;

Oferta

Drugi, szybszy stutysięcznik (0)

Wojtek Jabczyński

26 marca 2012

Drugi, szybszy stutysięcznik
0

Niedawno pisałem o sukcesie Orange Combo i fakcie, że 10 miesięcy wystarczyło, by 100 tys. klientów wybrało ofertę, która znacznie obniża rachunki. Jeszcze szybciej stutysięcznikiem został FunPack HD, czyli multimedialny pakiet usług TP. W tym wypadku wystarczyło tylko 5 miesięcy. Przypomnę, że w podstawowej ofercie znajdziecie ponad 70 kanałów tv (w tym 13 HD), szybki internet i telefon z nielimitowanymi rozmowami na numery stacjonarne w Polsce. A wszystko to w jednej korzystnej cenie. Przy okazji przypominam, że trwa fajna promocja FunPack`a HD, w której możecie wygrać tablety Samsunga.

Udostępnij: Drugi, szybszy stutysięcznik
podaj nick
komentarz jest wymagany
Please prove you are human by selecting the Star. wybierz ikonę
proszę zaznaczyć zgodę

;

Odpowiedzialny biznes

Czy Arsene Wenger już nie jest wielki? (0)

Marcin Dąbrowski

26 marca 2012

Czy Arsene Wenger już nie jest wielki?
0

Kiedy w trzeciej kolejce Arsenal poległ na Old Trafford 8:2, wydawało się, że to będzie kolejny nieudany sezon dla zespołu, który już od ośmiu lat nie zdobył żadnego trofeum. Gdy na początku lutego Kanonierzy rozbili 7:1 Blackburn, nadzieje kibiców odżyły. Zwłaszcza, że klub awansował do 1/8 finału Ligi Mistrzów. Wtem przyszła kolejna klęska – 0:4 w Mediolanie. Trzy dni później Arsenal odpadł z Pucharu Anglii po porażce z Sunderlandem. Cały świat zagrzmiał, że nadszedł już czas Arsene’a Wengera. Nie po raz pierwszy pojawiły się głosy, że pod jego wodzą zespół już nigdy nie osiągnie znaczącego sukcesu. I właśnie wtedy, w najmniej spodziewanym momencie, stało się coś niebywałego.

Arsenal wygrał u siebie arcyważny mecz z Tottenhamem 5:2, rozprawił się z Liverpoolem i zagrał jeden z najpiękniejszych meczów w tym roku w Europie. W rewanżu z Milanem zobaczyliśmy wściekły pressing, błyskawiczną wymianę piłki, mądrze konstruowane akcje i niebywałą determinację w wykonaniu absolutnie każdego gracza Kanonierów. Zwycięstwo 3:0 dało awans Włochom, ale o grze Arsenalu, tym razem w samych superlatywach, znowu mówił cały świat. Po tym spotkaniu przyszły jeszcze zwycięstwa z Newcastle, Evertonem i Aston Villą. Wygrana w miniony weekend była już siódmą z kolei w lidze.

Aby było ciekawiej, od momentu gdy Harry Redknapp stał się głównym kandydatem na selekcjonera reprezentacji Anglii, Tottenham zaczął seryjnie tracić punkty. Do tego słaba forma Chelsea doprowadziła do zwolnienia Villasa-Boasa. Efekt? O mistrzostwo Anglii będą walczyć wyłącznie kluby z Manchesteru, ale na trzecim miejscu usadowił się Arsenal.

Krytycy stwierdzą, że Wenger może już z Arsenalem niczego nie wygrać. Że zawsze pod jego wodzą zespół będzie dryfował w okolicach podium, obijał się o fazę pucharową Champions League, karmił swoich fanów iluzją, że zalicza się do największych światowych potęg.

Zastanówmy się jednak, co w praktyce oznacza „potęga”. Gdy popatrzymy na najbardziej prestiżowe rozgrywki klubowe od momentu, gdy Wenger został trenerem Arsenalu, czyli od sezonu 1996/1997, w finale grało 15 drużyn. Od tego czasu zmiany na stanowisku trenera następowały w nich nieustannie: w Interze – 17, w Realu – 15, w Valencii i Milanie – 12, w Chelsea, Porto, Monaco i Bayerze – 11, w Bayernie, Borussii i Juventusie – 10, w Barcelonie – 8, w Liverpoolu – 5. Czy „potęgę” tworzy zatem permanentna rewolucja?

