Jeśli miałbym ocenić postawę naszych piłkarzy w meczu z Irlandią, to na przeciwległych biegunach usytuowałbym Daniela Łukasika z Legii i Ludovica Obraniaka z Bordeaux. Ten pierwszy, podobnie jak w meczu z Rumunią „B”, potwierdził, że w reprezentacji Waldemara Fornalika jest w stanie walczyć o plac, drugi - nie pierwszy zresztą raz - postawił na minimalizm, i na uznanie selekcjonera zasługuje coraz mniej.
O wychowanku stołecznej drużyny zrobiło się głośno, gdy w sparingu z ligowcami z Rumunii zdobył bramkę na 4:0, w pięknym stylu a’la Danijel Ljuboja, pokonując bramkarza rywali strzałem piętką. „Miłek” to pierwszy kadrowicz wywodzący się z Akademii Piłkarskiej lidera ekstraklasy, który zdobył bramkę z „orzełkiem” na piersi. Ale to nie z goli rozlicza się defensywnego pomocnika.
Kto śledzi rozgrywki ekstraklasy, wie jakim epitetami można określić grę 21-latka urodzonego w Giżycku, ale dla niedzielnych kibiców występ Łukasika mógł być nie lada zaskoczeniem - plusem ujemnym meczu z Irlandczykami, jak powiedziałby klasyk.
Jeśli przed meczem ktoś miał wątpliwości, czy nasi ligowcy są w stanie przeskoczyć poziom kadry „B”, to spotkanie z Irlandią udzieliło jednoznacznych odpowiedzi. Dla Łukasika, w odróżnieniu choćby od Szymona Pawłowskiego, występ w Dublinie nie oznaczał związanych sznurówkami trampkokorków i trzęsących się łydek. Legionista przez długie fragmenty meczu był pewnym punktem środka pola, za co na Twitterze chwalił go m.in. Czesław Michniewicz. Trzeba przyznać, że do spółki z Grzegorzem Krychowiakiem, z którym znają się z reprezentacji juniorskich, stworzył całkiem zgrabny, nie mający kompleksów duet defensywnie usposobionych środkowych pomocników.
Niestety, będąca dla niektórych zaskoczeniem dobra postawa Łukasika nie wystarczyła na jedną z najsłabszych - obok Polski (znów niestety) - drużynę ubiegłorocznych mistrzostw Europy. Co zawiodło? To, o czym każdy selekcjoner reprezentacji, czyli na oko 20 mln osób z okładem, mówi od wielu miesięcy - dziurawa obrona i indolencja strzelecka.
Pomocnik Legii nie zagrał oczywiście wielkiego meczu. Gdyby tak było, dziś mówiłoby się pewnie o hat-tricku Roberta Lewandowskiego i asystach Jakuba Błaszczykowskiego. Łukasik zaprezentował się jednak najlepiej w tych trudnych warunkach stworzonych przez Irlandczyków na Aviva Stadium. Radził sobie z nie przebierającymi w środkach rywalami, równie często jak w lidze zaliczał czyste przechwyty, a na dodatek umiał mądrze rozprowadzać piłkę - co prawda zbyt często do tyłu, ale nie oczekujmy cudów od kogoś, kto dopiero trzy razy wpisywany był do protokołu meczowego reprezentacji.
Kwestia zastępcy Eguena Polańskiego została więc chyba ostatecznie wyjaśniona. Ani Ariel Borysiuk, ani tym bardziej Rafał Murawski nie gwarantują lepszej gry w środku pola. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że Łukasików w kadrze pojawi się więcej, na różnych pozycjach - druga linia to przecież nie jedyny mankament drużyny Fornalika. Bo młodzież w dzisiejszych czasach mamy nieprzeciętną, i wystarczy dać jej szansę.
PS.
Poniżej materiał wideo z dedykacją dla tych, którzy całą winą za brak goli obarczają Roberta Lewandowskiego, i doskonała wypowiedź ucznia dublińskiej szkoły, który jedym słowem podsumował dyskusję pod tytułem: "kto powinien strzelać bramki w reprezentacji Polski?". Kto? Wszyscy!