Zawsze się irytuję, gdy jakiś klub trafia w ręce miliarderów. Obojętnie czy rosyjskich, czy katarskich. Nagle wpompowywane w zespół pieniądze czynią go potęgą. Kibiców przyciąga się masowo kupowanymi piłkarzami, zwabionych z kolei irracjonalnymi gażami.
Połączenie bogatych właścicieli i żądnych pieniędzy zawodników pokrywa mgłą światową piłkę nożną. Gdy w końcu udaje nam się zobaczyć coś ponad smogiem, widzimy Roberto Carlosa i Samuela Eto’o, machających z rosyjskiego Anzhi Machaczkała. Wyłania się i Ruud van Nistelrooy we własnej osobie, odziany w trykot Malagi. Z kolei w Paryżu dostrzegamy Javiera Pastore. Dlaczego właśnie tam, skoro biło się o niego pół Europy? Bo Paris Saint Germain wyłożył ok. 42 mln euro, ustanawiając nowy rekord klubu.
Poprzedni rekord należał do Nicolasa Anelki - zawodnika Chelsea, który w przeszłości grał w 7 innych klubach, a w styczniu odejdzie do kolejnego, chińskiego Shanghai Shenhua. Francuz to oczywiście jeden z dziesiątek piłkarzy ściąganych masowo przez Chelsea w ostatnich latach. Podobnie rzecz się ma w Manchesterze City, którego siła opiera się obecnie na pięciu byłych graczach Arsenalu.
Na szczęście impuls w postaci zastrzyku gotówki od nowego właściciela znikąd - choć z pewnością kształtuje futbolową rzeczywistość - nie ma decydującego wpływu. Chelsea pod rządami Abramowicza sięgnęła po 10 krajowych trofeów, ale nigdy nie podniosła Pucharu Mistrzów. Man City zdążył zdobyć Puchar Anglii, prowadzi w Premiership, ale odpadł z grupowej fazy LM, a nie tak dawno potrafił nawet przegrać z poznańskim Lechem.
Również kluby, w których właściciele zmienili się stosunkowo niedawno, z pewnością radzą sobie lepiej niż w przeszłości, jednak nie są to wyniki piorunujące. PSG jest wiceliderem we Francji, ale awans do fazy pucharowej Ligi Europy przeszedł zespołowi koło nosa. Malaga plasuje się na 7 miejscu w Hiszpanii, lecz w bezpośrednim starciu z potężnym rywalem, Realem Madryt, poległa 0:4. Anzhi w lidze rosyjskiej zajmuje 7 pozycję.
I tak dochodzimy do wniosku, że choćby nie wiadomo jak wielu miliarderów wpadło na pomysł sprawienia sobie nowej zabawki w postaci piłkarskiego klubu, o atrakcyjność rozgrywek możemy być spokojni. Zawsze znajdą się takie zespoły jak Wisła Kraków, Legia Warszawa, APOEL Nikozja czy FC Basel, które udowodnią, że pieniądze to jedynie dodatek do futbolu. Nawet jeśli w kolejnej rundzie europejskich rozgrywek wszystkie te zespoły zostaną sprowadzone na ziemię.