W ramach akcji Orange – Jesień z polskim kinem – na VOD możecie zobaczyć kinowe hity, spośród rodzimych produkcji, z tego roku i z ostatnich lat. Przyjrzałam się im i wybrałam Wam ciepłą, zabawną, wzruszającą historię pt. „1800 gramów”. Dlaczego warto ją obejrzeć?
Choć jednymi z moich faworytów tej akcji są filmy Jana Komasy („Boże Ciało” i „Sala samobójców. Hejter”), to jednak oba te obrazy są bardzo mocne. Jest to kino wybitne, ale o trudnej, ciężkiej tematyce. Oczywiście warto je zobaczyć (jak ktoś jeszcze nie widział – koniecznie nadróbcie zaległości!), ale teraz, gdy telewizja nas wciąż bombarduje informacjami o pandemii, a za naszym oknami widnieje szaro-bura, pochmurna jesień, zapragnęłam filmowej dawki optymizmu. Dlatego sięgnęłam po film, po seansie którego aż ciepło robi się na sercu.
Polskie kino, które bawi i wzrusza
„1800 gramów”, za scenariusz którego odpowiada m.in. Jan Holoubek, to film trochę w klimacie „Listów do M.” i produkcji typowo świątecznych. Cały rok czekamy na nie, a gdy zbliża się grudzień chcemy poczuć ten magiczny klimat. Tym bardziej, że w ostatnich latach coraz mniej jest śniegu, a w tym roku nawet święta są zagrożone… I to nie za sprawą Grincha, tylko niedobrego wirusa. Ale miało być ciepło i pozytywnie. Zatem w „1800 gramów” oglądamy losy bohaterów przygotowujących się do świąt, a w zasadzie to Kraków pięknie przystraja się na Boże Narodzenie. Nie wszyscy jednak czują nastrój i magię świąt. Dla Ewy (Magdaleny Różdżki) to trudny czas, gdyż ośrodkowi adopcyjnemu, którym zarządza, grozi zamknięcie. Kobieta nieraz udowadniała swoją siłę i tym razem nie podda się bez walki. Na drodze stanie jej bezwzględna pani prezes (Danuta Stenka) oraz przystojny mecenas (Maciej Zakościelny). W międzyczasie okaże się, że w ośrodku zaczną dziać się dziwne rzeczy… Pojawi się niezwykła dziewczynka - Nutka, porzucona przez matkę, a także tajemniczy pomocnik Wojtek (Piotr Głowacki). Nie zabraknie też tematu familii głównej bohaterki - skomplikowanych relacji z matką (Dorotą Kolak) czy bliskich więzi z bratem (Wojciechem Mecwaldowskim).
Materiały prasowe
Już dla samej plejady polskich gwiazd warto to zobaczyć, a dodam, że wystąpili tam jeszcze m.in. Zbigniew Zamachowski, Roma Gąsiorowska, Wojciech Zieliński, Aleksandra Popławska, Lesław Żurek, Magdalena Lamparska. Gościnny udział miał też raper Grubson. Jest więc ciekawie. Do tego film jest inspirowany prawdziwą historią i mocno chwyta za serce. Tu nie jest tylko poruszona kwestia samotności, adopcji, przyjaźni, miłości, ale i rodzinnych relacji na różnych płaszczyznach. W tym filmie każdy odnajdzie coś, co będzie mu bliskie. Widz na moment zatrzyma się, uświadomi sobie, że nie ma sytuacji bez wyjścia, zastanowi co jest w życiu ważne. A najważniejsze, że nie jest to opowiedziane z patosem, ale tak zwyczajnie, po ludzku.
Materiały prasowe
Nie zabraknie też momentów śmiesznych, dramatycznych czy wzruszających. Jak to ładnie ujęto w materiałach prasowych – „czy bezinteresownie ratując jeden mały świat można uratować również siebie?” Chyba tak. I taki jest ten film, że jednego poruszy, innego skłoni do przemyśleń czy zmian w życiu, a dla kogoś będzie to po prostu miły seans w rodzinnym gronie. Choć nie należę do fanów komedii romantycznych czy melodramatów (poza „Pamiętnikiem” Sparksa, który ile razy bym nie oglądała, to zawsze ze łzami w oczach powtarzam sobie – „jakie to piękne”), ale tu jestem na tak – przyjemna i wartościowa pozycja.
Ile waży szczęście?
Oczywiście, jak to często bywa przy komediodramatach, na pewne aspekty trzeba przymknąć oko lub nie brać ich dosłownie. Niektórzy mogą powiedzieć, że w Polsce pewne procedury inaczej wyglądają, są bardziej skomplikowane i dłużej trwają czy zarzucić, że jest to opowiedziane zbyt powierzchownie, cukierkowo. Racja, ale potraktujmy to jako opowieść o dobru i nadziei, jako świąteczną bajkę pełną miłości (w której jest trochę prawdy, a trochę fantazji twórców), jako film który uprzyjemni nam wieczór, a jednocześnie da do myślenia.
Materiały prasowe
I na koniec mała dygresja - coś co lubię w oglądaniu, analizowaniu i opisywaniu filmów, czyli to, jak wiele skojarzeń one wywołują. A wszystko zaczyna się od początku – już od tytułu. Czy też mieliście poczucie deja-vu słysząc nazwę tego filmu? Mi od razu przypomniał się dramat „21 gramów”- mojego ulubionego reżysera Alejandra Gonzaleza Inarritu. To historia trzech obcych sobie rodzin, które łączy jeden wypadek i jedno… serce. A czym tam było tytułowe 21 gramów? To waga kolibra, garści drobnych pieniędzy czy batonika. Niby nic, ale wszystko ma jednak drugie dno. Podobno jest to też różnica między ciałem człowiek przed śmiercią i tuż po niej... Waga duszy.
A czym jest „1800 gramów”? O tym musicie przekonać się sami. Na razie niech będzie to moja propozycja do obejrzenia na ten weekend.
Dajcie znać w komentarzach, jak Wam się podobało.
Więcej moich rekomendacji i inne filmowe teksty znajdziecie tutaj. Jeśli szukacie kolejnych tytułów w Orange VOD - wejdźcie na: orange.pl/lp/vod .
Komentarze
Polskie kino jest najlepsze 🙂 Trzeba nadrobić zaległosci.
OdpowiedzPoważnie? To chyba nie widziałeś największego gniota ostatnich lat pana…, który stworzył 'Politykę”… Żałość…
Odpowiedz@emitelek przyzanję nie oglądałem, to może napiszę tak, stare polskie kino jest piękne 🙂 A nowe…….zależy które ;p
OdpowiedzZgadzam się, że polskie kino jest interesujące! Coraz bardziej się rozwija, coraz więcej dobrych propozycji. Wiadomo, są też i lepsze i gorsze filmy, ale też są różne gusta i guściki. Warto samemu oglądać, sprawdzać, dyskutować 🙂
Odpowiedz