludzi, którym dobrze się pracuje, korzystając z gładzika, zwanego touchpadem.

Co więcej, gdy w trakcie pandemii kupowałem mysz do pracy w domu, zależało mi na jak najcichszej. Nie lubię, gdy kliknięcie przyciskiem myszy jest najgłośniejszym odgłosem w domu, tym bardziej, że wtedy akurat rodził się mój najmłodszy syn. I tak jak w domu używam opisywanej przez mnie niedawno Logitech MX Master 3S i nie wyobrażam sobie niczego lepszego, w pracy do klawiatury dołączyła mysz z tej samej serii i nieco niższej niż MX Master półki. Czy to znaczy, że jest gorzej?

Nie. Jest inaczej. Bez dodatku komfortu, ale wciąż wygodnie. Trochę jakby przesiąść się z Volkswagena Phaeton do wypasionego Passata. Niby nominalnie gorzej, ale wciąż ciężko znaleźć powód do narzekania. W odróżnieniu od MX Mastera Logitech M650 to mysz o klasycznej budowie, więc ci, którzy nie lubią "wynalazków" powinni wręcz być bardziej zadowoleni. Co ciekawe, to mysz produkowana w trzech wariantach! Mały, czy też raczej standardowy, oraz L (large), idealnie pasujący do mojej wielkiej dłoni. A gdzie trzeci? Wersję L możemy też zamówić w wariancie dla osób leworęcznych.

Poza tym to... cóż, mysz jak mysz. Cichutka, szybująca po dowolnej nawierzchni. Wreszcie mogłem się pozbyć zaszłości sprzed lat, przeszkadzającej mi na biurku podkładki. Podobnie jak przy K650, konfigurowalna, aczkolwiek siłą rzeczy możliwości jest mniej, niż z klawiaturą. Minus? Może jeden. Jeśli chcemy korzystać z niej na dwóch komputerach, do jednego podłączymy go bezpośrednio przez Bluetooth, do drugiego zaś - odbiornikiem Logi Bolt.

Logitech Signature K/M 650 - kombo w sam raz do biura

Od momentu zakupu mojej pierwszej bezprzewodowej myszy zostałem fanem sprzętów spod znaku Logi. Klawiatura i mysz z serii Logitech Signature idealnie wpasowują się w moje stanowisko. Nie ukrywam, że powrót do pełnowymiarowej klawiatury (po "kieszonkowej" K380) był dość trudny, ale funkcjonalność i wygoda korzystania z K650 sprawiły, że szybko się przyzwyczaiłem. W przypadku M650 cieszę się, że wybrałem opcję wersję L, bowiem ta dla "zwykłych" rąk byłaby dla mnie na pewno zbyt mała.

Gdybym miał znów wrócić do standardowych no-name'owych sprzętów na kablu, to bym się załam... Żartuję. Kupiłbym sobie Logitech Signature :) M650 i K650 to świetne kombo dla biznesu.

O ile myszy, czy klawiatur w naszym sklepie nie znajdziecie, ale akcesoriom warto się przyjrzeć - może znajdziecie coś dla siebie?


Zielony Operator

Godzina, która stała się weekendem

Hanna Jaworska-Orthwein Hanna Jaworska-Orthwein
31 marca 2023
Godzina, która stała się weekendem

W ostatnią sobotę o godz. 20:30, w wielu budynkach na całym świecie zgasły światła. Tak obchodziliśmy kolejną „Godzinę dla Ziemi” - jedną z najbardziej znanych inicjatyw edukacyjnych na rzecz środowiska. W Orange zaangażowaliśmy się kolejny rok w akcję, wyłączając podświetlenie naszych logotypów nie tylko na godzinę, ale na cały weekend.

Nasz gest miał wymiar czysto symboliczny, ponieważ większość siedzib Orange wieczorem jest całkiem wygaszona - za wyjątkiem absolutnie niezbędnego oświetlenia ewakuacyjnego czy związanego z bezpieczeństwem obiektów.

Nasza odpowiedzialność na rzecz ograniczenia emisji gazów cieplarnianych to konkretne działania na co dzień. Konsekwentnie realizujemy inicjatywy oszczędzające energię i przechodzimy na źródła odnawialne. Rok 2022 zamknęliśmy redukcją zużycia energii elektrycznej o 18% w porównaniu do bazowego roku 2015. Już 12% naszego rocznego zapotrzebowania pochodzi z odnawialnych źródeł energii. Oszczędności dają przede wszystkim inicjatywy związane z działaniem sieci telekomunikacyjnej, ale nieruchomości są również ważnym elementem dla realizacji celów.

Godzinę dla Ziemi zapoczątkował w 2007 roku Światowy Fundusz na rzecz Przyrody (WWF),  zachęcając mieszkańców Sydney do wyłączenia o wyłączenia niepotrzebnych świateł i urządzeń elektrycznych na 60 minut. Godzina to oczywiście zbyt krótki czas, by osiągnąć odczuwalne rezultaty, ale inicjatywa ma wymiar symboliczny promując postawy proekologiczne i wykształcenie trwałych nawyków.

