Blog Halo Ziemia, mimo bardzo mocnej konkurencji, zdominował tegoroczny konkurs Blog Roku 2013 (koniecznie zajrzyjcie tutaj, żeby sprawdzić pozostałych finalistów).
Zdobyłeś wszystkie możliwe nagrody: w kategorii, Blog Blogerów (przyznany przez poprzednich laureatów) a także główną Blog Roku. Rozbiłeś bank ;) Zaskoczony?
Konrad Kruczkowski: Wdzięczny. Nieśmiało liczyłem na nagrodę w swojej kategorii (Polityka, publicystyka i społeczeństwo). Każde kolejne wywołanie ze sceny było zaskoczeniem, nagroda główna absolutnym. Z tyłu głowy pulsowała obawa, że poczuję się wyjątkowy. Lepszy od innych. Sukces, mniejszy czy większy, zawsze niesie takie ryzyko.
Na szczęście stało się zupełnie inaczej. Konkurs stał się przestrzenią do poznania kilku świetnych, wartościowych ludzi. To jest wygrana nie do przecenienia. Szum przycichnie a statuetki Stworzon (tak mówi na córkę;) wykorzysta twórczo i destrukcyjnie. Ale te relacje przetrwają próbę czasu. Bardzo chcę żeby tak było. Kiedy odbierałem nagrodę Bloga Blogerów mówiłem, że jestem zaszczycony mogąc być częścią blogosfery jako środowiska. To nie była kurtuazja.
Jak określiłbyś tematykę swojego bloga?
Lubię mówić, że to blog umiarkowanie społeczny. Społeczny bo piszę o sprawach, które dotyczą większości z nas: o byciu tatą i mężem w dziwnych czasach, tym jak traktujemy starszych, młodszych, siebie nawzajem. Czasem zabieram głos w kwestiach światopoglądowych, ale staram się być ostrożny i wyważony. Umiarkowanie, bo więcej tam moich osobistych doświadczeń, niż twardej, rzetelnej analizy rzeczywistości.
Napisałeś o sobie, że postanowiłeś zostać dobrym blogerem. Dlaczego blogerem? I co dla Ciebie oznacza „dobry bloger”?
Zawsze chciałem pisać, ale przez większość czasu nie miałem nic do powiedzenia. Blog – wbrew pozorom - jest świetnym miejscem do tego, żeby sprawdzić czy to „nic do powiedzenia” jest aktualne.
Wiele osób chce odebrać blogom przymiotnik opiniotwórczych. Całkiem niedawno zrozumiałem, że nasza opiniotwórczość nie polega na tym, że potrafimy sprzedać ten czy inny produkt, zmienić myślenie o jednej, czy drugiej marce. Już samemu pisząc, trafiłem na blogi, które zmieniły moje myślenie o sprawach bardzo fundamentalnych. Żadne inne medium nie oddziaływało na mnie tak intensywnie.
Już wcześniej pisałeś, tyle, że na łamach prasy. Czym różni się wg Ciebie dziennikarstwo od blogowania?
Relacjami pomiędzy twórcą a odbiorcą. U nas, nawet jeśli istnieje dystans, to zostaje momentalnie skrócony. Na blogach komunikacja zawsze jest dwukierunkowa. W tradycyjnej publicystyce i dziennikarstwie ta zależność jest hierarchiczna. Piszący jest wyżej. To nie jest fajne.
Twój blog nie jest łatwy i przyjemny. Nie znajdziemy w nim powierzchownych tekstów. Zaprzeczasz tezie, że w internecie czyta się krótkie teksty, a najlepiej śmieszne. Każdy Twój tekst zmusza do myślenia.
Obawiam się, że pogłoski o tym, że Halo Ziemia zmuszą do refleksji, są mocno przesadzone. Jeśli uda się popełnić tekst, który dotyka czegoś w innych, to przy jego pisaniu sam porządkowałem coś w sobie.
Pisząc list do córki byłem przejęty i długo biłem się z myślami, czy kliknąć przycisk „Opublikuj”. Ale to jest właśnie coś, czego nigdy nie chciałbym stracić: przeżywam swoje pisanie. Dzisiaj wiem, że to jest cecha wspólna wielu blogerów.
Pracujesz w branży reklamowej, na nadmiar wolnego czasu nie narzekasz pewnie. Do tego żona, małe dziecko. Kiedy znajdujesz czas na pisanie. Zwłaszcza, że Twoje teksty do najkrótszych nie należą.
Nie znajduję. Serio. Kilka razy obiecałem na Facebooku, że wieczorem opublikuję tekst, który – wydawało się – szybko skończę. A finalnie ten wpis pojawiał się na blogu dwa dni później. Mimo, że blog jest dla mnie bardzo ważny, to kiedy stoję przed wyborem zabawy ze Stworzonem albo „dzielenia kuchennego stolika” z żoną, pisanie musi poczekać. Paradoksalnie, to właśnie te odłożone teksty są najlepiej przyjmowane.
W praktyce bywa tak, że kiedy Lila budzi nas o trzeciej nad ranem, a zasypia o czwartej, to dla mnie powrót do łózka jest nieopłacalny. Więc piszę. Często kończę tekst wieczorem, albo przez kolejne dni dopisuję po akapicie. To jest trudna praca, bo nie umiem pisać…
#jakżyć? ;)
To pytanie jest kierowane pod zły adres. Ale obiecuję przekazać komu trzeba. Czasem, bardzo subtelnie, wspominam o Nim na blogu:)
Większość ludzi wie jak żyć. Źle, kiedy próbujemy wtłaczać im książkowe recepty albo dobrze brzmiące teorie. Lepiej, jeśli pokazujemy jak to wygląda u nas i zostawiamy dobrą przestrzeń dla ich decyzji.