Wakacje są przyjemne, ale niestety mają jedną zasadniczą wadę. Po prostu szybko się kończą, a proces aklimatyzacyjny nie należy do najłatwiejszych. Ogarnięcie masy zaległych e-maili i spraw, które cierpliwie na mnie czekały trochę zajmuje. Ciekawe, jakie Wy macie sposoby na łagodne wejście „w pracę”? Przy okazji dziękuje kolegom z redakcji bloga korporacyjnego, że dostarczali Wam newsy. Powrót zaczynam od przecieku na Telepolis.pl dotyczącego planowanego wprowadzenia usługi FunSpot, czyli udostępniania publicznie części pasma na dostęp WiFi dla innych użytkowników mających modem Livebox. Potwierdzam, że planujemy jej wprowadzenie, ale na szczegóły i datę uruchomienia musicie jeszcze chwilę poczekać. Usługa będzie dostępna najpierw w Warszawie, a potem szybko, także w całym kraju. Oczywiście „współdzielenie się” będzie dobrowolne. Dla mnie wszelkie rozwiązania oparte na możliwości korzystania z WiFi są fajne i wygodne, nie mówiąc już o kosztach. Zawsze „łapię” WiFi, podłączając swojego smartfona i tablet, gdzie tylko można. Zresztą po komentarzach pod tekstem na Telepolis.pl wnioskuję, że ten pomysł większości przypadł do gustu.

Piotr Świerczewski w kolejnym odcinku swojego wideobloga na orangesport.pl omówił kilka ważnych tematów związanych z drużyną narodową. Były reprezentant Polski mówi m.in. o pracy Fornalika, powołaniach na najbliższy mecz z Danią i nieobecności Marcina Wasilewskiego w kadrze.

„Świr” jest zawiedziony tym, że Waldemar Fornalik nie wysłał Marcinowi Wasilewskiemu powołania na mecz z Danią. – „Wasyl” to piłkarz, który odda serce na boisku. W meczach o być albo nie być powinien znaleźć się w kadrze. Nawet jako rezerwowy, bo w szatni pełni ważną rolę – twierdzi Świerczewski.

Moim zdaniem Marcin Wasilewski pod względem sportowym do kadry już nie pasuje. W ostatnich spotkaniach grał poniżej swoich możliwości i był słabym punktem zespołu. Jego czas w drużynie narodowej już minął. Bezpowrotnie.

Ale może Waldemar Fornalik powinien posłuchać argumentów Piotra Świerczewskiego i wysłać powołanie do „Wasyla”? Skoro jest on dobrym duchem zespołu i potrafi zmobilizować partnerów do walki. Taki piłkarz jest na wagę złota w szatni. Co o tym sądzicie?

Nazwisko Radosława Matusiaka kojarzy nawet niedzielny kibic futbolu w Polsce. Niegdyś był on obiecującym napastnikiem, który zrobił furorę w ekstraklasie grając w barwach GKS Bełchatów.

Matusiak grał także w kadrze Leo Beenhakkera i miał spory udział w wywalczeniu przez Polskę awansu na Euro 2008. Jego kariera znacznie wyhamowała po przejściu do Palermo. Po odejściu z włoskiego klubu wychowanek Widzewa Łódź rozpoczął tułaczkę po różnych zespołach, aż w 2012 roku postanowił zakończyć karierę.

Radosław Matusiak był gościem Krzysztofa Stanowskiego i Piotra Koźmińskiego w programie „Kontratak”, w którym opowiedział o swojej karierze i decyzji o zawieszeniu butów na kołku. Odnosimy wrażenie, że Matusiak nie zrobił kariery na miarę swojego talentu. A Wy jak sądzicie?