Jak inaczej nazwać konferencję, w czasie której spotykają się przedstawiciele największych firm technologicznych i prezentowane są najnowsze rozwiązania oraz sprzęt? I choć nie odbywa się ona w katalońskich salach wystawienniczych to jednak Innovation Gardens Summit, które trwa właśnie w Miasteczku Orange w pełni zasługuje na to miano. Miałem okazję uczestniczyć w części spotkań, a także obejrzeć zaprezentowane urządzenia.
Najbardziej zaskoczyła mnie ilość wykresów i schematów, które zostały pokazane. Nie powinno to, jednak w gruncie rzeczy, dziwić szczególnie, że całe wydarzenie upłynęło pod znakiem 5G. A swoją technologię pokazali sami giganci – Ericsson, Huawei, Nokia, Oracle i Samsung i wreszcie Orange Polska. O tym, co udało się zrealizować wspólnie Huawei – uzyskać prędkość transferu danych wysokości 1 Gb/s i to „z powietrza” pisał już Wojtek. Lecz to nie wszystko, bo firma pokazała uczestnikom konferencji (bo nie jest ona zamknięta tylko dla pracowników Orange) Giga Dom, czyli cały pakiet urządzeń i rozwiązań, które, jej zdaniem będą wyznaczały przyszłość telekomunikacji i rozrywki. Ciekawostką jest GigaRadio, czyli stacja bazowa o bardzo wysokiej wydajności, dużej łatwości montażu, a na dodatek niezbyt duża. Takie właśnie urządzenia mają się w przyszłości stać podstawą sieci 4,5G i 5G.
Kolejna sprawa – czy widzieliście kiedyś kamerę OZO o ośmiu sferycznych obiektywach i mikrofonach dających stereoskopowy obraz i dźwięk 3D i to na dodatek nadającej poprzez właśnie 5G? No właśnie… a ja tak 😉 Dokładnie rzecz ujmując na stoisku Nokii. Było też sporo o autonomicznych pojazdach, w tym takich kierowanych poprzez… 5G. Były tam też fajne roboty, których zdaniem było złapać równowagę z piłeczką. I chociaż, o dziwo nie były bezpośrednio związane z technologią 5G, to ich działanie wyglądało niesamowicie.

Obejrzałem sobie również kilka nowych urządzeń od Huawei i Samsung – choćby Galaxy S7 edge i Huawei GX8. Dzięki goglom do wirtualnej rzeczywistości miałem także przyjemność odbyć spacer z dinozaurami. Ta technologia robi w dalszym ciągu na mnie niesamowite wrażenie i w dalszym ciągu czuję się trochę nieswojo, widząc (wirtualne) kilkunastotonowe zwierzę balansujące niepewnie na dwóch nogach tuż nad moją głową.
Co prawda w artykule jest kilka zdjęć, ale więcej zobaczycie w wideo, które, z tego co widziałem kręciła Marta. A jeżeli chcecie przeczytać nieco dłuższą informację o wydarzeniu znajdziecie ją w naszym biurze prasowym.