Oferta

Co w gadżetach piszczy (34)

Michał Rosiak Michał Rosiak
25 grudnia 2020
Co w gadżetach piszczy (34)

Jak tam święta w nowych, pandemicznych realiach? Mam nadzieję, że jest dobrze, daliście radę, a Wy i Wasi bliscy, czujecie się dobrze. Ja nie powiem Wam, jak było u mnie, bo... piszę ten tekst w przeddzień Wigilii. U mnie też trzeba będzie poświęcić trochę czasu na świąteczne przygotowania!

Dobra, my tu gadu gadu, a jakie gadżety dziś nas czekają? Jeden, który – po części - pomoże zabrać naszą muzykę (lub ciszę) wszędzie, gdzie chcemy, drugi wywołał we mnie mieszane uczucia, zaś trzeci... Cóż, na to, by trzeci wykorzystać w pełni, poczekam do wiosny (ale testowałem zanim zrobiło się zimno :) ).

Jabra Elite Active 75t – Jestę fanboję

W sumie to trochę mi głupio. Fanbojem małych dousznych Jabr jestem od premiery debiutanckiego modelu tej linii 65t, tymczasem nie przypominam sobie, bym publikował ich test na łamach Bloga? Kurczę, a może był? Nic to, co się odwlecze to nie uciecze, tym bardziej, że z ich następcą, 75t Active, mam do czynienia od ich premiery, a test kilkumiesięczny można określić mianem długoterminowego.

Na początek mały disclaimer. Nie jestem wielkim fanem muzyki. Tzn. lubię sobie jej posłuchać, w bardzo różnych rodzajach, ale nigdy nie było tak, bym bez muzyki nie mógł żyć. Słuchawki więc służą mi nie tylko do Spotify, ale i do grania, czy oglądania filmów/seriali. No i rozmów telefonicznych, rzecz jasna.

I właśnie od tego ostatniego zacznę, bo tu okazały się najbardziej funkcjonalne. Zawsze trzymam je w pudełku w kieszeni, w momencie, gdy zadzwoni sparowany uprzednio telefon, wyciągam je z pudełka, wkładam do uszu, a one się uruchamiają, łączą i automatycznie odbierają rozmowę. Brak konieczności jakiejkolwiek dodatkowej interakcji znacząco oszczędza czas.

Uwielbiam te słuchawki, bo nie ma się w nich do czego przyczepić. Mieszczą się w kieszeni, wystarczają na przeszło 20 godzin słuchania (oczywiście doładowując w etui), korzysta się z nich mega intuicyjnie. Nie wypadają z uszu (a testowałem je w chwilami ekstremalnych warunkach), można w nich rozmawiać pod prysznicem. Na dźwięku się przesadnie nie znam, mam słuch muzyczny III stopnia (nie gra, gra ładnie, gra brzydko). W przypadku Jabr jest to zdecydowanie poziom III. Pewnie też dzięki temu, że w każdej słuchawce mamy aż cztery mikrofony, odpowiedzialne właśnie za czystość generowanego dźwięku.

No i jeszcze jedno. Gdy jakiś czas temu przeczytałem, że nowy model Jabr Elite, 85t, będzie miał wbudowaną redukcję szumów (ANC) – zaświeciły mi się nań oczka. Ale 75t dostały ANC w ramach aktualizacji oprogramowania – zaktywizował się inny element anatomii twarzy, opadła mi szczęka :)

Jeśli będziecie kupować 75t, zwróćcie uwagę, czy to nowsza edycja – poznacie po logo bezprzewodowego ładowania na etui. Mnie się przydaje, koło home-office’owego komputera mam płytkę indukcyjną.

Motorola Moto G Pro – Rysik? Ale po co?

„Rysik w telefonie? A po co to komu?”. W zasadzie ta myśl towarzyszy mi od pierwszego Samsunga Note z tym – hmmm – ułatwieniem. Mając „na rozkładzie” chyba wszystkie Note’y jestem w stanie zrozumieć tych, którzy z tego powodu kupują nadflagowce Koreańczyków. Kilka tygodni z Motorolą G Pro dowiodły jak dla mnie jednak, że nie zawsze to co dobre u jednych, u drugich okaże się równie przydatne.

