Odpowiedzialny biznes

Ile można zrobić w minutę?

Tomasz Sulewski Tomasz Sulewski
27 czerwca 2012
Ile można zrobić w minutę?

Zdarzyło się Wam kiedyś, że jakaś minuta ciągnęła się w nieskończoność - tak, że mieliście wrażenie, iż nigdy się nie skończy? Albo odwrotnie - czas leciał Wam tak szybko, że nie spostrzegaliście nawet, gdy mijały całe godziny? A przecież, pomimo naszych odczuć, minuta zawsze trwa minutę :)

Idąc dalej tym "filozoficznym" tropem rzućcie okiem na poniższą infografikę, prezentującą, jak wiele dzieje się w światowej sieci w przeciągu jednej tylko minuty. Od momentu, kiedy zaczęliście czytać ten post na YouTubie pojawiło się już 12 godzin (!) nowych filmów, a w wyszukiwarkę Googla wpisano ponad 500 tys. zapytań.

2989d9f97e81bc4169414e5858504d796c3

Przyznam, że nieodmiennie tego typu zestawienia robią na mnie wrażenie. Szczególnie, jeśli pomnoży się to wszystko przez 1440, czyli liczbę minut w dobie. Z drugiej strony wciąż zastanawiam się, czy taka ilość danych, które nieustannie krążą po świecie nie sprawia, że przestajemy być wyczuleni na to, co naprawdę ważne w informacji, "zaspokajając" się tylko ich natłotkiem - trochę tak, jakbyśmy zamiast jedzenia pożywnych posiłków nieustannie zapychali się fast foodami. Co Wy o tym sądzicie?


Odpowiedzialny biznes

Sukces aplikacji i fanzony

Wojtek Jabczyński Wojtek Jabczyński
27 czerwca 2012
Sukces aplikacji i fanzony

Zbliżają się decydujące mecze Euro 2012 (kibicuję Portugalczykom), ale to też czas aby pochwalić się rzeczami, które mocno przypadły do gustu kibicom. Najpierw europejski sukces mobilnej aplikacji, która Orange przygotował wspólnie z UEFA. Ponad 4,5 mln ściągnięć to imponujący wynik. W czterech krajach aplikacja była numerem jeden pod względem pobrań, a w kilkudziesięciu innych znalazła się w pierwszej piątce. Świetnie bawiliście się na stoisku Orange w warszawskiej fanzonie. Na potwierdzenie trochę ciekawej statystyki. Ponad 6000 osób przećwiczyło wirtualne lustro, która umożliwia przymierzanie dodatków piłkarskich i zamienianie się w kibica dowolnej drużyny. Przy okazji można było sobie zrobić zdjęcie w takim „ekwipunku“ i wysłać je na e-mail lub Facebook. Efekt? Na FB znajdziecie ponad 3500 zdjęć fanów. Hitem był Robokeeper, do którego zawsze ustawiała się kolejka. Codziennie bronił strzały co najmniej 1000 osób, ze skutecznością 99 proc. Powodzenie miał  też Human Joystick. To interaktywna zabawa pozwalająca zaangażować jednocześnie ogromną widownię. Fani przebywający w strefie kibica np. bawili się w bramkarza dzięki systemowi kamer na podczerwień oraz komputerom, które analizowały ruch ciał widzów. Wszyscy poprzez podniesienie rąk mogli sterować bramkarskimi rękawicami na ogromnym ekranie, broniąc wirtualnej bramki. Zaangażowanych w takie zabawy było łącznie ok. 100 tys. fanów.

1f5a79cf7881567c78379f227f55907f2a6 a2631a76b6451a65d14b18d863c1f2ac38c cb3f7d267d261959cd5d6c113f95169ad53 cd8f2b5635efbb469bae8b540d3e7570cc0 f7ac46b39091e5043680ecae82d8eb68969

 

 

 

 


Odpowiedzialny biznes

Czerwo-czerwony śrubokręt

Redakcja Bloga Redakcja Bloga
27 czerwca 2012
Czerwo-czerwony śrubokręt

Cudze chwalicie, swego nie znacie… Gdańsk, podobnie jak inne miasta – gospodarze Mistrzostw Europy, odwiedziły tysiące zagranicznych kibiców. Fanów zadowolonych i zauroczonych atmosferą piłkarskiego święta.

Ćwierćfinał Niemcy – Grecja zakończył EURO 2012 na gdańskim stadionie. Od soboty miasto nie jest już tak kolorowe i coraz trudniej spotkać kibiców, ubranych w narodowe barwy. Poprzednie dni to jednak nieustająca zabawa na ulicach Starego Miasta.

94e299e4f788de1051bded1fa0382248a00

Hiszpańska fiesta na ul. Długiej trwała ponad tydzień

Zaczęło się 8 czerwca. W Warszawie mecz otwarcia – Polacy grają z Grekami. Już za dwa dni swoje spotkanie rozegra w Gdańsku reprezentacja Hiszpanii, a nad morzem nie brakuje fanów z Półwyspu Iberyjskiego. Polacy w nie najlepszych nastrojach po remisie na inaugurację, za to Hiszpanie w świetnych humorach. Stare Miasto i ulica Długa została opanowana przez czerwono-żółty rozśpiewany tłum. Po dniu pełnym emocji czas na powrót do domu. Na przystanku tramwajowym spotykam kolejnych fanów La Furia Roja. – Polska, czerwo-czerwoni – śpiewają uśmiechnięci Hiszpanie. Chętnie rozmawiają z Polakami, a prawdziwą furorę zrobił polski chłopczyk, ubrany w koszulkę Fernando Torresa.

