Nigdy nie interesowałem się szczególnie gonitwami konnymi. Oczywiście, słyszałem o tych najsłynniejszych. Palio w Sienie to uliczny wyścig karabinierów z poszczególnych dzielnic miasta. Wielka Pardubicka to jedna z najtrudniejszych gonitw z przeszkodami. Jest też oczywiście Wielka Warszawska. Zastanawiam się, czy taka gonitwa jest naprawdę ekscytująca, kiedy to konie z klapkami na oczach, nie bacząc na nic, biegną do celu - mety?
Konie startują ze specjalnych boksów. Start równy jest dla wszystkich zwierząt. Kiedy otworzą się drzwi boksu, koń "owczym" pędem biegnie przed siebie. Z całych sił. W przypadku Wielkiej Pardubickiej musi jak najszybciej pokonać napotkane przeszkody. Czasem bywają ciężkie i niebezpieczne. Ale musi biec nadal z całych sił. Kilka zdań wcześniej napisałem, że start dla wszystkich zwierząt jest równy. Jednak nie można zapominać o faworytach. Faworyci wybierani przez grupę znawców, a później poklepywani po grzbiecie mają "troszkę" większe szanse. Całe szczęście, że na mecie sytuacja nie zawsze wygląda tak jak widzieli to znawcy.
Przypomniałem sobie jeszcze jedną historię pewnego konia. Każdy, kto czytał powieść George’a Orwella pt. "Folwark zwierzęcy", pamięta zapewne konia pociągowego - Boksera. Lojalny rewolucjonista do ostatnich swoich dni. Klapki na oczach przysłoniły mu życiową gonitwę. Ba! Wręcz dozgonna lojalka doprowadziła Boksera do fabryki kleju, do której został sprzedany przez swojego przywódcę. Trzeba podkreślić, że Bokser przed rozpoczęciem rewolucji w folwarku promieniował swoim "końskim" zdrowiem. W dniu wyjazdu do fabryki był wycieńczony i niezdolny do wykonywania obowiązków. Cóż z tego, kiedy nadal kochał swoich popleczników...
Może kiedyś wybiorę się na Palio w Sienie. Może pojadę do Pardubic albo odwiedzę tor na Służewcu. Żeby tylko klapki na oczy nie przysłoniły mi wyścigu...