Zacznijmy jednak od tego, że Motorola G Pro to kolejny przedstawiciel stylu „przyzwoity smartfon ze średniej półki”. Nowe wypusty amerykańskiej marki pod chińskim (Lenovo) właścicielstwem to jak dla mnie jedne z najładniejszych urządzeń w ostatnich latach. Zgrabna funkcjonalna bryła, wytrzymała (wiem, co mówię...) obudowa, mieniące się różnymi odcieniami plecki (kolor Mystic Indigo w G Pro jest bardzo ładny) – to średniak, którego na pewno nie trzeba się wstydzić.

Nie zawodzą aparaty. Główna jednostka, 48 Mpix Quad Pixel ze światłem f/1.7 i podwójnym autofocusem (detekcja fazy+laser) robi naprawdę przyzwoite zdjęcia. Drugi, szerokokątny obiektyw dokłada lepszą perspektywę. Trzeci? Hmmm. Jest. Ciekawy i wyjątkowy jest interfejs aparaty przy kręceniu filmów. Do tego obsługa szybkiego WiFi, czytnik odcisków na pleckach (nie mogę się przekonać do ekranowych), mocna 4-amperogodzinowa bateria i „goły” Android. Tylko przyklasnąć.

Oszczędności? Pewnie znaleźliby się tacy, którzy narzekaliby na ekran IPS LCD, ale bez przesady – to jednak telefon z tych tańszych. Ciężej jest mi pogodzić się ze Snapdragonem 665 i 4GB RAMu. To za mało i to niestety się czuje przy nieco bardziej wymagających zadaniach. To nie jest telefon dla power-usera.

No i rysik. Fajnie, że jest, ale na tej zasadzie można by taki element dołożyć do każdego innego telefonu. O ile w Note’ach rysik to element komplementarnego interfejsu urządzenia, w Motoroli G Pro po prostu... jest. Nie idzie za tym przemyślane dostosowanie oprogramowania i danie użytkownikowi do ręki narzędzi, które pomogłyby ten element specjalnie wykorzystać. Inna rzecz, że nawet gdy nie bierzemy pod uwagę rysika, cena i tak wydaje się być wystarczająco przyzwoita.

Co prawda akurat Moto G Pro nie mamy, w naszym e-sklepie znajdziecie sporo innych smartfonów Motoroli, na które warto zwrócić uwagę.

Abus 770A SmartX – Najlepszy strażnik roweru

Uwielbiam urządzenia internetu rzeczy. Komputer, smartfon, nawet słuchawki – to gadżety, które mógłbym określić mianem „oczywistych”. Są, jesteśmy przyzwyczajeni, używamy ich. Ale inteligentne... zapięcie do roweru? Wiecie, że musiałem tego spróbować, prawda? :)

Hej, rowerzyści, jak często zdarzyło się Wam zgubić kluczyk od zapięcia? Albo zapomnieć z domu? Albo zobaczyć, że wstawiliście rower w tak pustym miejscu, że ktoś był uprzejmy rozwiercić zapięcie? A jak często zapominacie z domu smartfona? No właśnie.

Abus 770A SmartX do działania potrzebuje wyłącznie smartfona (w sumie przydałby mu się jeszcze rower, ale jak chcecie, to można go przypiąć po prostu do płotu :) ). Nie ma w nim miejsca na kluczyk, jedynie gniazdo USB-C do ładowania. Uruchamiając zabezpieczenie po raz pierwszy musimy sparować je z aplikacją w smartfonie. Wszystko jest przemyślane, nie ma możliwości, że złodziej przyjdzie i sparuje ze swoim – w tym celu potrzebujemy specjalnej karty z kodem QR, którą skanujemy aplikacją. Potem już możemy się poczuć jak w nowoczesnej limuzynie – zapięcie może się odblokowywać, gdy zbliżymy się w jego zasięg (uprzednio ustawiony w aplikacji). Ja wolę jednak odblokowywanie ręczne, bowiem nie mogę się pozbyć wrażenie, że nagle GPS przekieruje mnie na chwilę obok roweru, zapięcie się rozłączy i część bazowa, wyjątkowo ciężka, siłą grawitacji zsunie się i zostawi mojego aluminiowego rumaka odbezpieczonego.

