Odpowiedzialny biznes

Łukasik wygrał swój mecz z Irlandią

Tomasz Sobczyk Tomasz Sobczyk
07 lutego 2013
Łukasik wygrał swój mecz z Irlandią

Jeśli miałbym ocenić postawę naszych piłkarzy w meczu z Irlandią, to na przeciwległych biegunach usytuowałbym Daniela Łukasika z Legii i Ludovica Obraniaka z Bordeaux. Ten pierwszy, podobnie jak w meczu z Rumunią „B”, potwierdził, że w reprezentacji Waldemara Fornalika jest w stanie walczyć o plac, drugi - nie pierwszy zresztą raz - postawił na minimalizm, i na uznanie selekcjonera zasługuje coraz mniej.

O wychowanku stołecznej drużyny zrobiło się głośno, gdy w sparingu z ligowcami z Rumunii zdobył bramkę na 4:0, w pięknym stylu a’la Danijel Ljuboja, pokonując bramkarza rywali strzałem piętką. „Miłek” to pierwszy kadrowicz wywodzący się z Akademii Piłkarskiej lidera ekstraklasy, który zdobył bramkę z „orzełkiem” na piersi. Ale to nie z goli rozlicza się defensywnego pomocnika.

Kto śledzi rozgrywki ekstraklasy, wie jakim epitetami można określić grę 21-latka urodzonego w Giżycku, ale dla niedzielnych kibiców występ Łukasika mógł być nie lada zaskoczeniem - plusem ujemnym meczu z Irlandczykami, jak powiedziałby klasyk.

Jeśli przed meczem ktoś miał wątpliwości, czy nasi ligowcy są w stanie przeskoczyć poziom kadry „B”, to spotkanie z Irlandią udzieliło jednoznacznych odpowiedzi. Dla Łukasika, w odróżnieniu choćby od Szymona Pawłowskiego, występ w Dublinie nie oznaczał związanych sznurówkami trampkokorków i trzęsących się łydek. Legionista przez długie fragmenty meczu był pewnym punktem środka pola, za co na Twitterze chwalił go m.in. Czesław Michniewicz. Trzeba przyznać, że do spółki z Grzegorzem Krychowiakiem, z którym znają się z reprezentacji juniorskich, stworzył całkiem zgrabny, nie mający kompleksów duet defensywnie usposobionych środkowych pomocników.

Niestety, będąca dla niektórych zaskoczeniem dobra postawa Łukasika nie wystarczyła na jedną z najsłabszych - obok Polski (znów niestety) - drużynę ubiegłorocznych mistrzostw Europy. Co zawiodło? To, o czym każdy selekcjoner reprezentacji, czyli na oko 20 mln osób z okładem, mówi od wielu miesięcy - dziurawa obrona i indolencja strzelecka.

Pomocnik Legii nie zagrał oczywiście wielkiego meczu. Gdyby tak było, dziś mówiłoby się pewnie o hat-tricku Roberta Lewandowskiego i asystach Jakuba Błaszczykowskiego. Łukasik zaprezentował się jednak najlepiej w tych trudnych warunkach stworzonych przez Irlandczyków na Aviva Stadium. Radził sobie z nie przebierającymi w środkach rywalami, równie często jak w lidze zaliczał czyste przechwyty, a na dodatek umiał mądrze rozprowadzać piłkę - co prawda zbyt często do tyłu, ale nie oczekujmy cudów od kogoś, kto dopiero trzy razy wpisywany był do protokołu meczowego reprezentacji.

Kwestia zastępcy Eguena Polańskiego została więc chyba ostatecznie wyjaśniona. Ani Ariel Borysiuk, ani tym bardziej Rafał Murawski nie gwarantują lepszej gry w środku pola.  Pozostaje mieć tylko nadzieję, że Łukasików w kadrze pojawi się więcej, na różnych pozycjach - druga linia to przecież nie jedyny mankament drużyny Fornalika. Bo młodzież w dzisiejszych czasach mamy nieprzeciętną, i wystarczy dać jej szansę.

PS.

