Zastanawiacie się, jakie gadżety zabrać na wakacje? Znaczy się trafiłem z terminem publikacją 🙂 Akurat tak się składa, że każdy z testowanych przez mnie w tym odcinku gadżetów nie tylko funkcjonalność ma wakacyjną, ale też jest na tyle mały, że da się go wcisnąć nawet do załadowanej torby.
Kino w kieszeni – ZTE Spro 2
Wygłaszanie prezentacji, impreza dla sąsiadów, oglądanie filmu w salonie w wyjątkowo komfortowych warunkach. Co łączy te trzy sytuacje? Ano to, że przydałby się do nich projektor! Najlepiej taki, który bez trudu zmieści się do plecaka, z Androidem na pokładzie, miejscem na kartę i dość wytrzymałą baterią. Najlepiej gdyby miał gniazdo USB 3.0, slot na kartę pamięci, obsługę WiFi i najlepiej jeszcze SIMa?
Nie – nie każę Wam się uszczypnąć, co najwyżej szerzej otworzyć portfele. „Kieszonkowy” rzutnik ZTE jest intuicyjny w obsłudze do tego stopnia, że poradził sobie z nim nawet mój pięcioletni syn. Wcisnąć guzik, jak się uruchomi to „ON” obok symbolu rzutnika na pięciocalowym ekranie, a potem ikonkę z napisem „Video” i znaleźć odpowiednią bajkę. Bateria 6,3 Ah starcza nawet na ponad dwie godziny oglądania, zaś lampa daje wyraźny obraz nawet o pięciometrowej przekątnej. Na ścianie w salonie jest rewelacyjnie – sprzęt stawiamy daleko, a kontrolujemy go aplikacją, która pokazuje na naszym smartfonie ekran rzutnika. Do dyspozycji mamy pełnowartościowego Androida 4.4.4 z nakładką dedykowaną urządzeniu. Maili na nim nie czytałem – jeszcze nie zwariowałem – ale streaming z aplikacji VOD działał idealnie. Nawet z obsługującej LTE karty SIM, dzięki której urządzenie może również służyć jako mobilny hotspot. A jak to wygląda? Widzieliście na głównej stronie, oglądałem Łowcę Androidów 🙂
„I wtedy zapada taka niezręczna cisza” – Bose Quiet Comfort 20 Czasami tęsknię za życiem sprzed 20 lat. Może niekoniecznie było wtedy lepiej, ale na pewno ciszej. Wychodząc na miasto mam czasami ochotę zacisnąć uszy rękoma, że nie wspomnę o tych, którzy uwielbiają dyskursy w komunikacji miejskiej. Ostatnio poznałem na to sposób 🙂
Wątpiłem, czy słuchawki douszne potrafią efektywnie aktywnie redukować szumy. Okazuje się jednak, że wystarczy dołożyć do nich małe, płaskie, kwadratowe „coś”, wymagające ładowania raz na kilkanaście godzin słuchania. Jest nieco ciężej, ale z drugiej strony – komu przeszkadzają 44 gramy?
Jakość dźwięku za to… powala. Przesuwając przełącznik „wyłączamy świat”, do tego stopnia, że radzę rozglądać się w pobliżu ruchliwej ulicy. To był kolejny przypadek, gdy zdałem sobie sprawę, jak olbrzymia ilość dźwięków wpływa na nasz odbiór muzyki. Nie chadzam na koncerty muzyki klasycznej – nie moja bajka – ale tak wyobrażam sobie odsłuch w filharmonii. Są jakieś dystraktory, tego nie unikniemy, ale gros naszego umysłu może się skupić na tym, co najważniejsze.
A jeśli zastanawiacie się, czy przy tym skupianiu nie wypadną Wam słuchawki, to mamy do dyspozycji specjalnie ukształtowane wkładki StayHear w trzech rozmiarach, które automagicznie dopasowują się do małżowiny. Szkoda tylko, że na dzieci i hałaśliwych współpodróżników nie pomogą, ale cóż – nie można mieć wszystkiego.
Tablet na imprezę – Huawei MediaPad M2 Harman-Kardon
Niecały rok temu bawiłem się tabletem Huawei w wersji M1 i zrobił na mnie całkiem niezłe wrażenie. „Dwójka” okazała się być znacznie bardziej niż przyzwoita, bowiem trafiła do mnie w specjalnej edycji Harman/Kardon. Wielbicielom czystych brzmień nie trzeba mówić z czym mamy do czynienia, pozostałych zapraszam tutaj. Ja audiofilem nie jestem, głośniki dzielę na grające słabo, dobrze lub kapitalnie, i jak się domyślacie M2 w tej wersji zdecydowanie trafia do tej ostatniej grupy. Jest głośno, jak na mój gust czysto, a dzięki umieszczeniu wylotów głośników na bocznych ściankach (i jakiejś wypasionej technologii) można lepiej emulować dźwięk dookólny, czyli np. salę koncertową.
Efekt wow w kwestii audio jak najbardziej jest, a co z pozostałymi? Nakładka Emotion UI 3.1 ma swoich wielbicieli i wrogów, aczkolwiek w domyślnej na tym urządzeniu wersji złotej jest koszmarnie pretensjonalna. Poza tym standardowo dla Huawei – jasny i naturalny ekran Full HD (z technologią oszczędzającą oczy przy aplikacjach „czytelniczych” – bardzo fajna sprawa), 8-rdzeniowy Kirin 930 i oczywiście Android 5.1. Mam tylko nadzieję, że nie zabije mnie cena, aczkolwiek firma spod znaku pawia zaskakiwała w tej kwestii raczej pozytywnie.