- rozmiar tekstu
- RSS
-
Ostatni raz z sukcesów polskiej reprezentacji cieszyliśmy się za Leo Beenhakkera i to tylko do ME 2008. Później było coraz gorzej. Przegrane eliminacje do MŚ 2010. Dwa lata złudzeń pod wodzą Franciszka Smudy i kompletna porażka na ME 2012. Waldemar Fornalik okazał się godnym następcą Franciszka. Mieliśmy tylko dlatego tak długo matematyczne szanse bo najtrudniejsze mecze zostawiliśmy na koniec.
W piątek poszło wszystko zgodnie z logiką. Mimo, że to najlepszy od wielu miesięcy mecz w wykonaniu biało-czerwonych to jednak w Kijowie przegraliśmy. W jutrzejszym meczu „towarzyskim” znów gramy o honor i pewnie honorowo przegramy.
W meczach o punkty ostatnio wygraliśmy w 2008 roku z Czechami. Mija więc pięć lat od wygranej z jakimkolwiek europejskim średniakiem (meczów towarzyskich nie liczę bo po prostu się w dzisiejszym futbolu nie liczą). Przy takiej dyspozycji nie mamy szans znaleźć się nawet w ME 2016 we Francji, mimo, że tam zagrają 24 drużyny.
Z drugiej strony mamy teraz spokojne 11 miesięcy do rozpoczęcia kolejnych eliminacji i czas by poszukać trenera i zbudować zawodników. Skoro słyszę, że Zbigniew Boniek ma odwołać Fornalika w środę i zaraz przedstawić następcę – to albo się ktoś spieszy, albo już szukał od dawna i ma to już przemyślane, albo to kaczka dziennikarska. Wierzę, że to trzecie rozwiązanie. Czesław Michniewicz, Adam Nawałka, Maciej Skorża, Michał Probierz, Dariusz Wdowczyk, – to z jednej strony nasi i to tacy, którzy na reprezentacji raczej będą się uczyć i doświadczeń międzynarodowych specjalnie nie mają, podobnie jak Fornalik i Smuda. Z drugiej Paolo Di Canio, Bert van Marvijk, Huub Stevens, Marcelo Bielsa, Dick Advocaat, Raymond Domenech, Marco Tardelli, Lars Lagerbaeck, Avram Grant, Giovanni Trapattoni – to ci co mają nas uczyć za duże lub bardzo duże pieniądze.
Ja rzuciłem trochę nazwisk z medialnej giełdy trenerskiej, a Marcin wrzucił parę cech przyszłego trenera http://blog.orange.pl/sportowy/entry/selekcjoner-a-nie-dyktator/. Ja dorzucę tylko, że przyszły trener to osoba z doświadczeniem międzynarodowym, nowoczesny taktyk, potrafiący dotrzeć zarówno do Koseckiego z Legii, jak i Lewandowskiego z Borussii, potrafiącego porwać zawodników, przekonać ich i być dla nich prawdziwym autorytetem. Nie wiem kto mógłby być, ale mam przeczucie, że taka osoba nie zostanie nowym selekcjonerem.
14 października 2013
Jeśli macie Orange na kartę i korzystacie z komunikacji miejskiej w Warszawie, możecie w autobusowych biletomatach doładować sobie konto. Jak to działa? W 740 autobusach, czyli więcej, niż połowie, znajdziecie przy drzwiach wejściowych naklejkę „płatność kartą”. Podchodzicie do biletomatu i po wybraniu w lewym dolnym rogu ekranu opcji „Moje doładowanie” wybieracie z menu operatora Orange i kwotę doładowania. Następnie płacicie klasyczną kartą z użyciem kodu PIN, PayPass`em lub payWave. Biletomat wydrukuje Wam kwit z kodem do zasilenia telefonu. Cała operacja nie potrwa więcej niż minutę. Bezpieczeństwo transakcji jest takie samo, jak przy płatności za zakupy w sklepie.
Dodano do koszyka.