Ludzie odpowiednio sta... doświadczeni :) pamiętają jeszcze określenie „tania chińszczyzna”, z drugim słowem wypowiedzianym odpowiednio pogardliwym tonem. Czasy się zmieniły dość znacząco i teraz w ręku mam Xiaomi Mi 10. Ani to „chińszyzna”, ani to tanie. Ale przede wszystkim bez wstydu stające w szranki z dotychczasowymi królami smartfonowego rynku.
Choć na pierwszy rzut oka – cóż, szału nie ma. OK, ciężko się spodziewać, że co roku firmy będą nas obdarzać feeriami designu i wywołać serię ochów i achów na widok bryły kolejnego flagowca. Mi 10 nie krzyczy „jestem nowy!”. Inna rzecz, że niejeden raz dowiadywaliśmy, że dużo rycząca krowa może dawać wyjątkowo mało mleka.
Nie szata zdobi szympansa
Ochów nie ma, achów nie ma, ale pierwszy rzut oka wypada bardzo dobrze. Ba, ekskluzywnie wręcz. Szczerze mówiąc, ja nie potrzebuję, żeby mój telefon błyszczał blichtrem. Jak mawiał Tytus de Zoo – nie szata zdobi szympansa, lecz szympans szatę. Może obiektywy mogłyby nie wystawać, konkurencja przynajmniej parę razy już udowodniła, że się da. Generalnie jest klasycznie, aluminiowo-szklanie, z fajnymi, zagiętymi (mnie się to zawsze podobało) bokami. I dość ciężko – 208g. A jak jest zagięte szkło i ciężko, to pewnie może być ślisko?
Ano może... O ile z ręki testowany sample mi nie wypadł, ale z półki, z półtora metra, dwukrotnie się zsunął. Macie tak czasami, że pojawiają się momenty, w których świat zwaaaaaalniaaaaaaaa? Miałem to samo, w obu przypadkach najpierw obserwując z przerażeniem lot urządzenia, a potem z drżeniem serca podnosząc telefon, który... okazał się nie mieć nawet ryski! A tych ponad 200 gramów to tak naprawdę i tak nie czuć.
Muszę za to podkreślić, że Xiaomi Mi 10 dysponuje świetnym sensorem odcisków palców w ekranie. Chyba najlepszym spośród tych, z których korzystałem, sensorem odcisków palców w ekranie. Co ciekawe, używałem go... dość rzadko. A to dlatego, że mechanizm odblokowywania twarzą radził sobie nawet na dworzu, gdy w zgodzie z potrzebami dzisiejszych czasów chodziłem w masce. Pewnie z chirurgiczną nie poradziłby sobie tak łatwo, ale przeciwsmogowa, przylegająca do twarzy, nie stanowiła dlań problemu.
Brzydkie MIUI o złotym sercu
Sam ekran, Super AMOLED rzecz jasna, jak na super amoledy przystało jest kapitalny. HDR10 to już nie jest wielkie halo, wysoka jakość obrazu to standard we flagowcach. No i – to zdarza się coraz częściej – po wejściu głębiej do menu możemy ustawić szczegółowe parametry wyświetlacza, żeby idealnie spełniał nasze oczekiwania. Sam telefon nie wydaje się wielki, chyba naprawdę przyzwyczaiłem się do duuużych ekranów i 6,7 cala nie stanowi dla mnie problemu.
Stanowi go za to niestety interfejs telefonów Xiaomi. Mam wrażenie, że MIUI budzi wyłącznie skrajne uczucia, będąc ocenianym albo jako przepiękny, albo jako kwadratowo obrzydliwie cukierkowy. Ja jestem w tej drugiej grupie, ale na szczęście przyglądam się wnętrzu i choć nie wygląda najlepiej, serce ma złote :)
Zdarza się Wam dawać telefon dzieciom? Jasne, coraz więcej młodzieży ma swoje smartfony, ale czasami telefon taty się przydaje. W Xiaomi można wybrać aplikacje, które przy otwarciu skanują twarz, lub wymagają odcisku palca. SMSy, komunikatory, galeria – i tak pozostają nasze. W ogóle korzystanie z MIUI, podpowiedzi, charakterystyczne dla tej nakładki elementy interakcji, a nawet wiadomości wyskakujące podczas grania w oknie pop-up (i nie przeszkadzające w zabawie) – to wszystko jest najbardziej intuicyjne ze wszystkich smartfonów, z jakich korzystałem. No i co rano pojawia się monit, sugerujący wyczyszczenie „śmieci” w pamięci. Tylko, że...
