Odpowiedzialny biznes

Halo.Człowiek

Stella Widomska Stella Widomska
05 października 2012
Halo.Człowiek

Kto jeszcze nie widział wywiadów Konrada Kruczkowskiego z cyklu Halo.Człowiek, tego ogromnie zachęcam. To cykl sześciu rozmów o wartościach. Jak mówi o nim sam autor, to z jednej strony portrety osób, które mają wyraźny wpływ na życie publiczne w Polsce, a z drugiej próba opisania zmieniającego się społeczeństwa. Od sierpnia do grudnia projekt jest realizowany na blogu haloziemia.pl i w mediach społecznościowych. Każdej z rozmów towarzyszą unikalne zdjęcia Agnieszki Wanat oraz krótkie materiały filmowe spod ręki Łukasza Gafflinga.

Projekt zakończy publikacja książki, która pojawi się na rynku z początkiem przyszłego roku. Do druku trafią wywiady dwukrotnie dłuższe od tych blogowych oraz niepublikowane wcześniej zdjęcia. Orange jest mecenasem tego projektu. Zapraszam na rozmowę z Konradem o tym projekcie.

Skąd pomysł na projekt Halo.Człowiek?

Konrad Kruczkowski: Projekt to próba mądrego opowiadania świata. I jednocześnie próba pokazania, że jest w Internecie miejsce na materiały „na serio”. Internet i nowe technologie w ogóle pozwalają w wyjątkowo łatwy sposób łączyć autorów dobrych treści z tymi, którzy ich potrzebują.

Dlaczego akurat tych rozmówców wybrałeś?

Moi rozmówcy to osoby posiadające wyraźny i trwały wpływ na życie publiczne w Polsce. W różnych obszarach, bo z Anną Dymną i Ewą Błaszczyk rozmawiałem o sztuce mądrego pomagania, z Marcinem Mellerem o mediach i kulturze. Te różnice, i wieku, i profesji, i poglądów są ważne, bo chciałbym, żeby „na koniec dnia” projekt mówił coś o nas wszystkich. Jeśli pytasz o moje osobiste potrzeby, to ważny jest czynnik ciekawości… Muszę w swoim rozmówcy znaleźć coś, czego nie rozumiem i chcę zrozumieć. Niemal we wszystkich dotychczasowych wywiadach Anna Dymna delikatnie wspomina o ludziach, którzy źle jej życzą  albo nie wierzą w jej intencje. Nikt o to nie pytał. Dla mnie to było ważne, bo zacząłem się zastanawiać, co siedzi w człowieku, który robi tyle dobra, tak często obrywa i nie mówi sobie: „dość, wystarczy”.

Co wyłania się z tych dotychczasowych rozmów, czyli co tak naprawdę jest ważne (bo Halo.Człowiek, to przecież rozmowy o tym, co jest ważne)?

Wspólny mianownik, jak dotychczas, to słodko-gorzka refleksja, że jest z nami źle - nie rozmawiamy, biegniemy, nie rozumiemy siebie wzajemnie. Z drugiej strony wszyscy coraz bardziej tęsknimy za spokojem i normalnością. To tak jak w rozmowie z Marcinem Mellerem. Media to biznes, a biznes ma zarabiać. Koniec, kropka. A jednocześnie jest w nas tęsknota za jakością w telewizji czy prasie.

Czy możesz opowiedzieć o kolejnych swoich planach?

Przed nami, bo przecież to jest również projekt Orange, jeszcze trzy materiały. W głowie mam kolejny projekt, podobny, ale z większym wykorzystaniem video. W dużym skrócie - chciałbym robić dobre, rzetelne, momentami ciężkie gatunkowo dziennikarstwo w Internecie, przy wsparciu nowych technologii i nowych sposobów komunikacji.

A żeby Was jeszcze bardziej zachęcić poniżej ostatnia z cyklu rozmów z Marcinem Mellerem.

8c136c219d5ad9e3d87d592d6a66e5ff053.jpg

 

A tutaj znajdziecie wszystkie wywiady w cyklu Halo.Człowiek.


Bezpieczeństwo

Najbezpieczniejsze miejsce dla nastolatków

Michał Rosiak Michał Rosiak
05 października 2012
Najbezpieczniejsze miejsce dla nastolatków

Wiadomo, że Facebook dysponuje mechanizmami, blokującymi możliwość założenia przez osoby poniżej granicy 13 roku życia, a także chroniącymi użytkowników w wieku 13-18 lat. W teorii to brzmi pięknie, ale czy naprawdę wierzy Pani, że to daje efekt, skoro nie można wymusić wpisania prawdziwego wieku?