Tegoroczna akcja miała na celu zwrócenie uwagi na coraz gorszy stan  i zanikanie bioróżnorodności na naszej planecie. Kondycja przyrody w Polsce jest alarmująca. W dobrym stanie jest tylko 36% chronionych gatunków i 20% siedlisk. Czym jest różnorodność biologiczna? To bogactwo i zróżnicowanie genów, gatunków, siedlisk, ekosystemów i całego życia na Ziemi, z której  my ludzie czerpiemy wymierne korzyści.

Zachowanie i odtwarzanie zasobów przyrodniczych oraz różnorodności biologicznej wpływa na jakość naszego życia, bezpieczeństwo żywnościowe oraz zapewnia rozwój społeczno-gospodarczy dla obecnego i przyszłych pokoleń. Globalna zmiana klimatu napędzana przez wydobywanie i spalanie paliw kopalnych to jedno z kluczowych źródeł problemu. Dlatego działania biznesu, w tym Orange Polska, na rzecz szybkich i realnych redukcji emisji gazów cieplarnianych są tak ważne.

Korzystając z okazji, zachęcamy do podpisania petycji WWF w sprawie zwiększenia powierzchni obszarów chronionych.


Odpowiedzialny biznes

Dwie dekady uczenia o bezpieczeństwie

Wojtek Jabczyński Wojtek Jabczyński
31 marca 2023
Dwie dekady uczenia o bezpieczeństwie

Chciałam pomagać, ale nie widziałam jak się do tego zabrać. To były trochę inne czasy. Kiedy powstała Fundacja Orange od razu się zgłosiłam. I tak mija nam 17 rok razem. Wolontariat nie przestaje dawać mi ogromną radość.

Edyta Kołodziej jest trenerem i w Orange zajmuje się szkoleniami. Mieszka w Ciechanowie. Pamięta pierwszy e-mail zachęcający do wolontariatu i prowadzenia zajęć w szkołach. - Pomyślałam, że skoro są świetnie przygotowane materiały i potrafię ogarnąć zajęcia z dorosłymi, to dam radę z dzieciakami. Szybko okazało się, że to kompletnie dwie różne bajki - wspomina.

Meandrowanie po cyfrowym świecie

Wyobraź sobie, że jesteś w sali, gdzie na samo słowo internet podnosi się wrzawa i ponad 30 dzieciaków chce odpowiadać jednocześnie. Tak właśnie wyglądały pierwsze zajęcia. Komórki i sieć budziły ogromne zainteresowanie. Szkoły, do których zgłosiłam się przyjmowały mnie z otwartymi ramionami. Skończyłam jedne zajęcia i już miałam prośbę o kolejne.

Na lekcji bezpiecznego korzystania z internetu

To, że warto angażować się i przekazywać wiedzę jest dla Edyty oczywiste, ale podkreśla też inne aspekty. - Po jednych z zajęć podeszła do mnie nauczycielka i powiedziała, że Piotruś nigdy nie był taki aktywny na lekcjach. Dzięki mnie bardziej się otworzył i pokazał, że potrafi być liderem  w klasie. To było dla mnie mega motywujące. 

Edyta przekonuje, że przez lata świat i dzieci bardzo się zmieniły. - Teraz niemal wszystkie mają własne komórki, tablety i komputery. Kiedy zaczynałam internet służył im do grania i rozwiązywania zadań domowych w szkole - przekonuje. - Teraz jest wykorzystywany w pierwszej kolejności do komunikacji i zdobywania informacji. Powszechność mediów społecznościowych oraz komunikatorów to zdecydowanie większe wyzwanie, bo więcej jest zagrożeń. Mam na myśli m.in. ochronę wizerunki dzieci w sieci, hejt czy nieprawdziwe informacje, z którymi mają codziennie do czynienia - dodaje.

Potwierdzają to badania, w których bierze udział Fundacja Orange. Dlatego lekcje o bezpieczeństwie i higienie w cyfrowym świecie są koniecznością bardziej niż kiedykolwiek.

Na lekcjach się nie kończy

Od 2005 roku Edyta poprowadziła w szkołach 200 zajęć z bezpieczeństwa w internecie. To oczywiście nie wszystko. Łącznie pomagała innym ludziom ponad… 5 tys. godzin.

Edyta podczas akcji gwiazdkowej dla dzieci

- Wolontariat to praca zespołowa. Mam fantastyczne koleżanki i kolegów, z którymi przez 17 lat zrobiliśmy dużo dobrego - przekonuje. - Podobnie jak wielu innych wolontariuszy i wolontariuszek Orange Polska  angażowaliśmy się akcje gwiazdkowe, remonty w szkołach i szpitalach oraz akcje proekologiczne. 

Wolontariat daje mi radość, bo od razu widzę efekt mojej pracy. Jeśli mogę podzielić się czymś, co mam i umiem, to dlaczego tego nie robić? Czuję potrzebę działania i mocno zachęcam innych, którzy czują to samo. Zawsze znajdzie się pomysł na zrobienie czegoś dobrego. 

Scroll to Top