Wracając do mobilnych płatności dziś napiszę o najważniejszym, czyli modelu biznesowym usługi. Simpay poległ, ponieważ chciał przejąć część transakcji, a tym samym część wpływów od systemu płatności kartami. Ten biznes ma się dobrze, a w Polsce ze względu na wysokie opłaty za obsługę transakcji, jakie muszą ponosić sprzedawcy, a które zasilają portfele agentów rozliczeniowych, banków i firm certyfikujących transakcje. Jakiekolwiek zaburzenie tej idylii jest niemile widziane. M-pay w swojej determinacji doszedł do porozumienia z jednym bankiem i jednym operatorem, co umożliwiło mu oferowanie parkowania i płacenia za bilety komunikacji miejskiej. Nie są to jednak usługi powszechne. Nie każdy ma konto w Citibanku i nie każdy chce zamrażać pieniądze w portmonetce M-paya. Bez otwarcia się na wszystkie banki i zaistnienia u wszystkich operatorów komórkowych M-pay nie ma szansy na bogatą przyszłość. Podstawowym błędem biznesowym popełnionym w tym rozwiązaniu jest wprowadzenie znaku firmowego „Płać komórką”, będącego własnością Plusa i Citibanku. To skutecznie „odstrasza” innych operatorów komórkowych (poza Play, który nie ma nic do stracenia) i inne banki od wspierania usług „Płać komórką”.
Dzisiejszy system transakcji płatniczych oparty o karty kredytowe czy debetowe jest „sponsorowany” przez merchantów, czyli sprzedawców towarów. To sprzedający ponosi koszty obsługi terminala, łącza telekomunikacyjnego i płaci agentom rozliczeniowym za obsługę transakcji. Co więcej bardzo często klient otrzymuje towar opłacony kartą płatniczą, a pieniądze z tytułu transakcji wpływają na jego konto dopiero po kilkunastu dniach. Dlaczego sprzedawcy godzą się oddawać część swojej marży na koszty obsługi transakcji bezgotówkowych? W zasadzie nie mają wyjścia. My klienci nie lubimy rozstawać się z gotówką i w związku z tym płatność plastikiem „mniej boli”. Inna sprawa, że ani klienci, ani sprzedawcy nie lubią mieć przy sobie zbyt dużej gotówki ze względów bezpieczeństwa. Opłaty pobierane przez agentów rozliczeniowych zależą od skali biznesu i umiejętności negocjacyjnych sprzedawców i wynoszą według mojej wiedzy ok. 2 proc. Ze względów ekonomicznych sprzedawcy niechętnie akceptują płacenie za towary o wartości poniżej 20 zł.
Od strony funkcjonalnej transakcje bezgotówkowe muszą procesować się nie dłużej niż zapłata gotówką. Choć nie wszyscy chcą, aby było szybko. Jedna z sieci sprzedająca kawę, ciastka i kanapki zdradziła pewien sekret. Celowo pobierają zapłatę za kawę dopiero po jej zaparzeniu, aby klient czekając na kawę nabrał apetytu na coś jeszcze. Opłata, jaką sprzedawca wnosi do agenta rozliczeniowego nie zostaje w całości w jego kieszeni. Jej lwią część pobiera bank-wydawca karty, swoją „działkę” za certyfikacje transakcji musi też dostać Visa czy MasterCard. Tak w skrócie wygląda dzisiejsza rzeczywistość biznesowa dla płatności kartami. Skoro M-płatności mają zaistnieć na masowa skalę to model biznesowy ich funkcjonowania musi spełniać następujące warunki:
1. Koszty obsługi transakcji m-płatnościowych dla sprzedawców nie mogą być wyższe od kosztów transakcji dokonywanych kartami płatniczymi. Inaczej, żaden sprzedawca nie będzie akceptował takiego sposobu zapłaty.
2.Jeśli M-płatności mają obsługiwać transakcje niskokwotowe poniżej 20 zł (a muszą, gdyż stanowią duży rynek transakcji nie obsługiwanych obecnie bezgotówkowo) to należy rozwiązać problem obniżenia kosztów ich obsługi. Można to np. zrobić poprzez „paczkowanie” transakcji w jedną operację o wyższej płatności na poziomie serwera aplikacji sprzedażowej zainstalowanej w telefonie czy na karcie SIM. Będzie to wymagało oczywiście innego podejścia do ryzyka fraudu.
3.Transakcja płatności telefonem komórkowym musi przebiegać szybko. Cała procedura nie może trwać dłużej niż płatność kartą. Nikt nie lubi kolejek do kasy 🙂
4. M-płatności zaistnieją, jeśli wejdą w rynek transakcji nieobsługiwanych dotąd przez karty płatnicze. Dotyczy to płatności niskokwotowych oraz wszystkich innych, gdzie dziś nie można, lub ze względów bezpieczeństwa, nie chcemy użyć karty płatniczej. Ten warunek zapewni nam przychylność banków, dla których transakcje będą stanowić nowy strumień przychodów.
Generalnym założeniem dla modelu biznesowego M-płatności powinna być kompatybilność z dzisiejszymi systemami płatniczymi. W praktyce system informatyczny, który będzie obsługiwał M-płatności powinien być dostosowany do istniejących procesów funkcjonujących w bankach i centrach autoryzacji. M-płatności powinny generować nowy strumień transkacji wg obowiązujących standardów dla transakcji kartami płatniczymi.
W kolejnym odcinku zajmę się sytemem informatycznym i organizacją procesu M-płatności.