Tylko w Man Utd panuje nadal Alex Ferguson, i to nawet dłużej od Wengera, bo od 25 lat. Obaj udowadniają, że ciągłość pracy gwarantuje stałą obecność klubów na szczycie krajowych i europejskich rozgrywek. Francuz w ciągu 15 lat pracy z Arsenalem wywalczył 11 tytułów. Dla porównania Ferguson zdobył 37 trofeów, w tym dwukrotnie Puchar Mistrzów. Ale, ale… Uczynił to w odstępie 9 lat. To udowadnia, jak trudne jest zwycięstwo w tych rozgrywkach. Od 1997 roku tylko cztery kluby wygrały PM więcej niż raz: Barcelona i Real Madryt – po 3, a Milan i Man Utd – po 2.

Pamiętajmy jednak, jak potężne sumy wydaje się w tych klubach na transfery. Tymczasem Wenger słynie z kupowania piłkarzy za niewielkie kwoty, często nieznanych jeszcze szeroko w Europie, jak Patrick Vieira czy Robin van Persie. To on nie bał się stawiać na młokosów: Cesca Fabregasa, Theo Walcotta czy Wojtka Szczęsnego. Potrafił kupić Nicolasa Anelkę za 500 tysięcy funtów z PSG, by sprzedać go dwa lata później Realowi Madryt za 23,5 miliona (!) funtów. Dodajmy, że w czasie jego pracy Arsenal zbudował nowy stadion za 430 milionów funtów, przez co klub musiał ograniczać wydatki na transfery. Wenger jako jeden z nielicznych potrafi zachować zdrowy rozsądek w obliczu gigantycznych kwot, którymi szastają największe europejskie potęgi. Potrafi wypracowywać zysk na transferach, nie gwarantuje astronomicznych kwot kontraktów swoim zawodnikom. Dlatego oceniając jego pracę powinniśmy się zastanowić, czy sukces to zastrzyk gigantycznych środków, życie na kredyt, masowe transfery, błyskawiczne wyniki, czy raczej długofalowa praca z dala od długów, umiejętne wyszukiwanie i prowadzenie talentów i ciągłe utrzymywanie się w ścisłej europejskiej czołówce.

Udostępnij: Czy Arsene Wenger już nie jest wielki?
podaj nick
komentarz jest wymagany
Please prove you are human by selecting the Cup. wybierz ikonę
proszę zaznaczyć zgodę

;

Odpowiedzialny biznes

Narcyz z Facebooka? (0)

Krzysztof Swidrak

26 marca 2012

Narcyz z Facebooka?
0

Dziś mam dla Was społecznościową ciekawostkę. Amerykańscy naukowcy twierdzą, że im więcej użytkownik Facebooka ma znajomych na portalu oraz częściej aktualizuje swój status, tym większe prawdopodobieństwo, że jest „społecznie destrukcyjnym” narcyzem.

Czasopismo „Personality and Individual Differences” opublikowało wynika badania, które na grupie 294 studentów w wieku od 18 do 65 lat, korzystających z Facebooka, przeprowadzili naukowcy z Western Illinois University. Analizowali dwa destrukcyjne elementy narcyzmu. Pierwszy, to potrzeba bycia w centrum uwagi (grandiose exhibitionism – GE) oraz drugi, czyli oczekiwanie szacunku ze strony innych osób, chęć manipulowania nimi i ich wykorzystywania (entitlement/exploitativeness – EE).

Okazało się, że im więcej znajomych na Facebooku, tym wyższy wynik na skali GE. A ponadto ci, którzy mieli wysokie wyniki na obu skalach, częściej akceptowali prośby o przyjęcie do grona znajomych całkowicie obcych osób. Wyniki pokazały również, że ci, u których stwierdzono wysoki poziom narcyzmu częściej aktualizują swój status na Facebooku.Jedni powiedzą, że naukowcy się nudzą i zawsze coś wymyślą. Inni pewnie przyznają im rację. A co Wy sądzicie o tych wynikach?

Udostępnij: Narcyz z Facebooka?
podaj nick
komentarz jest wymagany
Please prove you are human by selecting the Key. wybierz ikonę
proszę zaznaczyć zgodę

Dodano do koszyka.

zamknij
informacje o cookies - Na naszej stronie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z orange.pl bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza,
że pliki cookies będą zamieszczane w Twoim urządzeniu. dowiedz się więcej