Człowiek już jakoś się przyzwyczaił, że ledwie skończy się finał Ligi Mistrzów i Ligi Europy, a już za chwilę musi szykować się na mecze polskich drużyn w pierwszych rundach kwalifikacyjnych tychże pucharów...
... i często te puchary dla tych drużyn kończą się na przełomie sierpnia/września, kiedy to czołowe zespoły takich lig jak: angielska czy włoska budzą się dopiero z wakacyjnego snu. Tyle, że rok po roku ponownie pojawia się to loteryjne pytanie, "może tym razem się uda"? Chociaż narzekać nie można, ponieważ patrząc z perspektywy ostatnich sezonów, co najmniej jedna z polskich drużyn bociana na niebie dostrzegała, co znaczy, że do wiosny w Europie dotrwali. Dwa lata temu Lech Poznań, w ubiegłym sezonie warszawska Legia, która nie sprostała Sportingowi. Ku pokrzepieniu serc, Portugalczycy doszli do półfinału Ligi Europy, a w dwumeczu Legia nie poniosła porażki.
W zupełnym cieniu przechodzi losowanie pierwszych rund (co oczywiście wcale nie dziwi), kiedy wydarzenia mistrzostw Europy wchodzą w kluczową fazę. Ale w zaciszu Nyonu, w małej salce rozlosowano pierwsze pary i tak mistrz Polski, a także Legia Warszawa i Lech Poznań poznali swoich rywali.
Po zdobyciu mistrzostwa Polski przez Śląsk, we wpisie Lenczyk mistrzem przytoczyłem słowa trenera, który wypowiadał się o awansie do Ligi Mistrzów. Przed Orestem wielka szansa pokazania, a może przełamania długo ciągnącej się złej passy. Na początek wyjazd do Czarnogóry, gdzie wrocławianie jadą zagrać sobie "sparing" z Buducnostem Podgorica. Jeśli tłumacząc z serbskiego na polski słowo "gorica", co znaczy - górka, to sam mecz chyba nie powinien wyglądać jak wyprawa pod górkę.
Za to wyprawę za wielkie góry, bo za Ural i jeszcze za Kaukaz ma Lech Poznań. Jakby się przyjrzeć mapie, to Himalaje wydają się na wyciągnięcie ręki. Wyprawa do Tałdykorganu to poznawanie "Europy" w promieniu ponad 5 tysięcy kilometrów licząc od ulicy Bułgarskiej. Piłkarska granica Europy nakreślona jest "troszkę" inaczej.
Zdobywca Pucharu Polski ma lekko wydłużone wakacje. Chociaż wie, że zmierzy się ze zwycięzcą pary Metalurgs Lipawa - SP La Fiorita. Podobnie ma się rzecz z Ruchem Chorzów, który czeka na szczęśliwca pary Birkirkara FC - Metalurg Skopje. Polska historia piłki pamięta mecze z półprofesjonalnymi drużynami, gdzie gwiazdami są właściciele sklepów, barmanami, fryzjerzy, itp...
I po raz piętnasty pozostaje mieć nadzieję, że Liga Mistrzów to nie tylko wakacyjna, letnia przygoda.