Fiesta będzie trwała przez kilka najbliższych dni. – Cześć. Możemy porozmawiać? – pytam w języku angielskim dwójkę Hiszpanów, spędzających przedpołudnie w jednej z kawiarni.  – Niestety, znamy tylko hiszpański – powiedzieli łamaną angielszczyzną. Dominacja hiszpańskich kibiców na gdańskich ulicach skończyła się wraz z przyjazdem nad morze fanów z Irlandii. Około dwudziestu tysięcy Irlandczyków sprawiło, że faktycznie mieliśmy w Polsce drugą Irlandię. Jej pozytywną i radosną stronę. Ze swoimi zawodnikami byli do samego końca, mimo trzech porażek w turnieju. Tłumy kibiców, ubranych na zielono i z piwem w ręku, nie były rzadkim widokiem. I te chóralne śpiewy. W dniu spotkania Hiszpanii z Irlandią z trudem udawało mi się poruszanie w przejściu podziemnym na Dworcu Głównym. Istny piłkoszał.

Kibicom z Irlandii tak spodobało się w Polsce, że jeszcze kilka dni po odpadnięciu z turnieju podopiecznych Giovanniego Trapattoniego, można było spotkać ich na terenie Gdańska. Jednym z nich był Patrick, spacerujący po Starym Mieście z czwórką znajomych. Oczywiście każdy z nich miał na sobie koszulkę swojej reprezentacji.

Po przyjeździe do Polski wszystko było dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Świetny turniej, znakomici ludzie i mnóstwo rozrywki. Wspaniałą atmosferę tworzą też polscy kibice. Są przyjaźni i bardzo często robią sobie z nami zdjęcia. Chciałbym powiedzieć, że Mistrzostwo Europy zdobędzie Polska, ale tą reprezentacją będą Niemcy. Co mnie rozczarowało? Niech pomyślę… Minusem jest na pewno długi czas podróży po Polsce. W pociągu do Gdańska spędziliśmy aż siedem godzin. Irlandia jest mniejszym krajem – mówi kibic z Irlandii.

4a0c7999f171ce1e7a4121f4a6d0a732431

Policja była wyrozumiała dla irlandzkich kibiców

9e7b4641a18dc60c6027281ec0e336b82d4

Niemcy świętowali awans do półfinału razem z Polakami

Do Gdańska na krótko zawitała również liczna grupa Chorwatów, którzy rozgrywali tu ostatnie spotkanie grupowe. Ubrani w koszulki z charakterystyczną czerwono-białą szachownicą korzystali ze słońca i czas przed meczem chętnie spędzali na plaży w Brzeźnie. Po zakończeniu fazy grupowej na dwa dni miasto opustoszało. Gdańszczanie czekali już jednak na Niemców, którzy w miniony piątek zmierzyli się w ćwierćfinale z Grekami. Kibice zza naszej zachodniej granicy bawili się głównie w strefie kibica, a po zakończeniu spotkania świętowali awans do półfinału na Starówce. Większość z nich została w Polsce na cały weekend i podobnie jak kibice innych nacji o Polsce wypowiadali się w samych superlatywach. – Polska to świetny kraj i jestem szczęśliwy, że mogę tu być. Macie naprawdę świetnych kibiców. Polskie słowa? Potrafię powiedzieć „dzień dobry” i … „śrubokręt” – mówi Manuel, kibic reprezentacji Niemiec. – Śrubokręt? Skąd znasz to słowo? – pytam z zaciekawieniem. – Mam dziewczynę, która pochodzi z Polski. Czekaj, znam jeszcze jedno słowo. Po polsku „danke” to będzie „dziękuję”. A jeśli chodzi o Mistrzostwa to bez wątpienia wygrają Niemcy – dodaje Manuel, ubrany nie tylko w niemieckie barwy. Na ręku ma zawieszoną polską flagę. Manuel woła moją siostrę, przysłuchującą się naszej rozmowie. – Jesteś z Polski? – pyta Niemiec. – W taki razie ta flaga jest dla ciebie – kończy z uśmiechem.

facd673eefedd8b67654ba4b22868c16ddd

Kosta (w środku) ze swoimi greckimi znajomymi

Grecy stanowili zdecydowaną mniejszość kibiców, bawiących się na ulicach Gdańska. Dzień po spotkaniu ćwierćfinałowym spotkałem spacerującego samotnie po Długiej Kostę. Na co dzień mieszka w Australii, a do Polski przyjechał dopingować swoją reprezentację. Spędza u nas kilka tygodni i zdążył odwiedzić m.in. Kraków, Warszawę oraz obóz w Auschwitz. – W Polsce przebywam już przez dwa i pół tygodnia. Przez ten czas obejrzałem wiele genialnych spotkań. Polacy są generalnie świetni. Kiedy idę ulicą, to spotykam się z życzliwymi reakcjami. Podróż do waszego kraju to dla mnie niesamowite doświadczenie. Macie nie tylko świetnych kibiców, ale również piękne zabytki. Jakie miasto najbardziej mi się spodobało? Kraków, do którego wracam na najbliższe trzy dni. Warszawa jest świetna, ale Kraków ma swój klimat – opowiada Kosta.

W Gdańsku rozpoczęło się wielkie sprzątanie po dwutygodniowej piłkarskiej zabawie. Miejscowi już zaczynają tęsknić za uśmiechniętymi i rozśpiewanymi kibicami innych reprezentacji. Czas na powrót do rzeczywistości i życie nadzieją, że może jeszcze do nas wrócą…

 

Scroll to Top