Dziś pięknie zalakowana kandydatura na Zimowe Igrzyska Olimpijskie 2022 z królewską pieczęcią miasta Kraków wpłynie albo już wpłynęła do głównej siedziby MKOL-u. Teraz, chuchamy, dmuchamy (Smok Wawelski zieje ogniem) i przede wszystkim czekamy do lipca 2015.
Na początku kwietnia pisałem o krakowskiej kandydaturze. Zdania "warto czy nie warto?" na szali wahają się w zależności od tego, jak halny z Tatr zawieje. Oczywiście powstaje najprostsze pytanie, opłaca się czy się nie opłaca? Jak podaje portal sport.pl koszt zimowych igrzysk będzie czterokrotnie większy od tego, który był potrzebny na piłkarskie mistrzostwa Europy w 2012 roku. Trzeba więc do kiesy sięgnąć po jakieś 20 mld. polskich złotóweczek. Drugie pytanie, zwróci się czy się nie zwróci? Tutaj prognozować też można w każdą stronę. Vancouver po imprezie krzyczało: "Nie zwróciło się". W tym przypadku Kraków wychodzi obronną ręką. Można wskazać Sukiennice, Wawel, Smoka w jaskini (czy nadal trzeba wysyłać sms'a, aby zionął ogniem?). Tyle, że do Krakowa bez względu na dodatkowe imprezy, co roku przybywają setki turystów.
Jest jeszcze jedna kwestia. W 2022 roku przewidziane są również piłkarskie mistrzostwa świata w Katarze. Od pewnego czasu pojawiły się różne opinie na temat terminarzu mundialu. Otóż podniosły się głosy, że w czerwcu, lipcu w Zatoce Perskiej temperatury to minimum 40 stopni i z tego względu piłkarze protestują, krzycząc "Nie będziemy grać w taki upał!" Organizatorzy wspominają, że o „klimę” się postarają (w końcu trasy narciarskie też powstają w tamtym rejonie), że będzie jak wiosną w Europie i nikt przeziębienia i kataru na trybunach nie dostanie. Jednak, jak na razie, prędzej mówi się o zmianie terminu. Na kiedy? Styczeń? Luty? W każdym razie blisko Zimowych Igrzysk Olimpijskich. W takim przypadku batalia o telewidza, może zostać wygrana walkowerem dla piłkarskiego mundialu.
Wybiegłem troszkę w przyszłość, jeśli Kraków dostałby igrzyska to pierwszy w sztafecie z pochodnią powinien podążyć Smok Wawelski. Przynajmniej jak pochodnia nieoczekiwanie zgaśnie na arteriach, szybki sms, smok zionie i olimpijski (wawelski?) płomień powróci.