Poniżej materiał wideo z dedykacją dla tych, którzy całą winą za brak goli obarczają Roberta Lewandowskiego, i doskonała wypowiedź ucznia dublińskiej szkoły, który jedym słowem podsumował dyskusję pod tytułem: "kto powinien strzelać bramki w reprezentacji Polski?". Kto? Wszyscy!


Oferta

Książki na smartfon i tablet

Wojtek Jabczyński Wojtek Jabczyński
07 lutego 2013
Książki na smartfon i tablet

Mam świetną informację dla wielbicieli niedrukowanych książek. Od dziś ebooki możecie wypożyczyć na swój tablet czy smartfon. Wspólnie z Empik Digital przygotowaliśmy bogaty wybór ponad 12 tys. pozycji, w tym najnowsze bestsellery. Jeszcze dziś dostępna będzie aplikacja dla urządzeń z Androidem. W najbliższych dniach pojawi się wersja na iOS (iPhone, iPad), a nieco później aplikacja dla Windows Phone i dostęp przez stronę www dla tych, którzy wolą korzystać z komputerów. Warto spróbować, bo przez pierwsze 7 dni możecie za darmo wypożyczyć dwa dowolne ebooki. Aplikacja oczywiście jest bezpłatna. Potem macie do wyboru oferty Standard za 9,84 zł lub Premium za 19,68 zł miesięcznie.

a1b15a3e5d3380d99379859a8fb0b185845


Odpowiedzialny biznes

30 i 792, czyli liczby „Lewego”

Krzysztof Smajek Krzysztof Smajek
07 lutego 2013
30 i 792, czyli liczby „Lewego”

30 i 792 to są liczby Roberta Lewandowskiego. Ta pierwsza oznacza kwotę transferową - w milionach euro - jaką (podobno) za swojego napastnika chce otrzymać BVB. Robi ona wrażenie, bo dotąd nikt nie płacił takich pieniędzy za polskich piłkarzy. Jednak jeszcze większe wrażenie robi druga liczba, która wskazuje na strzelecką indolencję „Lewego” w kadrze.

792 minuty bez gola w reprezentacji na pewno nie przynoszą chluby Lewandowskiemu. Napastnik BVB zaciął się w reprezentacji na dobre. Z Irlandią znalazł się nawet w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale nie zdołał zdjąć reprezentacyjnej klątwy. Myślę, że „Lewy” w 8 na 10 takich przypadków trafiłby do siatki. Tym razem się nie udało.

Problem polega na tym, że „Lewemu” nie udaje się w kadrze już od ośmiu meczów. Dla polskich kibiców staje się to powoli irytujące. „W Borussii strzela jak na zawołanie, a w reprezentacji... ”. Coraz częściej słychać tego typu zarzuty pod adresem snajpera BVB.

Wezmę trochę w obronę „Lewego”. Ambicji i zaangażowania (jak na towarzyski mecz) w spotkaniu z Irlandią na pewno nie można mu odmówić. Jasne, napastnika rozlicza się przede wszystkim z goli, ale nie dajmy się zwariować i nie róbmy z niego kozła ofiarnego.

Pamiętam, że po meczu Polaków z Estonią w jednym ze swoich tekstów na orangesport.pl zasugerowałem, że „Lewy” w następnym spotkaniu kadry powinien usiąść na ławce. Ale w Tallinie Lewandowski tylko człapał po boisku. W Dublinie było inaczej. Był mocnym punktem zespołu, ale zabrakło mu tylko skuteczności. Tylko albo aż tyle.

Po każdym meczu, mam tak od niepamiętnych czasów, wystawiam noty polskim piłkarzom. Za środowy występ „Lewy” zasłużył sobie u mnie na 6 (skala 1-10).

Na koniec dwa słowa o transferze "Lewego". Wszystkie znaki na niebie wskazują, że Polak trafi do Bayernu. Zastanawiam się tylko, czy monachijczycy wyłożą 30 mln euro za jego transfer? Ja na miejscu działaczy Bayernu trochę bym się potargował, bo w końcu „Lewy” nie strzela goli w reprezentacji...

Scroll to Top