Edward Potok, Roman Kosecki, Stefan Antkowiak, Zbigniew Boniek, Zdzisław Kręcina. Gdybym miał stawiać pieniądze u bukmacherów – tak bym ustawił wyścig o fotel prezesa PZPN. Jak będzie w rzeczywistości - zobaczymy jutro.
Nie ma co dywagować, kto wygra i dlaczego. Przepowiedni i wróżb, często z fusów, można znaleźć mnóstwo. Pytanie co czeka nowego prezesa i nowy zarząd. Wydaje mi się, że nie będzie to droga usłana różami.
Koniunktura na piłkę nożną nie będzie już taka jak w ostatnich latach. Wtedy czekaliśmy na Euro 2012, budowaliśmy stadiony, odkąd los grupowy się do nas uśmiechnął marzyliśmy coraz śmielej o ćwierćfinale i półfinale śpiewając „Nikt nam nie powie, że nie zagramy w Kijowie”. Nawet w piłce klubowej gra w Lidze Eurpejskiej Lecha Poznań, Wisły Kraków i Legii Warszawa - wszystko na pięknych stadionach - napawała optymizmem. Teraz nie ma w Europie polskich klubów, efekt Euro 2012 przytloczyła gorycz porażki, stadiony - razem z Basenem Narodowym – straciły już efekt nowości i atrakcji, gdzie warto być.
Sprawa awansu do MŚ w Brazylii jest otwarta, ale specjalnego optymizmu nie ma w narodzie. Ducha nie widać też na stadionie. Zmienił się profil kibica na meczach reprezentacji. Doping, który mamy teraz to mimo chęci niektóych kibiców jest nieporównywalnie słabszy niż ten podczas eliminacji do MŚ 2006, ME 2008 i przegranych do MŚ 2010. Jedyną piosenką, którą znają kibice i prezentują na wszystkich meczach jest „Je… PZPN”, a przy tym nie specjalnie dobrze się gra. Klub Kibica ma może i trochę członków, ale wśród tych, którzy na co dzień kibicują w klubach i chętnie jeździli na reprezentację, mówiąc delikatnie - jest bardzo nielubiany i wielu deklaruje, że woli obejrzeć mecz w telewizji niż zapisać się do Klubu i mieć wtedy dopiero pierwszeństwo na zakup biletów (patrz. mecz z Anglią). W dodatku z wyjątkiem meczu na Wembley, nie mamy w przyszłym roku żadnego spotkania z atrakcyjnym przeciwnikiem – nie mamy więc paliwa dla entuzjamu kibiców. Wizerunek leży w gruzach i to trzeba zamienić radykalnie.
Przez najbliższe lata nic się prawdopodobnie nie wydarzy pod kątem finansowym, bo na 10 lat zostały sprzedane prawa telewizyjne, marketingowe firmie Sportfive. Sponsorzy są i będą – pytanie tylko ile będą płacić i pytanie za jaki produkt. Dziś nawet najbogatsze spółki mniej chętnie wydają pieniądze i targują się o każdy grosz. A trochę groszy przydałoby się choćby na szkolenie młodych, szukanie talentów, tak by sport narodowy jakim jest piłka nożna odnosił sukcesy, z których naród choć trochę mógłby być dumny.
To tylko wierzchołek góry problemów, który czeka na nowego prezesa i nowy zarząd. Pytanie czy z tymi problemami ktoś się zmierzy i z jakim skutkiem, czy radośnie będzie płynął wprost na spotkanie wierzchołka góry lodowej. Jestem ciekawy jak i Wy co się wydarzy 26.10 i co ta zmiana przyniesie w dłuższym czasie. Co Wy na to? Kto wygra? Jak będzie wyglądała nasza piłka nożna?