Część bazowa nie bez przyczyny jest tak ciężka. Zawiera bowiem system wykrywający wstrząsy w trzech wymiarach. Ruch powoduje uruchomienie prealarmu, mającego kilkoma szybkimi piskami odebrać złodziejowi chęci kradzieży roweru. Jeśli nie da się przekonać – włączy wyjący przez 15 sekund 100-decybelowy alarm. Jeśli on też nie pomoże – pozostaje specjalna hartowana stal, z której całe urządzenie jest skonstruowane. Nie próbowałem jej piłować, ale mam wrażenie, że nadeszłyby kolejne święta Bożego Narodzenia, a ja jeszcze bym to robił.

To nie są tanie rzeczy, ale przyznam Wam, że nawet do mojego nie najdroższego roweru nie wyobrażam sobie innego zapięcia. Nie tylko dlatego, że jestem największym gadżeciarzem jakiego znam :), a ze SmartX 700 korzysta się intuicyjnie. Przede wszystkim jednak dlatego, że to pierwsze zapięcie, pod pieczą którego nie boję się zostawić mojego roweru. A to uczucie nie ma ceny.

Komentarze

pablo_ck
pablo_ck 20:24 27-12-2020

Fajne gadżety, najbardziej do gustu przypadłyby mi chyba słuchawki. Jabra = mega jakość.

Odpowiedz

Inne

Wesołych Świąt i dobrego nowego roku

Wojtek Jabczyński Wojtek Jabczyński
24 grudnia 2020
Wesołych Świąt i dobrego nowego roku

W imieniu redakcji Bloga Orange Polska życzę Wam Wesołych Świąt i dobrego nowego roku. Mamy nadzieję, że będzie to dla Was czas spokoju i miłości. Proszę dbajcie o siebie i bliskich.

Nasze życzenia zdobi w tym roku niestandardowy kolaż choinek, które powstały w konkursie dla pracowników Orange Polska. Chodziło o stworzenie wyjątkowej choinki z tego, co znajdziemy pod ręką. Choć nowe drzewka i śliczne świąteczne ozdoby kuszą, poprosiliśmy aby włączyć kreatywność, zaangażować domowników i razem udekorować dom w stylu "zero waste", czyli z wykorzystaniem tego, co już mamy. Powstały prawdziwe cudeńka w stylu eko.

 

Komentarze

emitelek
emitelek 20:44 02-10-2024

Wiecie co? Zamknijcie lepiej tą „promocję” i nie denerwujcie ludzi takimi „prezentami”… 😛

Odpowiedz
Ciao
Ciao 22:27 02-10-2024

Dokładnie

Odpowiedz
beerus
beerus 12:50 03-10-2024

najgorsza promocja jaka mogłaby być masakra totalnie bezużyteczne

Odpowiedz
bartsimpson
bartsimpson 14:39 03-10-2024

Też postulowałem o zamknięcie tej promocji i powrót do promo GB za gole (mimo kalectwa reprezentacji)

Odpowiedz
Ivan
Ivan 17:35 06-10-2024

A mi się w ogóle nie pojawia ta promka w apce Mój Orange a mam Free na kartę.

Odpowiedz

Odpowiedzialny biznes

Nie tylko Mikołaj robi prezenty

Antonina Bojanowska Antonina Bojanowska
23 grudnia 2020
Nie tylko Mikołaj robi prezenty

Nasze elfy szaleją z produkcją dobrych uczynków jak na jakiejś pozytywnie zakręconej taśmie fabrycznej, więc musiałam wrzucić dziś drugi wpis. Ale chyba potrzeba nam takich wiadomości na ten czas. Więc zobaczcie, jak mnożymy dzielenie. A może zainspiruje to Was na Święta.

Szaleństwo pierwsze

W poniedziałek podsumowaliśmy kolejną, trzecią już, edycję akcji Pomagajmy Gigabajtami. W inicjatywę włączyło się 14,5 tysiąca klientów usług mobilnych na abonament. Łącznie przekazali 207108 swoich niewykorzystanych gigabajtów. Elfy przeliczyły, zamieniły gigabajty na prezenty i wyszło im, że podopieczni ognisk wychowawczych Towarzystwa Przyjaciół Dzieci otrzymają od nas 100 tabletów z darmowym dostępem do internetu na 2 lata. Oby ten sprzęt przydał się do czegoś innego niż zdalne odrabianie lekcji czy zdalne korepetycje. Ale nawet jeśli miałby służyć do tego, to będzie to dla dzieciaków i ich świetlicowych opiekunów wielka pomoc.