...czyszczenie nie jest potrzebne
Snapdragon 865, chłodzenie cieczą (niczym w topowych gamingowych laptopach), 8 GB RAMu, Android 10 „z pudełka”, WiFi obsługujące standard ax, pozwalające łączyć dwie sieci naraz i dodać do nich jeszcze transmisję 5G/LTE... Cóż – powitajcie demona wydajności, który nie zna pojęcia „przycinanie”, czy „spowolnienia”. W sumie to nie zna też pojęcia „zabrakło baterii”, bo jeśli jakimś cudem zdołamy wycisnąć ostatnie siły z 4780-miliamperogodzinowego ogniwa, to wystarczy podpiąć je na kilkanaście minut do 30-watowej ładowarki. Wersja Pro obsługuje nawet 50W, ale 30 w zupełności wystarcza. Gry, aplikacje, internet, przeskakiwanie między aplikacjami – tutaj naprawdę nie miałem się do czego przyczepić. Ale, żeby nie było, łyżką dziegciu trzeba laurkę trochę pobrudzić ;)
Nie lubi wody i... zegarków konkurencji
Skoro mówimy o cechach, które dla dzisiejszych flagowców są oczywistością, tym większym zaskoczeniem jest, że w Mi 10 zabrakło... wodoodporności. W tym przypadku mam jednak wrażenie, że tego dziegciu to na czubku łyżeczki tylko trochę się znalazło, bowiem to akurat miałem okazję przetestować. Nieopatrznie wybrałem się na leśną wycieczkę i akurat w połowie drogi zastało mnie oberwanie chmury. Ja wróciłem doszczętnie przemoknięty, nie mając na sobie ani jednego suchego kawałka. A ponieważ – wierni czytelnicy znają moją słabość – Pokemony same się nie złapią :), pomyślałem, że w zasadzie nie będę sobie nic robił z braku certyfikatu IP. Jak się okazało, telefon też nic sobie z tego nie robił i cały czas działa bez zastrzeżeń.
Gorzej, że nie dogaduje się z moim prywatnym Huaweiem Watch GT2 i kilkanaście minut po restarcie telefonu mogę zapomnieć o powiadomieniach przesyłanych na zegarek. Bardziej niż tego brakuje mi jednak... większego zoomu.
Tylko (większego) zooma brak
Ech, ten Mi Note 10... Łezka się w oku kręci. Dobra, z tą łezką to przesada, ale sami przyznacie, że dzisiejsze czasy w kwestii fotografii mobilnej mocno rozleniwiają. Po co się ruszać i przybliżać do obiektu, skoro mamy 5-krotny zoom optyczny, a cyfrowy na 50-krotny? Aaaalbo jednak nie, bo „zwykły” Mi 10, bez Note, optycznie zbliży obraz co najwyżej dwukrotnie. Uwielbiam robić zdjęcia mojemu kotu, ale zwierzak jest mocno „elektryczny” i usłyszawszy ruch, czasami zmyka zanim zdążę się złożyć do zdjęciai
No ale generalnie nie ma co narzekać. Isocell Bright, 108-megapikselowa matryca Samsunga, robi naprawdę bardzo ładne zdjęcia (ale zaznaczam, że żaden ze mnie zawodowiec, oceniam okiem zwykłego użytkownika). Udało mi się nawet zrobić fajne (jak dla mnie, rzecz jasna) zdjęcie Lasu Kabackiego w trakcie biegu (bez zatrzymania, chciałem sprawić, jak stabilnie wyjdzie, jestem ciekaw Waszej opinii - po kliknięciu zobaczycie oryginał; w zasadzie pół oryginału, bo te 108 MPix to za dużo dla Wordpressa :( ). Tryb nocny sytuacji wcale nie pogorsza, obrazy są jak dla mnie czasem wręcz przesycone kolorami (jak takie lubię), a udało mi się nawet sfotografować w nocy, przez okno dachowe, Wielki Wóz. Reszta to standard – sztuczna inteligencja rozpoznając scenę dopasowuje parametr (tak, kota też poznaje), a przedni aparat całkiem naturalnie rozmywa tło przy selfie.
Xiaomi Mi 10 - czy warto?
Naprawdę w Xiaomi Mi 10 ciężko się do czegokolwiek przyczepić. Obsługuje 5G (sprawdzone!), ma całkiem niezłe głośniki stereo (kto słucha muzyki z głośników telefonu?), nie ma mini-jacka, ale da się go podpiąć do gniazda AUX w samochodzie przez przejściówkę USB-C. Ma nawet promiennik podczerwieni, który przydał mi się kilkakrotnie, gdy za żadne skarby nie potrafiłem znaleźć pilota do telewizora. W standardzie 4K, więc nie obejrzę filmów 8K, które potrafi nakręcić Mi 10, ale dla mnie to jeszcze fanaberia, taki proof of concept. Niektórzy mogą kręcić nosem również na cenę, ale pamiętajcie, że to nie jest tania chińszczyzna, a dobry sprzęt elektroniczny trochę kosztować musi. No i, że Xiaomi Mi 10 możecie kupić u nas: zarówno samego, jak i w zestawie z 32-calowym telewizorem tej samej firmy. Mnie się ten sprzęt naprawdę bardzo spodobał.
Komentarze
Wojtku!
OdpowiedzJa do Ciebie z małą prywatą. Czemu nie chcecie mi przyznać 100zł w ramach promocji za przeniesienie numeru na kartę?
Jak znajdziesz chwilę to proszę zerknij na reklamację nr 1554846760.
Cześć. Nie ma wglądu w sprawy i reklamacje klienckie. Jeśli coś się dzieje znasz mój e-mail. Pozdrawiam
OdpowiedzWysłałem maila. Zdaję sobie sprawę, że natłok obowiązków, więc proszę – mój problem nie jest taki ważny 😉 Pozdrawiam! 😀
OdpowiedzWojtku! Dziękuję!
OdpowiedzNie spodziewałem się, że tak szybko to załatwisz i to pozytywnie! 😀
Samych sukcesów i zawsze wszystkim to życzę – zdrówka. 18 lat, tak więc 100 lat, 100 lat 🙂
Odpowiedz