Warszawa, Gdańsk, Radom, Rzeszów - to tylko kilka z miast, w odniesieniu do których w ostatnich dniach można było znaleźć oferty na darmowe bilety komunikacji miejskiej. Jak się być domyślacie, skoro coś ma być za darmo i piszę o tym w czwartek to chcę Was ostrzec przed przekrętem.
Wracamy do domów przełączamy się na powrót w tryb "praca/szkoła". Niekiedy wiąże się to z przedłużeniem, czy wykupieniem długoterminowych biletów komunikacji miejskiej. I tu pojawiają się czarne charaktery, proponując nam... darmowe bilety właśnie.
Z Facebooka, no bo skąd
Skąd się biorą linki, które prowadzą na fałszywe strony? Widzicie w śródtytule. Niestety od długiego czasu największy serwis społecznościowy na świecie toczy rak fałszywych reklam. Biorąc pod uwagę miliardy użytkowników, korzystające z Facebooka, jednostkowy koszt dotarcia wydaje się być nikły. Skąd taki wniosek? Na moje oko obecnie Facebook jest wektorem ataku dla grubo ponad 90% phishingowych witryn.
W wymyślaniu nazw kolejny fanpage'y oszuści okazują się całkiem sprytni i kreatywni. Sami przyznajcie, że przy takiej nazwie można się - przynajmniej na początku - skusić. Nic dziwnego, że na łamach lokalnych mediów, a nawet ogólnopolskiego Radia Zet, raz na jakiś czas można przeczytać czy usłyszeć o kolejnym tego typu przekręcie.
Co ciekawe - a dla mnie nawet w zasadzie zabawne - kolejne kroki wyglądają identycznie jak w przypadku oszustw "wygrałeś iPhone'a", czyli:
- potwierdzamy tożsamość (podając nasze dane)
- odpowiadamy na krótką ankietę z nieistotnymi pytaniami
- przechodzimy do opłaty "za dostawę" w wysokości kilku złotych
Pierwsze to dodatkowy haczyk łobuzów, żeby wyciągnąć - i być może później wykorzystać - więcej informacji o nas. Drugie - odwrócenie naszej uwagi. Kluczem jest natomiast trzeci punkt, gdzie jesteśmy przekierowywani do witryny podobnej do poniższej:
Tam wystarczy "tylko" wpisać pełne dane karty płatniczej, wcisnąć kontynuuj i czekać... Nie, nie na bilet. Na to, aż przestępcy wyzerują nam kartę. Zazwyczaj idzie im to bardzo szybko. Ktoś zwrócił uwagę, że nagle waluta płatności zmieniła się na euro?
Jak nie dać się nabrać na darmowe bilety
Będę powtarzał do znudzenia bo wiem, że jeśli takie kampanie pojawiają się oznacza to, że ktoś wciąż daje się na nie łapać!
Po pierwsze - warto wyjść z założenia, że nikt nie da nam nic za darmo. Po prostu takie czasy.
Po drugie - z założenia nie ufajmy reklamom na Facebooku. Wiem, ranię serca tych, którzy chcą w taki sposób uczciwie dotrzeć do internautów. Ale może oni dzięki temu też spróbują wywrzeć presję na dostawcy, który pozwala na takie coś, jak opisywane?
Po trzecie - błagam, sprawdzajcie adres w pasku przeglądarki! Gdyby ktokolwiek poprosił mnie o jedną, wyłącznie jedną poradę dotyczącą cyberbezpieczeństwa, byłoby nią właśnie to pogrubione zdanie. Przestrzeganie go ogranicza ryzyko do poziomu bliskiego zeru.
Po czwarte - bądźcie wyczuleni na drobne rzeczy, które nie pasują. Szczególnie, gdy ktoś chce od Was pieniędzy. Gdy najpierw widzicie, że coś kosztuje 9,5 zł, na kolejnej stronie okazuje się, że "only 9,5 zł" (chodzi mi o angielski wtręt), a na koniec kwota zmienia się na 2,35 euro.
Po piąte - czytajcie treść stron, na których podejmujecie zobowiązania finansowe. Na przykład na stronie ze zrzutu powyżej dowiedzielibyście się, że nie płacicie za żadną przesyłkę tylko za okres próbny usługi. I że potem będzie drożej. Dużo drożej.
Nie dajcie się oszukać.
Komentarze