
Jeszcze niedawno rozgrzewaliśmy Warszawę i zachęcaliśmy do kreatywnego myślenia o aplikacjach miejskich. Dzisiaj mamy już efekty – zwycięzców 2. edycji konkursu BIHAPI. Twórców i ich innowacyjne usługi poznaliśmy podczas debaty „Zaangażowani w świata zmienianie”, o której na blogu pisała Ola Urbańska.
Do 2. edycji konkursu BIHAPI trafiło 101 aplikacji. Wybraliśmy te, które mają ułatwić życie mieszkańcom miast:
– Mobilna aplikacja CoSieStao, stworzona przez Pawła Koniecznego i Piotra Martyniaka, informuje o wydarzeniach w wybranym obszarze miasta obszary miasta. A tutaj rozmowa z twórcami aplikacji CoSieStao
– Aplikacja “Via CRM the first passenger relationship management in the world” autorstwa Michała Sędzielewskiego‚ Pawła Rychlika i Tomasza Pindela, to system do zarządzania relacjami z pasażerem. Mogą oni łatwo kontaktować się z przewoźnikiem, wyrazić opinię, a także na bieżąco są informowani o postępie obsługi zgłoszenia. Zobacz, jak może zmienić się podróżowanie.
– Aplikacja „IfCity” Pawła Borowca doradzi, jak znaleźć najkrótszą drogę, hotel i inne miejsca na miejskiej mapie, uwzględniając osobiste preferencje.
– „Stacz kolejkowy” Pawła Bielskiego, Mateusza Klimka, Andrzeja Jędrzejewskiego i Rafała Czapiewskiego to mobilna aplikacja, która uwalnia nas od przykrego obowiązaku stania w kolejce – sprawdzać stan kolejki w wybranych punktach, dzięki czemu można przyjść we właściwym momencie. O tym, jak załatwić kilka spraw bez stania w kolejce opowiada autor.
– „Poczytaj mi” autorstwa Łukasza Krajewskiego przeznaczone jest dla rodziców i dzieci, którzy często się rozstają. Rodzic za pośrednictwem telefonu lub komputera czyta dziecku bajkę, jednocześnie widząc na ekranie jego reakcję dzięki wideo połączeniu. Przewracanie stron w książce jest automatycznie synchronizowane. Co (a raczej kto) był inspiracją dla powstania wirtualnej czytanki?
Zobaczcie, co mówią twórcy o swoich rozwiązaniach.
Przy okazji naszła mnie refleksja, że spośród kilkunastu aplikacji zainstalowanych w telefonie na co dzień używam tylko kilku: poczta, wtyczka do ulubionego portalu społecznościowego, nawigacja, aplikacja bankowa. A jednak nowe aplikacje wciąż powstają – w 2013 Google Play store miał ich już milion i od tej pory chyba przestał liczyć.
Czy w świecie, gdzie jesteśmy bombardowani mnóstwem danych, aplikacje są nam potrzebne, żeby jakoś uporządkować otaczającą nas rzeczywistość? Czy stają się zbędnym gadżetem? Jestem ciekawa Waszych opinii.