Odpowiedzialny biznes

Lubimy pomagać

Redakcja Bloga Redakcja Bloga
29 sierpnia 2011
Lubimy pomagać

Pisałam Wam już o akcji wolontariackiej, którą pracownicy Orange Labs przeprowadzili w szkole podstawowej w miejscowości Ruciane Nida. Praca na rzecz innych tak bardzo nam się spodobała, ze przed rozpoczęciem roku szkolnego postanowiliśmy odnowić kolejną szkołę na Mazurach.

Tym razem wybraliśmy się do Dźwierzut, do miejscowej szkoły podstawowej. Odświeżyliśmy wnętrze budynku, pomalowaliśmy ściany, parapety, sufity i drzwi w klasach, korytarze, szatnie oraz pomieszczenie, w którym mieści się kotłownia. Następnie przenieśliśmy się na zewnątrz, gdzie odnowiliśmy ławki i siatkę wokół budynku, a na koniec posprzątaliśmy i umyliśmy okna w salach. Zamontowano także nowe zamki w drzwiach oraz rolety okienne.

Prace zajęły nam kilka godzin, ale efekt był imponujący ;) Teraz odświeżona szkoła czeka na uczniów, a my czekamy na kolejne wyzwania wolontariackie. Akcja odbyła się pod patronatem Fundacji Orange.


Oferta

Nielimitowane i niekończące się nowości

Wojtek Jabczyński Wojtek Jabczyński
29 sierpnia 2011
Nielimitowane i niekończące się nowości

Ostatnio sporo pisałem o ofertach na kartę, a dziś przyszedł czas od razu na cztery nowości w abonamencie: nielimitowane rozmowy w Panterze i Delfinie, nielimitowane SMS-y w Pelikanie, dostęp do netu bez limitu w Panterze (który łączy się ze standardowym prezentem, czyli liczba MB zostaje powiększona o odpowiednio 250, 500, 1000MB) oraz "Niekończąca się minuta w Orange" dla wszystkich posiadaczy animalsów. Szczegóły znajdziecie tutaj oraz na www.orange.pl. Jak dla mnie najciekawsze są prawdziwe, nielimitowane "Pogaduchy w Orange", i to już od oferty za 79,90 zł, oraz usługa "Niekończąca się minuta", która kosztuje tylko 2 zł miesięcznie. Z tymi propozycjami można wygadać się do woli. Nie powiem, kto najbardziej się z tego ucieszy, bo piękniejsza część społeczeństwa uzna, że jestem szowinistą i myślę stereotypami. Tak, czy owak rozmawiać można do woli i to mi się podoba. Jedna uwaga: "Niekończąca się minuta” kłóci się z usługą „Zatrzymaj Czas Pro” i nie można z nich korzystać jednocześnie.


Odpowiedzialny biznes

GP w Toruniu

Jarosław Konczak Jarosław Konczak
29 sierpnia 2011
GP w Toruniu

Pierwszy Tomasz Gollob, za nim Rune Holta i Jarosław Hampel - trzej białoczerwoni na podium po raz pierwszy w historii Grand Prix - tak było rok temu na toruńskiej Motoarenie. Nic dziwnego, że w tym roku apetyty kibiców były olbrzymie. W Toruniu czyłem się jak w Gelsenkirchen w 2006 roku podczas MŚ przed meczem z Ekwadorem. Wszyscy czekają na zwycięstwo i wszyscy są przekonani, że je odniesiemy. Nikt nie pamiętał o tym że Gollob występuje z kontuzją nogi a Rune Holta (Norweg z polskim paszportemj), tak naprawdę powinien udać się na salę operacyjną, a nie na tor wyścigowy. Po prawdzie kontuzje przed tym GP nie dotyczyły tylko Polaków, ale choćby Emila Sajfutdinowa.

Na torze jednak nic nie wskazywało, na to, że może być źle. Przede wszystkim Gollob i Hampel błyszczeli i nawet jak spóźniali start, to nigdy nie przyjeżdżali na tym miejscu, na którym zaczynali wyścig. Wszystko było dobrze, aż do ostatniego wirażu 17 biegu, kiedy na Tomka najechał Rosjanin Artiom Łaguta. Fakt, że po interwencji lekarzy Gollob sam zszedł do bosku, ale być może świeże obrażenia zadecydowały, że swój półfinał i to zdecydowanie przegrał wraz z Rune Holtą. W finale mieliśmy tylko Jarosława Hampela. Zwycięzca Grand Prix Skandynawii, mimo ogłuszajacego dopingu musiał uznać wyższość Szweda Jonssona. Na szczęścied dla Jarka w finale nie było lidera klasyfikacji generalnej, Amerykanina Grega Hancocka, do którego Hampel odrobił tym samym 5 punktów.

Przed nami jeszcze trzy starty, najbliższy w Vojens i jedno chyba mamy już ostatecznie przesądzone. Gollob tytułu nie obroni, ale szanse na tytuł cały czas zachowuje Hampel i to teraz na nim skoncentrowane będą oczy wszystkich fanów speedwaya.

Scroll to Top