Jeśli ktoś z Państwa otrzymałby propozycję taniego zakupu laptopa z pełną bazą analiz norweskich skoków lub nowoczesnej kamery z ustawionym norweskim językiem w menu, proszę niezwłocznie to zgłosić. Nasi skandynawscy goście nie mogą wyjść z podziwu, że padli ofiarami kradzieży. Zostawili otwarty pokój i są z tym faktem wielce zasmuceni. Otóż tak, w Norwegii jeśli rower, narty czy inny sprzęt stoi "luzem" oparty o ścianę to tego się nie dotyka, jeśli nie moje. W Polsce jak coś stoi "luzem" to można się do tego "przytulić". Ot, cała filozofia.
Chyba jeszcze kilka pokoleń musi przeminąć, aby zmieniła się mentalność. Niedawno, na jednym z krakowskich parkingów przed centrum handlowym "wyparował" z busa sprzęt polskiej kadry narciarzy alpejskich. Sprawcę udało się ująć, część wyposażenia odzyskać. Rzecz o tyle długo mnie zastanawiała, jak daleko musiała sięgać ignorancja tego złodzieja. Przecież ten sprzęt jest na specjalne zamówienie. To wręcz unikaty, dopasowane na zamówienie. Po czorta, więc komuś takie deski i kijki?
Na szczęście nie tylko u nas kradną. Kilka lat temu wielokrotnemu mistrzowi kolarskiemu Paolo Bettiniemu "zwędzono" jego ukochany rower, wart kilkadziesiąt tysięcy euro, na którym zdobył tęczową koszulkę. Biedaczek też opłakiwał stratę, bo jak sam przyznał, zdarzało mu się z tym rowerem rozmawiać.