Nie będę pisał o piątkowym losowaniu MŚ 2010, szansach poszczególnych zespołów, pojedynkach gwiazd i proroctwach kto będzie mistrzem, a kto czarnym koniem. Zajmę się Seppem Blatterem i jego FAIR PLAY. .
Po ostatnim meczu Francja-Irlandia najpierw prezydent FIFA zwala całą winę na sędziego, który zawinił, no i stało się – awansowała Francja. Ale mecz był FAIR PLAY. Na protesty Irlandii odpowiada, że nic w tej sprawie nie można zrobić, powtórki meczu nie będzie, i nie ma co podnosić temperatury w tej sprawie. Później słyszymy, że ma się w sprawie ( która przecież jest FAIR PLAY) odbyć się śledztwo. Jakie śledztwo – każde nawet niepiśmienne dziecko zauważyło, że ten czarnoskóry pan zagrał ręką – po co więc dochodzenie FIFA. Światli i nieświatli, piśmienni i niepiśmienni, bogaci i biedni, proponują, żeby w takim razie wprowadzić powtórki video na MŚ 2010, bo to oszczędzi międzynarodowych skandali i zapewni uczciwość najważniejszych na świecie rozgrywek sportowych (a w przerwach na analizy video można nadawać reklamy, więc można dodatkowo zarobić). I słyszymy, że powtórki spornych sytuacji, a więc uczciwość rozgrywek są niepotrzebne. FIFA ma bowiem FAIR PLAY. Nawet publiczne żarty Blattera z oferty Irlandii (choć nierealnej), jako 33 uczestnika mistrzostw są FAIR PLAY.
Ale już FAIR PLAY nie są protesty Irlandii, nie jest żart Charlize Theron, która wyciągając na próbie kulkę z napisem France, powiedziała Ireland. I nie jest FAIR PLAY domaganie się prawdziwego FAIR PLAY.