Orange Reyo to po prostu dobry telefon. Nie muszę mu robić „dobrej prasy” – przez ostatnie niemal 3 lata przez moje ręce przewinęło się ponad 60 terminali i z pełną konsekwencją mówię, że wypuszczając ten model pod marką Orange nie mamy się czego wstydzić.
Wiecie co łączy wszystkie nowoczesne smartfony? Fakt, że ludzie z pokolenia moich rodziców (że o dziadkach nie wspomnę) nie chcą się do nich zbliżać. Pomysł wyposażenia telefonu w preinstalowanego „Asystenta” jest tak genialnie prosty, że aż dziwne, iż nikt na to wcześniej nie wpadł. Nie trzeba się przebijać przez dziesiątki pozycji menu, bo wszystkie podstawowe zachowania podane są na tacy: naucz się korzystać z dotykowego ekranu i klawiatury, zaimportuj kontakty z karty SIM, ustaw datę i godzinę, zmień tapetę (np. na zdjęcie wnuka :) ), skonfiguruj internet/e-mail i jeszcze parę innych. Nie chcesz uderzać w małe ikony, dzwoniąc do najbliższej osoby? Narysuj serduszko. Nie możesz znaleźć ikony od aparatu? Narysuj kwadrat. Już te dwie aplikacje powodują, że Reyo ma sporą szansę trafić do ludzi, którzy do tej pory bali się smartfonów.
Nie znaczy to oczywiście, że po Reyo – szczególnie przy jego cenie – nie mają powodu sięgać młodsi użytkownicy, tym bardziej, że inne telefony z ekranem 5” nie mają szans zbliżyć się do niego z ceną. Jasne, rozdzielczość 854x480 pasuje bardziej do czterech cali, ale to nie wpływa na jakość korzystania z telefonu, nie przeszkadza w korzystaniu z internetu. Jeśli ktoś lubi oglądać filmy na „komórce” i ma ograniczony budżet, staje przed wyborem – mniejszy ekran, czy większy przy słabszej jakości. Jeśli ktoś sądzi, że za te pieniądze dostanie ekran HD, trąci to naiwnością. Kończąc temat multimediów – zdjęcia z 5-megapikselowego aparatu są poprawne, nie ma się do czego przyczepić, podobnie z muzyką.
Dwurdzeniowy procesor 1,3 GHz daje sobie nieźle radę z mniej wymagającymi grami (te topowe nie zadziałały, bowiem wymagają do instalacji pamięci zewnętrznej, a podczas testów nie miałem karty SD). Podczas 10 dni testów nie zdarzyło mi się „zamyślenie” UI, tym niemniej kilka razy musiałem za pomocą przycisku „domku” wyjść z zawieszonych aplikacji. Benchmark Antutu wykazał wynik niewiele poniżej 11 tys. punktów, czyli na poziomie półtorarocznej „średniopółkowej” Xperii S. Bateria przy użytkowaniu trochę większym niż standardowe, wystarcza na ok. 30-32 godzin.
Nie miałem problemów z 3G (a terminalom renomowanych firm, które testowałem, zdarzało się zrywanie połączeń), gdy udostępniałem Reyo jako punktu dostępu mojemu tabletowi, tylko raz strumieniowanie filmu zostało na kilka minut zatrzymane (ale nie rozłączone). GPS używany do nawigacji w aucie łapał fixa praktycznie od razu i nie zdarzyło mu się zrywanie (oczywiście poza wjazdem do tunelu).
W ogóle telefon spodobał mi się już od pierwszego kontaktu. Jest dość ciężki (160 g) ale to – do spółki z kolorystyką w której dominuje biel ze srebrną obwódką – tylko potęguje wrażenie, że mamy do czynienia z terminalem z wyższej półki, a nie plastikową zabawką. Nic nie trzeszczy, wszystko jest dobrze spasowane, mimo zaledwie dziewięciu punktów mocowania tylnej klapki. Pod nią znajdziemy gniazda na standardową kartę SIM oraz microSD (przyda się, 4 GB przestrzeni dyskowej nie wystarczy na zbyt wiele w dzisiejszych czasach). Niemal wszyscy moi znajomi widząc w moich rękach Reyo pytali: „O, to Samsung?”. Po spojrzeniu z bliska trochę różnic się pojawia – choćby niewiele grubsza ramka wokół ekranu, czy też wydzielone na dole fizyczne przyciski dotykowe. UI to w zasadzie czysty Android, bez żadnych udziwnień producenta.
Przyznam się Wam do czegoś. Biorąc do testów Orange Reyo myślałem, że będę musiał na siłę szukać jego plusów, bo przecież o naszym produkcie można napisać tylko dobrze. Tymczasem one same do mnie przyszły. Jeśli szukamy terminala o najkorzystniejszych współczynniku ceny do jakości, Reyo to ścisła czołówka. Niewiele jest telefonów z oferty Orange Polska, których nie miałem w ręku i z pełną konsekwencją mówię, że Reyo to naprawdę dobra słuchawka. Nie idealna, to oczywiste, ale nie oszukujmy się, za te pieniądze idealnego terminala się nie kupi. A o parametrach technicznych możecie sobie poczytać tutaj.