Prosimy naszych użytkowników o wpisywanie prawdziwego wiek, ale zgadzam się, że dzieciom zdarza się w takich sytuacjach oszukiwać. Jesteśmy tego świadomi, wynika to też z naszych badań. Dlatego też liczymy w tej kwestii również na pomoc naszych partnerów – organizacji pozarządowych, regulatorów, nauczycieli oraz rodziców. To faktycznie bardzo ważny i skomplikowany problem, niemożliwy do rozwiązania metodami wyłącznie technologicznymi. Mamy oczywiście takie środki, które wspomagają nasz system „bramek wiekowych”, wykrywających m.in. zmiany imienia, czy wieku. Trzeba jednak pamiętać, że młody użytkownik, który skłamie na temat wieku, nie będzie mógł już tak łatwo nawiązać kontaktów ze swoimi rówieśnikami. W efekcie większość z nich zdecyduje się jednak wpisać prawdziwe dane, a wtedy system wykryje zmianę wieku.

Mówi Pani o systemie kontrolującym wiek de facto poza wiedzą użytkownika. Tymczasem ludzie cenią sobie swoją prywatność i nie podoba im się, że niejako „w tle” są wciąż kontrolowani.

A co by było, gdybyśmy jeszcze na dodatek wymagali np. skanu dokumentu tożsamości? Wtedy dopiero mielibyśmy mnóstwo prywatnych danych do przetworzenia i przechowania, a tego po prostu nie chcemy. Poza tym nie ma ogólnoświatowego wzoru dokumentu tożsamości. Po prostu wychodzimy z założenia, że Facebook jest społecznością zbudowaną na prawdziwych tożsamościach. Ludzie po prostu muszą zrozumieć, że tylko jeśli podadzą swoje prawdziwe dane, będą mogli w pełni czerpać korzyści z używania serwisu, bowiem w innym przypadku mogą mieć problemy z kontaktem ze swoimi znajomymi z „prawdziwego” życia. Oczywiście nie wszyscy tego przestrzegają, ale prędzej, czy później zrozumieją, że to wyłącznie oni sami na tym tracą. Niektórym w tym trochę pomagamy, m.in. wyszukując fałszywe dane osobowe. Tego typu dane są odrębne dla języka i kraju – w Polsce to zupełnie inne imiona, czy nazwiska, niż np. w USA. Paradoksalnie dowodem na efektywność i czasami wręcz zbyt dużą skuteczność systemu są... skargi od użytkowników, którzy faktycznie nazywają się niestandardowo i kontaktują się z nami, tłumacząc, że to ich prawdziwe dane.

Jak duża jest skala nadużyć Facebooka, związanych z niepełnoletnimi użytkownikami?

Taka, jak skala takich problemów w prawdziwym życiu, bowiem Facebook w dużej skali oddaje wygląd i specyfikę świata „off-line”. Mimo to i tak uważam, iż jesteśmy bardzo bezpiecznym miejscem dla młodzieży, m.in. dzięki wymienionym wcześniej systemom i zabezpieczeniom. Na pewno znacznie bezpieczniejszym od serwisów, których można używać anonimowo.

Wciąż jednak najlepszym użytkownikiem w internecie jest ten, który daje jak najwięcej informacji o sobie, dzięki czemu trafia do niego odpowiednio sprofilowana reklama. Nie ma nic za darmo i o ile młodzież faktycznie jest zabezpieczona przed niebezpieczeństwami, wciąż otrzymuje reklamy.

Tak, ale w tej kwestii zawsze dostosowujemy się do regulacji lokalnych. Dodatkowo, młodzież nie otrzymuje reklam noży, materiałów wybuchowych, leków i alkoholu. Trzeba też zaznaczyć, że mamy bardzo restrykcyjną politykę używania cookies do targetowania reklam, nie ma też mowy o ich behawioralnym profilowaniu. W tym celu używane są wyłącznie publiczne dane użytkownika, nigdy zaś treść jego postów, czy komentarzy.

Zakładam jednak, iż fakt, że domyślne ustawienia udostępniania treści ze swojego profilu nie są zbyt restrykcyjne, to nie przypadek?