Dodatkowo w tej edycji do udziału włączyli się pracownicy, biegając, wiosłując czy pływając. Pokonane kilometry też doliczyliśmy do puli razem z gigabajtami.

Jak już elfy zapakują prezenty i pojadą z nimi do 50 placówek w Polsce, to obiecuję napisać więcej o tej akcji, żeby przybliżyć Wam trochę, czym jest świetlica środowiskowa, jak wygląda jej codzienność i jak wspiera dzieci i młodzież w trudniejszej sytuacji.

Póki co, bardzo się cieszymy z wyniku akcji. Wielkie dzięki wszystkim klientom, którzy się w nią zaangażowali. To nas po prostu uskrzydla!

Szaleństwo drugie

W grudniu ponad 600 wolontariuszy naszej Fundacji włączyło się w Akcję Gwiazdka i dzięki temu świat zanotował wzrost o 5000 małych uśmiechów. Uśmiecham się i ja, pisząc to. Bo wiecie… Na święta większość dzieci marzy o prezentach, śniegu i słodyczach bez limitu. Ale są takie, które chcą, żeby ktoś o nich po prostu pamiętał, dał poczucie, że są ważne. Więc tam, gdzie czasami zapomina dotrzeć Mikołaj, co roku docierają nasi wolontariusze. Na co dzień pracownicy Orange, a poza służbowymi obowiązkami angażują się w wolontariat pod skrzydłami Fundacji.

Może inaczej niż zwykle, ale w tym roku też udało im się ponieść świąteczną atmosferę do domów dziecka, placówek opiekuńczych, szpitali czy świetlic środowiskowych. Mimo że do wielu spotkań z uwagi na epidemię mogło dojść tylko online, to były to ważne chwile. Świąteczne pieczenie pierników, śpiewanie kolęd, robienie ozdób, opowiadanie o tym, jak wyglądają tradycje świąteczne w innych krajach. Nasi wolontariusze przygotowali i wysłali też do dzieci paczki z upominkami.

Czy to wolontariat od święta?

Akcja Gwiazdka to tylko jeden z przykładów wolontariatu pracowniczego u nas. Na co dzień pracownicy Orange razem z naszą Fundacją organizują zajęcia dla dzieci o tym, jak bezpiecznie korzystać z technologii, jak oszczędzać prąd, wspierają setki organizacji i placówek pomocowych w remontach, pracach porządkowych i innych potrzebach.

W tym roku nasi wolontariusze mieli też inne ważne zadania i mogę śmiało przyznać, że stanęli na ich wysokości. Od początku pandemii ponad 400 osób z Orange działało, by zmniejszyć skutki epidemii. Szyli maseczki, drukowali przyłbice na drukarkach 3D, organizowali sprzęt dla dzieci z placówek opiekuńczych, by mogły brać udział w nauce zdalnej, a także pomagali szpitalom i służbom medycznym – doposażając ich w maseczki, rękawiczki lub zapewniając ciepłe obiady. Z tym wsparciem dotarli aż do 15 tysięcy osób.

I tak sobie w połowie roku myśleliśmy, że ta świąteczna akcja to za dużo, że to wszystko nie ma szans się udać. Bo Gwiazdka to co roku spotkania. Takie -wiecie: twarzą w twarz :) Jasełka, dekorowanie pierników z dziećmi. Ale jak usłyszeliśmy ten cudowny, konstruktywny sprzeciw naszych wolontariuszy, to uwierzyliśmy, że mimo pandemii i obostrzeń, coś pięknego może się udać. Dziś wiemy, że było warto! I żeby mimo wirtualnej formy spotkań, nie tracić poczucia, że można być razem.

Za nami trudny rok. Ale takie historie napawają nas optymizmem i nadzieją. W imieniu całej Fundacji Orange życzę Wam dobrych świąt! Przestrzeni na wszystko to, co dla Was ważne i po prostu pięknych wzruszeń, które unoszą na cały Nowy Rok.

Komentarze

Scroll to Top