Sprawa wygląda inaczej w przypadku użytkowników niepełnoletnich, gdzie możliwości, dotyczące nawiązywania kontaktów, dzielenia się treścią oraz to, jak użytkownik jest widziany, są znacznie ograniczone. Wyniki, dotyczące osób w wieku poniżej 18 lat, nie pojawiają się w publicznych wyszukiwarkach, nie można się też zapisać na treści z ich profili, nie mogą być oznaczani przez osoby nieznajome, a każdy tag muszą potwierdzić –  dzięki czemu nie zostaną oznaczeni wbrew własnej woli. To, co niepełnoletni publikują, nie może być widoczne dla wszystkich – maksymalnie dla grupy „przyjaciele przyjaciół”. Wymiana wiadomości i czaty możliwe są tylko z potwierdzonymi znajomymi. Można więc powiedzieć, że takie konta są obwarowane najwyższym możliwym stopniem zabezpieczeń.

A dzień po 18. urodzinach wszystko automatycznie się zmienia?

Nie – ustawienia pozostają, a użytkownik dostaje informację, że może je zachować, lub zmienić.

Coraz częściej słychać opinie, że w internecie nie istnieje już prywatność, a zastępuje ją pojęcie odpowiedzialnego udostępniania prywatnych informacji?

Dzisiejsza rzeczywistość zweryfikowała pojęcie prywatności, która dziś, w świecie online, oznacza już coś zupełnie innego, niż choćby 20 lat temu. Nie tylko młodzież powinna być ostrożna, udostępniając treści w sieci. W Facebooku mówimy, by świadomie wybierać publiczność swojego wpisu. Zastanówmy się, czy naprawdę wszystkie treści chcemy umieszczać w internecie, ewentualnie po prostu wybierzmy dla nich grupę docelową. Jedno zdjęcie możesz chcieć pokazać całemu światu, inne bliskim znajomym, są też bez wątpienia rzeczy, których nie powinna widzieć Twoja rodzina, czy koledzy z pracy. Rodzice w tej sytuacji mają lepiej (śmiech) – nierzadko zdarza się, że ucząc swoje dzieci podstaw odpowiedzialności w sieci, zdajemy sprawę: „Do licha, przecież ja sama tak nie robię!”.

Zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci, Facebook stał się częścią życia. Czasem zbyt dużą, przesuwając nasze kontakty międzyludzkie do internetu, co chwilami trąci już uzależnieniem. W sieciowych serwisach bukmacherskich na głównych stronach możemy znaleźć linki „Graj odpowiedzialnie” – może powinniście wprowadzić serwis „Facebookuj odpowiedzialnie”?

Nieprzerwanie mówimy naszym użytkownikom, że Facebook nie powinien zastępować im prawdziwego życia. „Żyj poza siecią, a potem dziel się tym online albo używaj Facebooka, by wzbogacić swoje prawdziwe życie z prawdziwymi przyjaciółmi”. Zgadzam się, że bardzo istotne jest, by do każdego dotarł ten przekaz.

 

Wywiad z Gabriellą Cseh (ang.)


Odpowiedzialny biznes

Międzynarodowe rozmowy o pomaganiu

Monika Kulik Monika Kulik
05 października 2012
Międzynarodowe rozmowy o pomaganiu

Przedstawiciele Orange z całego świata spotkali się w Warszawie na corocznym Seminarium Fundacji Orange. Gościliśmy koleżanki i kolegów z Armenii, Kamerunu, Chin, Egiptu, Francji, Gwinei Bissau, Indii, Wybrzeża Kości Słoniowej, Madagaskaru, Mali, Mauritiusa, Mołdawii, Nigru, Dominikany, Rumunii, Senegalu, Słowacji, Hiszpanii i Tunezji.

Podczas spotkania mieliśmy ciekawą dyskusję o tym, czym różni się społeczna odpowiedzialność biznesu od zaangażowania społecznego i filantropii. Zdania były podzielone, ale połączyło nas przekonanie, że niezależnie od definicji, warto angażować firmę w działania społecznie użyteczne i muszą one być odpowiedzią na realne potrzeby danej społeczności. Dlatego mimo, że wszystkie Fundacje Orange mają pewne wspólne obszary zainteresowań, każda z fundacji jest inna i wyjątkowa.

Jednym z takich wspólnych zagadnień jest edukacja dzieci, ale w zależności od kraju czy regionu, inaczej podchodzimy do tej kwestii. W Polsce dajemy możliwość wykorzystania nowych technologii w edukacji dzieci i dbamy o ich bezpieczeństwo, w Afryce często musimy zacząć od zapewnienia dzieciom możliwości pójścia do szkoły - trzeba zbudować im szkołę, a także przekonać rodziców, że edukacja dziewcząt też jest potrzebna.

Zobaczcie, jak wyglądało nasze spotkanie.

 

PlayWyłącz głos

I mam do Was pytanie – co Wy na to, aby w cyklu wpisów przedstawić poszczególne Fundacje Orange z różnych krajów?

Scroll to Top